Trudne lata się skończyły, a poważnej, wyważonej, a zarazem pogłębionej debaty edukacyjnej jak nie było, tak nie ma.
Sto dni to stosunkowo krótki okres funkcjonowania rządu i poszczególnych resortów. To zaledwie 7% kadencji, czyli czasu przynajmniej teoretycznie przeznaczonego na działanie. Z drugiej strony, byli ministrowie zwykli mawiać, że pierwsze sto dni są najważniejsze, bo wtedy rządzący mają najwięcej odwagi i nie znają licznych utrudnień blokujących realizację ich pomysłów. Zresztą, jak w każdej innej dziedzinie, często o opinii a nawet sympatii ludzi decyduje pierwsze wrażenie. Później trudno już je zmienić. Pierwsze sto dni to raczej czas na poznanie nowego kierownictwa i jego planów. Na rezultaty, zwłaszcza w edukacji, czeka się znacznie dłużej. Często przez lata, a nawet dziesięciolecia.
Ministra Giertycha nie ma od kilku dobrych miesięcy, kolor mundurków nieco przyblakł, ale nie wszystko, niestety, minęło bez śladu. Jestem nauczycielką, na co dzień obserwuję co pozostawił po sobie najwyższy z ministrów.