Oddajemy w Państwa ręce pierwszy numer kwartalnego biuletynu Społecznego Monitora Edukacji. W biuletynie – podsumowanie stu dni nowej minister edukacji, Katarzyny Hall: plusy, minusy, to, co nam się podoba i to, co budzi obawy, to, co cieszy i to, co rozczarowuje. A także – krytyczna analiza planów, dotyczących sposobu wydania w 2008 roku środków z EFS-u.
Społeczny Monitor Edukacji od czerwca 2006 roku obserwuje i komentuje działania władz oświatowych. Narodził się z wielkiego protestu przeciwko nominacji Romana Giertycha na ministra edukacji, przetrwał (bez żalu) zniknięcie Giertycha i działa nadal, wychodząc z założenia, że nie ma władzy, której nie przydałaby się odrobina obywatelskiej kontroli.
Sposób, w jaki o edukacji mówiono przez piętnaście miesięcy działań Romana Giertycha, dla poważnej debaty edukacyjnej był niszczący. Bo i o czym wtedy rozmawiano? O przemocy (rzekomej, przynajmniej w tym sensie, że wypowiadane na jej temat tezy nie były poparte żadnymi rzetelnymi danymi), mundurkach, „propagandzie homoseksualnej”, wychowaniu patriotycznym i szkodliwości Gombrowicza (z czego może tylko ten ostatni temat był jakkolwiek zbliżony do tego, o czym w edukacji debatować się powinno). Jeśli chodzi o doskonalenia nauczycieli, jednym z niewątpliwych osiągnięć IV RP było rozmontowanie CODN-u, niegdyś miejsca, w którym rodziły się znakomite, twórcze projekty edukacyjne. O czym natomiast nie dyskutowano? Nie było żadnej dyskusji o jakości nauczania – o tym, co chcielibyśmy rozumieć pod tym pojęciem i o tym, jak taką pożądaną jakość osiągnąć. Zabrakło jakiejkolwiek rozmowy o tym, jak skutecznie zrealizować jedno z najważniejszych zadań systemu edukacji: wyrównywanie szans. Zabrakło dyskusji o tym, jak zrealizować inny wielki cel oświaty: „pełny rozwój osobowości ludzkiej i ugruntowanie poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności” (Powszechna Deklaracja Praw Człowieka). No i, co też warto zauważyć, zabrakło w całej tej tak zwanej debacie o edukacji głosu samych uczniów i uczennic – kiedy mówimy o oświacie, mówimy o nich (na ogół zresztą źle), ale nie do nich i nie z nimi.
Trudne lata się skończyły, a poważnej, wyważonej, a zarazem pogłębionej debaty edukacyjnej jak nie było, tak nie ma. Kiedy otwieram dobrą angielską gazetę, znajduję interesujący, poparty rzetelnymi danymi, artykuł na temat jakiegoś aspektu brytyjskiego systemu edukacji. Marzeniem redakcji Monitora jest, aby czytelnicy i czytelniczki polskiej prasy mogli cieszyć się podobnymi tekstami. Nieskromnie pozwalam sobie mieć nadzieję, nasze działania Monitora (w tym także niniejszy biuletyn) choć w drobnej części przyczynią się do tego, że debata edukacyjna w Polsce zaistnieje i stanie się debatą o sprawach ważnych.
Tekst pochodzi z pierwszego numeru Biuletynu Monitora Edukacji
Społeczny Monitor Edukacji od czerwca 2006 roku obserwuje i komentuje działania władz oświatowych. Narodził się z wielkiego protestu przeciwko nominacji Romana Giertycha na ministra edukacji, przetrwał (bez żalu) zniknięcie Giertycha i działa nadal, wychodząc z założenia, że nie ma władzy, której nie przydałaby się odrobina obywatelskiej kontroli.
Sposób, w jaki o edukacji mówiono przez piętnaście miesięcy działań Romana Giertycha, dla poważnej debaty edukacyjnej był niszczący. Bo i o czym wtedy rozmawiano? O przemocy (rzekomej, przynajmniej w tym sensie, że wypowiadane na jej temat tezy nie były poparte żadnymi rzetelnymi danymi), mundurkach, „propagandzie homoseksualnej”, wychowaniu patriotycznym i szkodliwości Gombrowicza (z czego może tylko ten ostatni temat był jakkolwiek zbliżony do tego, o czym w edukacji debatować się powinno). Jeśli chodzi o doskonalenia nauczycieli, jednym z niewątpliwych osiągnięć IV RP było rozmontowanie CODN-u, niegdyś miejsca, w którym rodziły się znakomite, twórcze projekty edukacyjne. O czym natomiast nie dyskutowano? Nie było żadnej dyskusji o jakości nauczania – o tym, co chcielibyśmy rozumieć pod tym pojęciem i o tym, jak taką pożądaną jakość osiągnąć. Zabrakło jakiejkolwiek rozmowy o tym, jak skutecznie zrealizować jedno z najważniejszych zadań systemu edukacji: wyrównywanie szans. Zabrakło dyskusji o tym, jak zrealizować inny wielki cel oświaty: „pełny rozwój osobowości ludzkiej i ugruntowanie poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności” (Powszechna Deklaracja Praw Człowieka). No i, co też warto zauważyć, zabrakło w całej tej tak zwanej debacie o edukacji głosu samych uczniów i uczennic – kiedy mówimy o oświacie, mówimy o nich (na ogół zresztą źle), ale nie do nich i nie z nimi.
Trudne lata się skończyły, a poważnej, wyważonej, a zarazem pogłębionej debaty edukacyjnej jak nie było, tak nie ma. Kiedy otwieram dobrą angielską gazetę, znajduję interesujący, poparty rzetelnymi danymi, artykuł na temat jakiegoś aspektu brytyjskiego systemu edukacji. Marzeniem redakcji Monitora jest, aby czytelnicy i czytelniczki polskiej prasy mogli cieszyć się podobnymi tekstami. Nieskromnie pozwalam sobie mieć nadzieję, nasze działania Monitora (w tym także niniejszy biuletyn) choć w drobnej części przyczynią się do tego, że debata edukacyjna w Polsce zaistnieje i stanie się debatą o sprawach ważnych.
Tekst pochodzi z pierwszego numeru Biuletynu Monitora Edukacji
Anna Dzierzgowska, 28 lutego 2008
Zobacz też:
Pierwsze sto dni Ministerstwa Edukacji Narodowej - ocena
Analiza działań MEN finansowanych z EFS w 2008 roku