Im więcej życzliwości Ministerstwo Edukacji okazuje uczniom i uczennicom, im usilniej stara się być im pomocne, tym bardziej rośnie mój niepokój. Im lepiej, tym gorzej, zwłaszcza wówczas, gdy pełne dobrej woli MEN balansuje na cienkiej granicy, która dzieli troskę od kontroli, dyskurs z założenia emancypacyjny od dyskursu alienującego i uczącego konformizmu.