Gdyby obietnica MEN została spełniona, oznaczałaby, że de facto znosimy wreszcie podział między tak zwaną edukacją zawodową a tak zwaną edukacją ogólną. Jest to postulat, który formułowała lewicowa i krytyczna pedagogika od XIX wieku. Problem w tym, że za tą deklaracją nie idą, moim zdaniem, konkretne praktyczne rozwiązania, które mają wcielić tę ideę w życie. Oczywiście, mogę się mylić. Oczywiście, być może, wszystkie uczelnie wyższe w Polsce zmodyfikują swoje kryteria przyjmowania na studia w taki sposób, że egzaminy z przedmiotów zawodowych zyskają na nich wagę równą tej, jaką mają dziś egzaminy z tak zwanych przedmiotów ogólnych. Tak być powinno. Ale jak to się ma do zapowiedzi ministra Gowina, który podkreślał, że dąży do ZMNIEJSZANIA liczby studiujących?
"Zgodnie z art. 44zzb ustawy o systemie oświaty (tekst jedn. Dz.U. z 2016 r., poz. 1943, ze zm.) egzamin maturalny jest przeprowadzany na podstawie wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego, o której mowa w przepisach wydanych na podstawie art. 47 ust. 1 pkt 1 lit. c i d ustawy – Prawo oświatowe, oraz sprawdza, w jakim stopniu absolwent spełnia te wymagania. Zatem egzamin maturalny od 2023 r., podobnie jak dotychczas, będzie przeprowadzany na podstawie wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego" - pisze dyrektor CKE w odpowiedzi na nasze pytanie.