Dziesięć lat temu Roman Giertych legitymizował w edukacji język nienawiści. Żadna późniejsza ministra edukacji nie zrobiła nic, żeby dać temu językowi wyraźny odpór; jeśli, że tak się staromodnie wyrażę, siły postępu zdecydowanie przegrywają dzisiaj walkę z siłami reakcji, to między innymi również z powodu swoistego "osadu", jaki pozostał w systemie edukacji po Romanie Giertychu.