Sejm przyjął znowelizowaną Ustawę systemie oświaty, na mocy której m.in. rozpoczyna się proces obniżania wieku obowiązku szkolnego. W tej sprawie nie milkną kontrowersje.
11 lutego minister Hall spotkała się z sejmowymi komisjami: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Samorządu Terytorialnego. Tematem spotkania były przede wszystkim poprawki Senatu do Ustawy o systemie oświaty. Omawiano m.in. kwestie finansowe, związane z reformą. Minister edukacji poinformowała posłów, że nawet 40 mln euro (180 mln zł) pochodzących ze środków UE może popłynąć do szkół na przyjęcie 6-latków. Powstałej w efekcie oszczędności budżetowych dziury nie da się jednak całkowicie załatać. Nawet jeśli do znalezionych pieniędzy doda się 40 mln zł ocalone od cięć, to w sumie będzie to nadal o ponad 120 mln zł mniej niż pierwotnie zakładano.
„Uruchomiliśmy wszelkie działania, aby środki europejskie będące w gestii ministerstwa edukacji przesunąć na możliwość wsparcia szkół. Nie zostawimy samorządów bez pomocy” – mówiła minister Hall. Jej zdaniem, do końca roku szkolnego podstawówki mogą otrzymać ze środków unijnych nawet 40 mln euro. Nie wiadomo jednak, jak pieniądze zostaną podzielone – opracowanie planu zajmie MEN kilka tygodni.
W piątek 13 lutego Sejm przyjął nowelizację Ustawy o systemie oświaty. Wcześniej posłowie przyjęli poprawki Senatu. Zgodnie z pierwszą z nich w latach szkolnych 2009/2010-2011/2012, obowiązkiem szkolnym może być objęte, na wniosek rodziców, każde dziecko, które w danym roku kalendarzowym kończy sześć lat. Warunkiem przyjęcia sześciolatka do szkoły podstawowej w tym okresie będzie posiadanie przez szkołę umożliwiających to warunków organizacyjnych oraz wcześniejsze objęcie dziecka wychowaniem przedszkolnym w roku szkolnym poprzedzającym rozpoczęcie nauki. Druga poprawka proponowała, aby przekazanie prowadzenia szkoły mogło nastąpić po uzyskaniu pozytywnej opinii organu sprawującego nadzór pedagogiczny, a nie, jak uchwalił wcześniej Sejm, kuratora oświaty. Trzecia mówi o tym, że łączna liczba przedstawicieli organu prowadzącego szkołę i organu sprawującego nadzór pedagogiczny w komisji konkursowej nie powinna być mniejsza niż łączna liczba przedstawicieli rady pedagogicznej, rady rodziców i zakładowych organizacji związkowych.
Ustawa czeka na podpis prezydenta. Poparcie dla niej jest na tyle duże, że nawet, jeśli prezydent ustawę zawetuje, posłowie prawdopodobnie odrzucą weto.
Tymczasem 15 lutego w Warszawie rodzice sześciolatków protestowali przed ratuszem. Protestujący nie godzą się na przenoszenie zerówek z przedszkoli do szkół, co zapowiadają władze stolicy. Teraz połowa zerówek jest tu w szkołach, połowa w przedszkolach. W dzielnicach trwają negocjacje z rodzicami, żeby sześciolatki poszły do szkół i zrobiły w przedszkolach miejsca dla młodszych dzieci. Z protestującymi spotkał się wiceprezydent miasta Włodzimierz Paszyński.
Teoretycznie rodzice sześciolatków mają jeszcze przez trzy lata wybór – zgodnie ze znowelizowaną ustawą mogą posłać dziecko do szkoły albo do przedszkola (czyli do zerówki). Jednak wiele samorządów, podobnie jak Warszawa, przenosi zerówki do szkół, co sprawia, że zdaniem Karoliny Elbanowskiej, założycielki ruchu Ratujmaluchy.pl (który zebrał ponad 40 tys. podpisów przeciw reformie) wybór rodziców będzie iluzoryczny, a szkoły na przyjęcie maluchów nie są gotowe.
Również w samorządach trwa zamieszanie w związku z wprowadzeniem sześciolatków do szkół. Ostatecznie nowelizacja ustawy oświatowej dalece odbiega od pierwotnej wersji, pieniądze na dostosowanie szkół obcięto. „Rozumiem, że z powodu klimatu społecznego i konieczności oszczędności przesuwa się obowiązek obniżenia wieku szkolnego o trzy lata, natomiast pozostawienie prawa kierowania sześciolatka do szkoły i wyrzucenie do kosza harmonogramu obniżenia wieku szkolnego powoduje, że samorządy nie wiedzą, jak mają się przygotować” – powiedział Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Samorządowcy chcą także poznać konkrety dotyczące zapowiadanego przez minister edukacji pilotażu dla samorządów, które przyjmą sześciolatki dla szkół.
Związek Gmin Wiejskich twierdzi ponadto, że w reformie oświatowej jest błąd, na którym ucierpią dzieci urodzone w latach 2004-2006. Będą się bowiem dwa razy uczyć tego samego. Protestują rodzice, część nauczycieli i eksperci. „Błąd powstał, gdy na polecenie premiera Tuska szukano w edukacji oszczędności i pospiesznie zmieniano w Senacie zapisy w projekcie ustawy” – mówi Marek Olszewski ze Związku Gmin Wiejskich.
Od września tego roku znikają tradycyjne zerówki. Sześciolatki, które nie pójdą do pierwszej klasy (decyzję pozostawiono rodzicom), zaczną realizować nowy program wychowania przedszkolnego. Ten sam program mają też od września realizować pięciolatki, którym rząd zagwarantował miejsce w przedszkolu. Chaos zacznie się rok później: we wrześniu 2010 roku. Sześcioletnie dzieci, zgodnie z zapisami ustawy, mogą iść wtedy do pierwszej klasy albo jeszcze rok pozostać w przedszkolu. Te, które zostaną w przedszkolu jeszcze raz będą się uczyć tego, czego uczyły się już jako pięciolatki. Zamieszanie będzie trwać do 2012 roku, gdy wszystkie sześciolatki już obowiązkowo mają iść do szkoły.
ZGW apeluje do Ministerstwa Edukacji, by nowe programy przedszkolne od września realizowały tylko trzylatki, które zadebiutują jako przedszkolaki. Bo to ich będzie w 2012 roku dotyczył obowiązek rozpoczynania szkoły w wieku 6 lat.
Minister Katarzyna Hall w rozmowie z „Rzeczpospolitą” powiedziała, że jest zadowolona z zapisów w przyjętej przez Sejm ustawie o systemie oświaty ponieważ ta wersja jeszcze bardziej akcentuje, że niczego się rodzicom sześciolatków przez trzy kolejne lata nie nakazuje. Na pytanie czy nie obawia się, że reforma traci walor wyrównywania szans (może się zdarzyć, że nawet w tej samej szkole jedne sześciolatki w pierwszej klasie będą się uczyły czytać i pisać, a te w zerówce układać z patyczków zbiory), minister Hall odpowiedziała: „Nie zmienimy faktu, że część pięciolatków zaczęła w tym roku chodzić do przedszkola, a część nie. W przyszłym roku chcemy zagwarantować miejsca w przedszkolach dla pięciolatków tym wszystkim rodzicom, którzy uważają, że warto, by ich dzieci jako sześciolatki poszły do szkół. W tym momencie nastąpi wyrównanie szans.”
Wg Serwisu Samorządowego PAP, MEN szacuje, że we wrześniu do szkoły pójdzie 30 proc. sześciolatków. Ale w wydziałach edukacji największych miast tego nie potwierdzają. Z 4,1 tys. krakowskich rodziców tylko 74 zadeklarowało, że ich sześcioletnie dzieci pójdą do szkoły. We Wrocławiu chce tak zrobić zaledwie 9 proc. rodziców.
Dlaczego tak mało? Dzieci, które pójdą do szkół, uczyć się będą według nowej podstawy programowej. Zdaniem nauczycieli dla sześciolatków jest ona zbyt wymagająca. Sześciolatek powinien opanować alfabet, a nauczyć ma się tego z książek dla siedmiolatków, w których aż roi się od błędów. Być może dlatego rodzice obawiają się posyłać sześcioletnie dzieci do szkoły.
26 lutego minister Katarzyna Hall spotkała się z przedstawicielami organizatorów akcji Ratujmaluchy.pl. W spotkaniu wzięli udział członkowie akcji z towarzyszącymi ekspertami, przedstawiciele kierownictwa resortu oraz eksperci MEN. Omawiano aspekty dotyczące reformy edukacji związane z obniżeniem wieku szkolnego, przygotowaniem szkół do przyjęcia sześciolatków, a także rozmawiano o systemie kształcenia nauczycieli, szczególnie wychowania przedszkolnego i edukacji wczesnoszkolnej. Minister Hall, kończąc spotkanie powiedziała, że wdrażanie zmian w oświacie jest rozłożone na kilka lat, po to, żeby dać samorządom czas na przygotowanie szkół, aby rodzice mogli być spokojni o warunki tam panujące i odpowiednią opiekę nad swoimi dziećmi.
Głos Nauczycielski, 11.02.2009, Sejm, 12.02.2009, Serwis Samorządowy PAP, 14.02.2009, Gazeta Prawna, 15.02.2009, Gazeta Wyborcza, 16.02.2009, Rzeczpospolita, 19.02.2009, Serwis Samorządowy PAP, 23.02.2009, Dziennik „Polska”, 26.02.2009, MEN, 26.02.2009
11 lutego minister Hall spotkała się z sejmowymi komisjami: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Samorządu Terytorialnego. Tematem spotkania były przede wszystkim poprawki Senatu do Ustawy o systemie oświaty. Omawiano m.in. kwestie finansowe, związane z reformą. Minister edukacji poinformowała posłów, że nawet 40 mln euro (180 mln zł) pochodzących ze środków UE może popłynąć do szkół na przyjęcie 6-latków. Powstałej w efekcie oszczędności budżetowych dziury nie da się jednak całkowicie załatać. Nawet jeśli do znalezionych pieniędzy doda się 40 mln zł ocalone od cięć, to w sumie będzie to nadal o ponad 120 mln zł mniej niż pierwotnie zakładano.
„Uruchomiliśmy wszelkie działania, aby środki europejskie będące w gestii ministerstwa edukacji przesunąć na możliwość wsparcia szkół. Nie zostawimy samorządów bez pomocy” – mówiła minister Hall. Jej zdaniem, do końca roku szkolnego podstawówki mogą otrzymać ze środków unijnych nawet 40 mln euro. Nie wiadomo jednak, jak pieniądze zostaną podzielone – opracowanie planu zajmie MEN kilka tygodni.
W piątek 13 lutego Sejm przyjął nowelizację Ustawy o systemie oświaty. Wcześniej posłowie przyjęli poprawki Senatu. Zgodnie z pierwszą z nich w latach szkolnych 2009/2010-2011/2012, obowiązkiem szkolnym może być objęte, na wniosek rodziców, każde dziecko, które w danym roku kalendarzowym kończy sześć lat. Warunkiem przyjęcia sześciolatka do szkoły podstawowej w tym okresie będzie posiadanie przez szkołę umożliwiających to warunków organizacyjnych oraz wcześniejsze objęcie dziecka wychowaniem przedszkolnym w roku szkolnym poprzedzającym rozpoczęcie nauki. Druga poprawka proponowała, aby przekazanie prowadzenia szkoły mogło nastąpić po uzyskaniu pozytywnej opinii organu sprawującego nadzór pedagogiczny, a nie, jak uchwalił wcześniej Sejm, kuratora oświaty. Trzecia mówi o tym, że łączna liczba przedstawicieli organu prowadzącego szkołę i organu sprawującego nadzór pedagogiczny w komisji konkursowej nie powinna być mniejsza niż łączna liczba przedstawicieli rady pedagogicznej, rady rodziców i zakładowych organizacji związkowych.
Ustawa czeka na podpis prezydenta. Poparcie dla niej jest na tyle duże, że nawet, jeśli prezydent ustawę zawetuje, posłowie prawdopodobnie odrzucą weto.
Tymczasem 15 lutego w Warszawie rodzice sześciolatków protestowali przed ratuszem. Protestujący nie godzą się na przenoszenie zerówek z przedszkoli do szkół, co zapowiadają władze stolicy. Teraz połowa zerówek jest tu w szkołach, połowa w przedszkolach. W dzielnicach trwają negocjacje z rodzicami, żeby sześciolatki poszły do szkół i zrobiły w przedszkolach miejsca dla młodszych dzieci. Z protestującymi spotkał się wiceprezydent miasta Włodzimierz Paszyński.
Teoretycznie rodzice sześciolatków mają jeszcze przez trzy lata wybór – zgodnie ze znowelizowaną ustawą mogą posłać dziecko do szkoły albo do przedszkola (czyli do zerówki). Jednak wiele samorządów, podobnie jak Warszawa, przenosi zerówki do szkół, co sprawia, że zdaniem Karoliny Elbanowskiej, założycielki ruchu Ratujmaluchy.pl (który zebrał ponad 40 tys. podpisów przeciw reformie) wybór rodziców będzie iluzoryczny, a szkoły na przyjęcie maluchów nie są gotowe.
Również w samorządach trwa zamieszanie w związku z wprowadzeniem sześciolatków do szkół. Ostatecznie nowelizacja ustawy oświatowej dalece odbiega od pierwotnej wersji, pieniądze na dostosowanie szkół obcięto. „Rozumiem, że z powodu klimatu społecznego i konieczności oszczędności przesuwa się obowiązek obniżenia wieku szkolnego o trzy lata, natomiast pozostawienie prawa kierowania sześciolatka do szkoły i wyrzucenie do kosza harmonogramu obniżenia wieku szkolnego powoduje, że samorządy nie wiedzą, jak mają się przygotować” – powiedział Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Samorządowcy chcą także poznać konkrety dotyczące zapowiadanego przez minister edukacji pilotażu dla samorządów, które przyjmą sześciolatki dla szkół.
Związek Gmin Wiejskich twierdzi ponadto, że w reformie oświatowej jest błąd, na którym ucierpią dzieci urodzone w latach 2004-2006. Będą się bowiem dwa razy uczyć tego samego. Protestują rodzice, część nauczycieli i eksperci. „Błąd powstał, gdy na polecenie premiera Tuska szukano w edukacji oszczędności i pospiesznie zmieniano w Senacie zapisy w projekcie ustawy” – mówi Marek Olszewski ze Związku Gmin Wiejskich.
Od września tego roku znikają tradycyjne zerówki. Sześciolatki, które nie pójdą do pierwszej klasy (decyzję pozostawiono rodzicom), zaczną realizować nowy program wychowania przedszkolnego. Ten sam program mają też od września realizować pięciolatki, którym rząd zagwarantował miejsce w przedszkolu. Chaos zacznie się rok później: we wrześniu 2010 roku. Sześcioletnie dzieci, zgodnie z zapisami ustawy, mogą iść wtedy do pierwszej klasy albo jeszcze rok pozostać w przedszkolu. Te, które zostaną w przedszkolu jeszcze raz będą się uczyć tego, czego uczyły się już jako pięciolatki. Zamieszanie będzie trwać do 2012 roku, gdy wszystkie sześciolatki już obowiązkowo mają iść do szkoły.
ZGW apeluje do Ministerstwa Edukacji, by nowe programy przedszkolne od września realizowały tylko trzylatki, które zadebiutują jako przedszkolaki. Bo to ich będzie w 2012 roku dotyczył obowiązek rozpoczynania szkoły w wieku 6 lat.
Minister Katarzyna Hall w rozmowie z „Rzeczpospolitą” powiedziała, że jest zadowolona z zapisów w przyjętej przez Sejm ustawie o systemie oświaty ponieważ ta wersja jeszcze bardziej akcentuje, że niczego się rodzicom sześciolatków przez trzy kolejne lata nie nakazuje. Na pytanie czy nie obawia się, że reforma traci walor wyrównywania szans (może się zdarzyć, że nawet w tej samej szkole jedne sześciolatki w pierwszej klasie będą się uczyły czytać i pisać, a te w zerówce układać z patyczków zbiory), minister Hall odpowiedziała: „Nie zmienimy faktu, że część pięciolatków zaczęła w tym roku chodzić do przedszkola, a część nie. W przyszłym roku chcemy zagwarantować miejsca w przedszkolach dla pięciolatków tym wszystkim rodzicom, którzy uważają, że warto, by ich dzieci jako sześciolatki poszły do szkół. W tym momencie nastąpi wyrównanie szans.”
Wg Serwisu Samorządowego PAP, MEN szacuje, że we wrześniu do szkoły pójdzie 30 proc. sześciolatków. Ale w wydziałach edukacji największych miast tego nie potwierdzają. Z 4,1 tys. krakowskich rodziców tylko 74 zadeklarowało, że ich sześcioletnie dzieci pójdą do szkoły. We Wrocławiu chce tak zrobić zaledwie 9 proc. rodziców.
Dlaczego tak mało? Dzieci, które pójdą do szkół, uczyć się będą według nowej podstawy programowej. Zdaniem nauczycieli dla sześciolatków jest ona zbyt wymagająca. Sześciolatek powinien opanować alfabet, a nauczyć ma się tego z książek dla siedmiolatków, w których aż roi się od błędów. Być może dlatego rodzice obawiają się posyłać sześcioletnie dzieci do szkoły.
26 lutego minister Katarzyna Hall spotkała się z przedstawicielami organizatorów akcji Ratujmaluchy.pl. W spotkaniu wzięli udział członkowie akcji z towarzyszącymi ekspertami, przedstawiciele kierownictwa resortu oraz eksperci MEN. Omawiano aspekty dotyczące reformy edukacji związane z obniżeniem wieku szkolnego, przygotowaniem szkół do przyjęcia sześciolatków, a także rozmawiano o systemie kształcenia nauczycieli, szczególnie wychowania przedszkolnego i edukacji wczesnoszkolnej. Minister Hall, kończąc spotkanie powiedziała, że wdrażanie zmian w oświacie jest rozłożone na kilka lat, po to, żeby dać samorządom czas na przygotowanie szkół, aby rodzice mogli być spokojni o warunki tam panujące i odpowiednią opiekę nad swoimi dziećmi.
Głos Nauczycielski, 11.02.2009, Sejm, 12.02.2009, Serwis Samorządowy PAP, 14.02.2009, Gazeta Prawna, 15.02.2009, Gazeta Wyborcza, 16.02.2009, Rzeczpospolita, 19.02.2009, Serwis Samorządowy PAP, 23.02.2009, Dziennik „Polska”, 26.02.2009, MEN, 26.02.2009
A.D./A.B., 9 marca 2009
Zobacz też:
Saga o sześciolatkach - ciąg dlaszy