W sondażu GfK Polonia dla „Rzeczpospolitej ” aż 62 proc. Polaków uważa, że szkoły nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. 58 proc. respondentów sądzi, że posłanie sześciolatków do pierwszej klasy to w ogóle zły pomysł.
Eksperci podzielają niepokoje rodziców, ale uspokajają, że do 2009 r. podstawówki jeszcze można przygotować. – Działać trzeba szybko. Ważne jest też, by ministerstwo nie trzymało dłużej w niepewności rodziców i przedstawiło pełną informację na temat przygotowania szkół, ale też nauczycieli i programów. Nie można trzymać rodziców w niepewności, bo będziemy mieć protest przeciwko reformie – mówi Irena Dzierzgowska, wiceminister edukacji w rządzie Jerzego Buzka.
Podobnego zdania jest dr Aldona Kopik, z Akademii Świętokrzyskiej, która prowadziła badania „Dziecko sześcioletnie u progu nauki szkolnej” na grupie ok. 70 tys. dzieci. Wylicza ona jakie warunki powinna spełnić szkoła: osobne miejsce dla małych dzieci, klasa, w której będą zabawki i dywan, dostosowane toalety, przeszkolony nauczyciel, program dostosowany do możliwości dziecka. Zdaniem dr Kopik wymaga to małych klas, by móc indywidualnie podejść do każdego dziecka. Za trudny do pokonania problem uważa ona to, że spotkają się jednej klasie siedmiolatki po zerówce, które będą czytać, liczyć i pisać, oraz sześciolatki, które nie trzymały w rękach nożyczek, nie rysowały kredkami, bo nie były wcześniej w przedszkolu.
Rzeczpospolita, 28.02.2008
Eksperci podzielają niepokoje rodziców, ale uspokajają, że do 2009 r. podstawówki jeszcze można przygotować. – Działać trzeba szybko. Ważne jest też, by ministerstwo nie trzymało dłużej w niepewności rodziców i przedstawiło pełną informację na temat przygotowania szkół, ale też nauczycieli i programów. Nie można trzymać rodziców w niepewności, bo będziemy mieć protest przeciwko reformie – mówi Irena Dzierzgowska, wiceminister edukacji w rządzie Jerzego Buzka.
Podobnego zdania jest dr Aldona Kopik, z Akademii Świętokrzyskiej, która prowadziła badania „Dziecko sześcioletnie u progu nauki szkolnej” na grupie ok. 70 tys. dzieci. Wylicza ona jakie warunki powinna spełnić szkoła: osobne miejsce dla małych dzieci, klasa, w której będą zabawki i dywan, dostosowane toalety, przeszkolony nauczyciel, program dostosowany do możliwości dziecka. Zdaniem dr Kopik wymaga to małych klas, by móc indywidualnie podejść do każdego dziecka. Za trudny do pokonania problem uważa ona to, że spotkają się jednej klasie siedmiolatki po zerówce, które będą czytać, liczyć i pisać, oraz sześciolatki, które nie trzymały w rękach nożyczek, nie rysowały kredkami, bo nie były wcześniej w przedszkolu.
Rzeczpospolita, 28.02.2008
I. D., 28 lutego 2008
Zobacz też:
Obniżenie wieku szkolnego - szanse i zagrożenia