Minister Katarzyna Hall chciałaby, żeby w szkołach pojawiły się cyfrowe podręczniki, nie planuje jednak – jak podkreśla Gazeta Wyborcza - kupowania uczniom sprzętu za pieniądze z budżetu. Liczy na to, że po wprowadzeniu nowych zasad rynek sam zaproponuje rodzicom korzystne oferty. Cele: mniejsze wydatki rodziców na książki, lżejsze tornistry, szkoła bliżej nowoczesności. Wg Gazety Wyborczej, wydawcy protestują, obawiając się piractwa. Z kolei Jarosław Lipszyc, prezes Fundacji Nowoczesna Polska, podkreśla, że projekt MEN jest wciąż jeszcze zbyt zachowawczy i apeluje min. o nie wprowadzanie licencji na e-podręczniki.
Projekt rozporządzenia o zmianie zasad rejestracji podręczników zobowiązuje wydawców do ich rejestrowania w dwóch wersjach: papierowej i elektronicznej (wyjątek - książki dla klas 1-3 w podstawówkach).
Wg Gazety Wyborczej, wydawcy uważają, że koszty podręczników się nie zmniejszą, bo pieniądze zaoszczędzone na druku trzeba będzie wydać na utrzymanie platformy internetowej. Obawiają się także piractwa. „Łatwo wyobrazić sobie sytuację, że jeden uczeń kupuje od nas podręcznik albo licencję na podręcznik w internecie, a cała klasa drukuje po kilka stron w zależności od potrzeb” – mówi Gazecie Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki..
Wydawcy mają propozycje kompromisu. Chcą, żeby szkoły zamawiały dla każdego swojego ucznia licencję na podręcznik, który mu potem udostępnią online. MEN jest gotowe dyskutować o szczegółach propozycji.
Gazeta Wyborcza publikuje także rozmowę z Jarosławem Lipszycem, prezesem fundacji Nowoczesna Polska, która tworzy otwarte zasoby edukacyjne i przewodniczącym Koalicji Otwartej Edukacji, promującej otwarty dostęp do wiedzy.
Jarosław Lipszyc uważa, że pomysł MEN, wprowadzający e-podręczniki jest dobry ale zbyt zachowawcy. MEN zakłada, ze podręczniki elektroniczne będą kopią podręczników papierowych i produkować je będą ci sami wydawcy. Tymczasem, według Lipszyca, media elektroniczne oferują funkcje, których papier nie ma i nie ma powodu, żeby z tego nie korzystać.
„Jeśli mówimy o nowych technologiach w edukacji, musimy brać pod uwagę nie tylko udostępnienie sprzętu oraz internetu czy kompetencje uczniów i nauczycieli. Musimy też pomyśleć o zapewnieniu im konkretnych treści przydatnych w szkole” – uważa Lipszyc.
Jest także przeciwny wprowadzaniu licencji na e-podręczniki, szczególnie jeśli ich sprzedażą miałyby się zajmować szkoły. „Nie tak korzysta się z internetu. Przeszukuje się wiele różnych źródeł, używa kilku programów i narzędzi naraz, wchodzi na link za linkiem w różne miejsca i wybiera, co się wydaje najlepsze. A nie - jak już kupi się e-podręcznik wydawnictwa A, to nie ma się prawa skorzystać z akurat lepszego fragmentu w e-podręczniku wydawnictwa B” – mówi Jarosław Lipszyc..
Gazeta Wyborcza, 30.08.2011, Gazeta Wyborcza, 2.09.2011
Projekt rozporządzenia o zmianie zasad rejestracji podręczników zobowiązuje wydawców do ich rejestrowania w dwóch wersjach: papierowej i elektronicznej (wyjątek - książki dla klas 1-3 w podstawówkach).
Wg Gazety Wyborczej, wydawcy uważają, że koszty podręczników się nie zmniejszą, bo pieniądze zaoszczędzone na druku trzeba będzie wydać na utrzymanie platformy internetowej. Obawiają się także piractwa. „Łatwo wyobrazić sobie sytuację, że jeden uczeń kupuje od nas podręcznik albo licencję na podręcznik w internecie, a cała klasa drukuje po kilka stron w zależności od potrzeb” – mówi Gazecie Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki..
Wydawcy mają propozycje kompromisu. Chcą, żeby szkoły zamawiały dla każdego swojego ucznia licencję na podręcznik, który mu potem udostępnią online. MEN jest gotowe dyskutować o szczegółach propozycji.
Gazeta Wyborcza publikuje także rozmowę z Jarosławem Lipszycem, prezesem fundacji Nowoczesna Polska, która tworzy otwarte zasoby edukacyjne i przewodniczącym Koalicji Otwartej Edukacji, promującej otwarty dostęp do wiedzy.
Jarosław Lipszyc uważa, że pomysł MEN, wprowadzający e-podręczniki jest dobry ale zbyt zachowawcy. MEN zakłada, ze podręczniki elektroniczne będą kopią podręczników papierowych i produkować je będą ci sami wydawcy. Tymczasem, według Lipszyca, media elektroniczne oferują funkcje, których papier nie ma i nie ma powodu, żeby z tego nie korzystać.
„Jeśli mówimy o nowych technologiach w edukacji, musimy brać pod uwagę nie tylko udostępnienie sprzętu oraz internetu czy kompetencje uczniów i nauczycieli. Musimy też pomyśleć o zapewnieniu im konkretnych treści przydatnych w szkole” – uważa Lipszyc.
Jest także przeciwny wprowadzaniu licencji na e-podręczniki, szczególnie jeśli ich sprzedażą miałyby się zajmować szkoły. „Nie tak korzysta się z internetu. Przeszukuje się wiele różnych źródeł, używa kilku programów i narzędzi naraz, wchodzi na link za linkiem w różne miejsca i wybiera, co się wydaje najlepsze. A nie - jak już kupi się e-podręcznik wydawnictwa A, to nie ma się prawa skorzystać z akurat lepszego fragmentu w e-podręczniku wydawnictwa B” – mówi Jarosław Lipszyc..
Gazeta Wyborcza, 30.08.2011, Gazeta Wyborcza, 2.09.2011
A.B./A.D., 2 września 2011