Przez Sejm jak burza idzie niesłychanie groźna nowelizacja ustawy o Systemie Informacji Oświatowej. Znowelizowana ustawa pozwoli na gromadzenie i przechowywanie w systemie dokładnych danych o uczniach i uczennicach, w tym - danych wrażliwych. W tej sprawie potrzebny jest zdecydowany protest społeczny: teraz, zaraz, póki jeszcze nie jest za późno.
Nie przekonują mnie argumenty MEN, podnoszone w obronie nowelizacji. Jedyny, jaki mogę przyjąć do wiadomości, to ten, że dobrze byłoby mieć bazę, w której szkoły zgłaszają swoich uczniów i uczennice, podając ich numery PESEL, żeby uniknąć sytuacji, w której ta sama osoba zapisana jest do dwóch różnych szkół. W Warszawie tego typu informacji Biuro Edukacji wzmaga od szkół społecznych już od jakiegoś czasu.
Już jednak samo istnienie takiej bazy, pozwalającej śledzić, do jakiej szkoły chodzi konkretna osoba, jest ingerencją w prywatność. Nic więcej poza numerami PESEL, żadne dodatkowe informacje, nie powinny się w takiej bazie znajdować, a dane powinny być przechowywane najkrócej, jak to tylko możliwe.
Pozostałe pomysły, dotyczące zawartości SIO, jeśli istotnie są takie, jak przedstawiają to media, są absolutnie nie do przyjęcia. Konstytucja RP, w artykule 31 mówi o tym, jakie warunki muszą być spełnione, aby mogło dojść do ograniczenia praw obywateli i obywatelek: otóż dane ograniczenie musi być jednocześnie:
"ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw."
Z kolei artykuł 51, dotyczący ochrony danych osobowych, dopowiada, że "Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym."
Nikt mnie nie przekona, że gromadzenie w SIO informacji o tym, że Józio korzystał z pomocy poradni psychologiczno-pedagogicznej, a Hania miała takie to a takie wyniki egzaminów, jest niezbędne, aby w naszym kraju nadal panowała demokracja.
Nie przekonują mnie argumenty MEN, podnoszone w obronie nowelizacji. Jedyny, jaki mogę przyjąć do wiadomości, to ten, że dobrze byłoby mieć bazę, w której szkoły zgłaszają swoich uczniów i uczennice, podając ich numery PESEL, żeby uniknąć sytuacji, w której ta sama osoba zapisana jest do dwóch różnych szkół. W Warszawie tego typu informacji Biuro Edukacji wzmaga od szkół społecznych już od jakiegoś czasu.
Już jednak samo istnienie takiej bazy, pozwalającej śledzić, do jakiej szkoły chodzi konkretna osoba, jest ingerencją w prywatność. Nic więcej poza numerami PESEL, żadne dodatkowe informacje, nie powinny się w takiej bazie znajdować, a dane powinny być przechowywane najkrócej, jak to tylko możliwe.
Pozostałe pomysły, dotyczące zawartości SIO, jeśli istotnie są takie, jak przedstawiają to media, są absolutnie nie do przyjęcia. Konstytucja RP, w artykule 31 mówi o tym, jakie warunki muszą być spełnione, aby mogło dojść do ograniczenia praw obywateli i obywatelek: otóż dane ograniczenie musi być jednocześnie:
"ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw."
Z kolei artykuł 51, dotyczący ochrony danych osobowych, dopowiada, że "Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym."
Nikt mnie nie przekona, że gromadzenie w SIO informacji o tym, że Józio korzystał z pomocy poradni psychologiczno-pedagogicznej, a Hania miała takie to a takie wyniki egzaminów, jest niezbędne, aby w naszym kraju nadal panowała demokracja.
Anna Dzierzgowska, 24 kwietnia 2011
Zobacz też:
Ustawa o SIO przyjęta przez Sejm (kwiecień 2011)
Fundacja Panoptykon: Jakie wątpliwości budzi nowy SIO? Stanowisko Panoptykonu