W naszym skomercjalizowanym świecie coraz szerzej przyjmuje się zwyczaj otrzymywania na Wielkanoc prezentów, tzw. „zajączków”. Ministerstwo Edukacji Narodowej też postanowiło podarować coś nauczycielom. Nie mówię oczywiście o podwyżkach, bo te są minimalne, ale o wymuszonej, wyjęczanej, wypłakanej przez liczne rzesze pracowników CODN-u (zarówno byłych, jak i obecnych), a także różnych osobistości ze świata edukacji, dymisji pani dyrektor tej instytucji, Teresy Łęckiej.
Trzeba przyznać, że ta oczekiwana dawno dymisja (nowy rząd sprawuje władzę już pięć miesięcy, a dymisja nosi datę 18 marca) raczej nikogo nie zaskoczyła. Poziom niekompetencji, nieustające blamaże jej zaufanych współpracowników (ot, choćby słynna historia z zaglądaniem w oczy rabinowi w Yad Vashem i dziwieniu się, że mają kolor niebieski) spowodowały, że Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli, kiedyś powszechnie szanowana w świecie edukacyjnym instytucja, stał się pośmiewiskiem nie tylko w kraju, ale i na arenie międzynarodowej.
Przykładem tego mogą być międzynarodowe reakcje na wyrzucenie poprzedniego dyrektora Mirosława Sielatyckiego (zwolnionego za wydanie poradnika Rady Europy “Kompas – edukacja o prawach człowieka w pracy z młodzieżą”). Obecnie minister Krzysztof Stanowski wyraził przekonanie, że “polska edycja »Kompasu« – oraz inne wydawnictwa Rady Europy – będą służyć polskim dyrektorom i nauczycielom oraz pracownikom systemu doskonalenia zawodowego jako cenna pomoc w ich codziennej pracy”. I to drugi, miły “zajączek” z ministerstwa edukacji dla nauczycieli.
Ale wróćmy do CODN-u. Ze swojego punktu widzenia pani dyrektor chyba wykorzystała czas pracy znakomicie, ponieważ nieustająco podróżowała po świecie. Przy jej braku znajomości języków obcych nie owocowało to wprawdzie żadnymi projektami edukacyjnymi, ani wizytami studyjnymi pracowników, czyli korzyścią dla polskiej edukacji, ale co sobie pojeździła, to jej.
Jednak historia przez duże H ciągle chichocze w CODN-ie. Odwołując panią dyrektor trzeba było wyznaczyć jej następcę, który pełniłby tę funkcję do czasu znalezienia nowego dyrektora, wyłonionego w drodze konkursu. Podobno prawo przewiduje, że ma to być jeden z zastępców dyrektora. A pani dyrektor miała dwóch zastępców.
Jeden z nich pracował już przedtem w CODN-ie, za czasów Mirosława Sielatyckiego. Miał się zajmować e-learningiem, a co z tego wyszło, to możecie Państwo podziwiać na stronach internetowych www.codn.edu.pl. Pan wicedyrektor Witold Kołodziejczyk, bo o nim mowa, wsławił się natomiast “nowym stylem zarządzania”, polegającym – jak donoszą rozmaite źródła – na powrzaskiwaniu na pracowników, ubliżaniu im i poniżaniu. Podobno szczególnie lubił krzyczeć na kobiety i skandal związany z takim właśnie potraktowaniem kilku pracownic, w tym Zofii Kuklińskiej (za udział w wizycie u pani minister Katarzyny Hall w styczniu 2008 roku i współautorstwo w raporcie “Edukacja – trudne lata; Maj 2006 – Wrzesień 2007”) stał się, jak podają te same źródła, bezpośrednim gwoździem do trumny całej Giertychowskiej ekipy w CODN-ie.
Natychmiast po odwołaniu pani Łęckiej, Witold Kołodziejczyk publicznie dawał wyraz marzeniom, jak to on teraz będzie rządził CODN-em i jaki wprowadzi tu ład i porządek, “jak tylko przyjdzie jego mianowanie”. A tu... historia znowu zachichotała – nominację otrzymał drugi z wicedyrektorów, Paweł Zanin, wszechpolak, ten od gwizdów na zebraniu założycielskim Koalicji na rzecz Edukacji Narodowej w czerwcu 2006 roku. Doprawdy, Roman Giertych może czuć się dumny – “jego” człowiek w wieku 27 lat został dyrektorem prestiżowej, centralnej placówki edukacyjnej! To prawie jak eksminister Wiechecki – specjalista od ryb.
Co na to nieszczęśni, śmiertelnie zmęczeni pracownicy Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli? Mimo wszystko wolą Pawła Zanina, bo jest grzeczny, układny, nikogo nie obraża i pewnie da się z nim łatwiej wytrzymać niż z Witoldem Kołodziejczykiem. Mają przy tym nadzieję, że da się wytrzymać wyłącznie jeden miesiąc, który – jak sądzą – zakończy się konkursem i wyborem nowego dyrektora. A swoją drogą biada ci, edukacjo, jeśli stajesz przed takimi wyborami. Bo w czasie rozmowy z minister Katarzyną Hall w styczniu 2008 roku padło stwierdzenie, że mianowanie Pawła Zanina na wicedyrektora to policzek dla wszystkich nauczycieli. Teraz polska edukacja nadstawiła swój drugi policzek...
Odnoszę przykre wrażenie, że ministerstwo zupełnie nie zdaje sobie sprawy z faktu, że żadne poważne reformy, które przecież planuje, nie dadzą się zrealizować bez CODN-u. Kto zorganizuje masowe przygotowanie nauczycieli do nauki języka angielskiego dla najmłodszych? Kto będzie organizował przekwalifikowanie nauczycieli wychowania przedszkolnego i innych specjalności na nauczycieli przedszkoli? A to tylko dwie z wielu bardzo ważnych spraw.
Odtworzenie Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli jako placówki tej klasy, jaką była jeszcze dwa lata temu, wcale nie będzie łatwe. Były dyrektor Mirosław Sielatycki kategorycznie odmawia stawania do konkursu. Bardzo wielu wybitnych pracowników odeszło. Dziś pracują w oświacie warszawskiej, w rozmaitych firmach edukacyjnych i zarabiają dwa, trzy razy więcej niż zarabiali w ośrodku. Bo nauczyciele w CODN-ie zarabiają bardzo mało, mniej niż zwykli warszawscy pedagodzy, którym dopłaca bogaty samorząd. Pracują za to bardzo dużo i na bardzo wysokim poziomie merytorycznym.
A teraz trzeba będzie jeszcze nadrobić tyle zaległości...
Trzeba przyznać, że ta oczekiwana dawno dymisja (nowy rząd sprawuje władzę już pięć miesięcy, a dymisja nosi datę 18 marca) raczej nikogo nie zaskoczyła. Poziom niekompetencji, nieustające blamaże jej zaufanych współpracowników (ot, choćby słynna historia z zaglądaniem w oczy rabinowi w Yad Vashem i dziwieniu się, że mają kolor niebieski) spowodowały, że Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli, kiedyś powszechnie szanowana w świecie edukacyjnym instytucja, stał się pośmiewiskiem nie tylko w kraju, ale i na arenie międzynarodowej.
Przykładem tego mogą być międzynarodowe reakcje na wyrzucenie poprzedniego dyrektora Mirosława Sielatyckiego (zwolnionego za wydanie poradnika Rady Europy “Kompas – edukacja o prawach człowieka w pracy z młodzieżą”). Obecnie minister Krzysztof Stanowski wyraził przekonanie, że “polska edycja »Kompasu« – oraz inne wydawnictwa Rady Europy – będą służyć polskim dyrektorom i nauczycielom oraz pracownikom systemu doskonalenia zawodowego jako cenna pomoc w ich codziennej pracy”. I to drugi, miły “zajączek” z ministerstwa edukacji dla nauczycieli.
Ale wróćmy do CODN-u. Ze swojego punktu widzenia pani dyrektor chyba wykorzystała czas pracy znakomicie, ponieważ nieustająco podróżowała po świecie. Przy jej braku znajomości języków obcych nie owocowało to wprawdzie żadnymi projektami edukacyjnymi, ani wizytami studyjnymi pracowników, czyli korzyścią dla polskiej edukacji, ale co sobie pojeździła, to jej.
Jednak historia przez duże H ciągle chichocze w CODN-ie. Odwołując panią dyrektor trzeba było wyznaczyć jej następcę, który pełniłby tę funkcję do czasu znalezienia nowego dyrektora, wyłonionego w drodze konkursu. Podobno prawo przewiduje, że ma to być jeden z zastępców dyrektora. A pani dyrektor miała dwóch zastępców.
Jeden z nich pracował już przedtem w CODN-ie, za czasów Mirosława Sielatyckiego. Miał się zajmować e-learningiem, a co z tego wyszło, to możecie Państwo podziwiać na stronach internetowych www.codn.edu.pl. Pan wicedyrektor Witold Kołodziejczyk, bo o nim mowa, wsławił się natomiast “nowym stylem zarządzania”, polegającym – jak donoszą rozmaite źródła – na powrzaskiwaniu na pracowników, ubliżaniu im i poniżaniu. Podobno szczególnie lubił krzyczeć na kobiety i skandal związany z takim właśnie potraktowaniem kilku pracownic, w tym Zofii Kuklińskiej (za udział w wizycie u pani minister Katarzyny Hall w styczniu 2008 roku i współautorstwo w raporcie “Edukacja – trudne lata; Maj 2006 – Wrzesień 2007”) stał się, jak podają te same źródła, bezpośrednim gwoździem do trumny całej Giertychowskiej ekipy w CODN-ie.
Natychmiast po odwołaniu pani Łęckiej, Witold Kołodziejczyk publicznie dawał wyraz marzeniom, jak to on teraz będzie rządził CODN-em i jaki wprowadzi tu ład i porządek, “jak tylko przyjdzie jego mianowanie”. A tu... historia znowu zachichotała – nominację otrzymał drugi z wicedyrektorów, Paweł Zanin, wszechpolak, ten od gwizdów na zebraniu założycielskim Koalicji na rzecz Edukacji Narodowej w czerwcu 2006 roku. Doprawdy, Roman Giertych może czuć się dumny – “jego” człowiek w wieku 27 lat został dyrektorem prestiżowej, centralnej placówki edukacyjnej! To prawie jak eksminister Wiechecki – specjalista od ryb.
Co na to nieszczęśni, śmiertelnie zmęczeni pracownicy Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli? Mimo wszystko wolą Pawła Zanina, bo jest grzeczny, układny, nikogo nie obraża i pewnie da się z nim łatwiej wytrzymać niż z Witoldem Kołodziejczykiem. Mają przy tym nadzieję, że da się wytrzymać wyłącznie jeden miesiąc, który – jak sądzą – zakończy się konkursem i wyborem nowego dyrektora. A swoją drogą biada ci, edukacjo, jeśli stajesz przed takimi wyborami. Bo w czasie rozmowy z minister Katarzyną Hall w styczniu 2008 roku padło stwierdzenie, że mianowanie Pawła Zanina na wicedyrektora to policzek dla wszystkich nauczycieli. Teraz polska edukacja nadstawiła swój drugi policzek...
Odnoszę przykre wrażenie, że ministerstwo zupełnie nie zdaje sobie sprawy z faktu, że żadne poważne reformy, które przecież planuje, nie dadzą się zrealizować bez CODN-u. Kto zorganizuje masowe przygotowanie nauczycieli do nauki języka angielskiego dla najmłodszych? Kto będzie organizował przekwalifikowanie nauczycieli wychowania przedszkolnego i innych specjalności na nauczycieli przedszkoli? A to tylko dwie z wielu bardzo ważnych spraw.
Odtworzenie Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli jako placówki tej klasy, jaką była jeszcze dwa lata temu, wcale nie będzie łatwe. Były dyrektor Mirosław Sielatycki kategorycznie odmawia stawania do konkursu. Bardzo wielu wybitnych pracowników odeszło. Dziś pracują w oświacie warszawskiej, w rozmaitych firmach edukacyjnych i zarabiają dwa, trzy razy więcej niż zarabiali w ośrodku. Bo nauczyciele w CODN-ie zarabiają bardzo mało, mniej niż zwykli warszawscy pedagodzy, którym dopłaca bogaty samorząd. Pracują za to bardzo dużo i na bardzo wysokim poziomie merytorycznym.
A teraz trzeba będzie jeszcze nadrobić tyle zaległości...
Janina Zawadowska, 30 marca 2008
Zobacz też:
Dyrektor CODN odwołana
Dyrektor odwołana, zastępca został p.o.