I znowu ministrowi Giertychowi udało się trafić na pierwsze strony gazet! Tym razem za sprawą rozporządzenia w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego, a ściślej listy lektur szkolnych.
Od kilku dni, odkąd „Gazeta Wyborcza” ujawniła projektowaną zmianę nie milkną głosy krytyki, zdziwienia, oburzenia. Mogliśmy przeczytać opinię Wisławy Szymborskiej, Adama Michnika, Kazimierza Kutza, Marii Janion, Julii Hatwig, Stefana Chwina, Jana Klaty, Andrzeja Stasiuka. Oświadczenie w tej sprawie wystosował polski PEN Club, a Piotr Marciuszuk – Prezes Polskiej Izby Książki skierował list do Premiera. Księgarze z całej Polski dekorują witryny swoich księgarń książkami wykreślonymi przez Romana Giertycha. Wszyscy są zgodni – nowa lista lektur to skandal, wstyd i kompromitacja MEN-u.
Nas interesuje jeszcze inny aspekt tej sprawy. W radiowej „Trójce” Roman Giertych powiedział – Doniesienia prasowe dotyczące listy lektur obowiązkowych są nieprawdziwe. To grono nauczycieli przygotowało, nie ja – usprawiedliwiał się minister.
To interesujące stwierdzenie. Niestety, niezgodne z faktami.
Na stronie internetowej MEN, w Biuletynie Informacji Publicznej, w zakładce „Projekty aktów prawnych” znajduje się tekst „Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia... 2007r. zmieniające rozporządzenie w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół”. Projekt ma datę 24 maja 2007r. W ramce pod projektem znajdują się szczegółowe informacje. Podmiotem udostępniającym informację jest Ministerstwo Edukacji Narodowej, informację wytworzyła (terminologia oryginalna) Krystyna Kiernozek, a do BIP wprowadził Marian Romanowski. Sprawdzamy dalej – Krytyna Kiernozek to naczelnik Wydziału Programów i Podręczników w MEN, a Marian Romanowski jest urzędnikiem, który wprowadza projekty prawne na stronę internetową. Gdzie tu nauczyciele, którzy przygotowali opublikowaną listę lektur?
Tryb prac nad rozporządzeniami ministra jest jasno określony. Projekt powstaje w odpowiednim departamencie MEN, następnie podlega on uzgodnieniom wewnątrz ministerstwa a po tym idzie do uzgodnień resortowych i konsultacji społecznych. Ale podkreślmy – zawsze jako projekt Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Minister Roman Giertych nie pozbędzie się odpowiedzialności za pracę swojego resortu. Jak zresztą wynika z jego kolejnych wypowiedzi w tej sprawie, całym sercem opowiada się za proponowaną zmianą lektur. Zrzucanie odpowiedzialności na bliżej niesprecyzowanych nauczycieli jest śmieszne. Trudno przecież wyobrazić sobie, że jakakolwiek grupa nauczycieli napisała projekt rozporządzenia i bez wiedzy urzędników umieściła go na stronie internetowej MEN. Hakerzy?
Nie pierwszy to raz, gdy minister Giertych wycofuje się ze swoich pomysłów. Tym razem próbuje to robić wyjątkowo paskudnie, przerzucając winę na nauczycieli. Nieładnie panie Ministrze! Trzeba mieć odwagę przyznać się swoich błędów. I trzeba przyjąć za nie pełną odpowiedzialność. Czas złożyć dymisję.
Od kilku dni, odkąd „Gazeta Wyborcza” ujawniła projektowaną zmianę nie milkną głosy krytyki, zdziwienia, oburzenia. Mogliśmy przeczytać opinię Wisławy Szymborskiej, Adama Michnika, Kazimierza Kutza, Marii Janion, Julii Hatwig, Stefana Chwina, Jana Klaty, Andrzeja Stasiuka. Oświadczenie w tej sprawie wystosował polski PEN Club, a Piotr Marciuszuk – Prezes Polskiej Izby Książki skierował list do Premiera. Księgarze z całej Polski dekorują witryny swoich księgarń książkami wykreślonymi przez Romana Giertycha. Wszyscy są zgodni – nowa lista lektur to skandal, wstyd i kompromitacja MEN-u.
Nas interesuje jeszcze inny aspekt tej sprawy. W radiowej „Trójce” Roman Giertych powiedział – Doniesienia prasowe dotyczące listy lektur obowiązkowych są nieprawdziwe. To grono nauczycieli przygotowało, nie ja – usprawiedliwiał się minister.
To interesujące stwierdzenie. Niestety, niezgodne z faktami.
Na stronie internetowej MEN, w Biuletynie Informacji Publicznej, w zakładce „Projekty aktów prawnych” znajduje się tekst „Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia... 2007r. zmieniające rozporządzenie w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół”. Projekt ma datę 24 maja 2007r. W ramce pod projektem znajdują się szczegółowe informacje. Podmiotem udostępniającym informację jest Ministerstwo Edukacji Narodowej, informację wytworzyła (terminologia oryginalna) Krystyna Kiernozek, a do BIP wprowadził Marian Romanowski. Sprawdzamy dalej – Krytyna Kiernozek to naczelnik Wydziału Programów i Podręczników w MEN, a Marian Romanowski jest urzędnikiem, który wprowadza projekty prawne na stronę internetową. Gdzie tu nauczyciele, którzy przygotowali opublikowaną listę lektur?
Tryb prac nad rozporządzeniami ministra jest jasno określony. Projekt powstaje w odpowiednim departamencie MEN, następnie podlega on uzgodnieniom wewnątrz ministerstwa a po tym idzie do uzgodnień resortowych i konsultacji społecznych. Ale podkreślmy – zawsze jako projekt Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Minister Roman Giertych nie pozbędzie się odpowiedzialności za pracę swojego resortu. Jak zresztą wynika z jego kolejnych wypowiedzi w tej sprawie, całym sercem opowiada się za proponowaną zmianą lektur. Zrzucanie odpowiedzialności na bliżej niesprecyzowanych nauczycieli jest śmieszne. Trudno przecież wyobrazić sobie, że jakakolwiek grupa nauczycieli napisała projekt rozporządzenia i bez wiedzy urzędników umieściła go na stronie internetowej MEN. Hakerzy?
Nie pierwszy to raz, gdy minister Giertych wycofuje się ze swoich pomysłów. Tym razem próbuje to robić wyjątkowo paskudnie, przerzucając winę na nauczycieli. Nieładnie panie Ministrze! Trzeba mieć odwagę przyznać się swoich błędów. I trzeba przyjąć za nie pełną odpowiedzialność. Czas złożyć dymisję.
Irena Dzierzgowska, 3 czerwca 2007