Monitor.edu.pl / Felietony Kanał RSS: Monitor Edukacji

Oświatowy pejzaż bez kuratorów

Kanał RSS: Newsy edukacyjne
Kuratoria oświaty mocno wrosły w edukacyjny pejzaż Polski. Mało kto wyobraża sobie jak mogłaby wyglądać oświata pozbawiona tej instytucji. A przecież w wielu krajach świata administracja rządowa nie zajmuje się kontrolą szkół. I chyba nigdzie nie ma takie dwuwładzy, jak właśnie u nas.

Dziś nad dyrektorem szkoły jest dwóch szefów. Wizytator i przedstawiciel samorządu lokalnego. Często decyzje wymagają opinii i jednego i drugiego urzędu. Weźmy na przykład najważniejszy dokument szkoły – arkusz organizacyjny. To jakby szczegółowy plan szkoły na kolejny rok szkolny. Przygotowuje go dyrektor szkoły, ale na tym kończy się jego rola. Arkusz musi być pozytywnie zaopiniowany przez kuratorium oświaty, a potem zatwierdzony przez organ prowadzący. W rezultacie o organizacji szkoły najmniej ma do powiedzenia dyrektor.

Kompetencje samorządu i kuratora też nie są dokładnie rozdzielone. Teoretycznie kuratorium odpowiada za nadzór pedagogiczny, a organ prowadzący za warunki nauki w szkole. Ale przecież poziom nauczania zależy również od bazy i wyposażenia. Z kolei koszty funkcjonowania szkoły, które bardzo interesują władze lokalne są proporcjonalne do stopni awansu. W praktyce więc wizytatorzy kontrolują również organizację szkoły, a inspektorzy gminni „wtrącają się” w wiele spraw pedagogicznych.

Podwójną administrację w województwach można by tolerować, gdyby przyczyniała się ona do poprawy jakości kształcenia. Niestety, nie ma żadnych dowodów na to, że dzięki działalności kuratorium oświaty szkoły lepiej nauczają. A jeśli nadzór nie pomaga dyrektorom, po co go utrzymywać?

Likwidacja kuratoriów oświaty to skomplikowane przedsięwzięcie. Trzeba zacząć od rejestru wszystkich zadań kuratora oświaty i kolejno przypisać je jakimś instytucjom. Na przykład, rolę organu odwoławczego od niektórych decyzji dyrektora szkoły mogłyby pełnić samorządy lokalne.

Najważniejszym obowiązkiem kuratora oświaty jest nadzór pedagogiczny. Zatem podstawowy problem, który wymaga rozstrzygnięcia brzmi – komu można by powierzyć to zadanie. I czy jest szansa aby ta nowa forma nadzoru była skuteczniejsza i lepiej przyczyniała się do poprawy jakości kształcenia?

W Wielkiej Brytanii istnieje grupa inspektorów szkolnych mających certyfikat wystawiony przez ministra edukacji. Są znakomicie przeszkoleni i wyposażeni w niezbędne narzędzia nadzoru. Na co dzień pracują w różnych instytucjach. Mają jednak umiejętności i uprawnienia do diagnozowania pracy szkoły. Zatrudnia ich, na określone zlecenie, organ prowadzący. Inspektorzy wchodzą do szkoły, prowadzą bardzo szczegółowe badania, przygotowują raport i... na tym ich rola się kończy.
Można to porównać do działań niezależnych audytorów, którzy kontrolują finanse rozmaitych instytucji.

Zalet rozwiązania polegającego na likwidacji kuratoriów oświaty, wprowadzenia eksperckiego nadzoru, poszerzenia władzy dyrektorów i autonomii szkół jest wiele:

1. Dyrektor ma szanse stać się rzeczywistym menedżerem, samodzielnie decydującym o organizacji kształcenia w szkole.
2. Dyrektor będzie podlegał jednemu zwierzchnikowi, zaoszczędzi mu to sporo czasu i nerwów.
3. Przypuszczalnie zmniejszy się biurokracja, bo bardzo wiele dokumentów, planów, sprawozdań, opracowań powstaje tylko po to, aby nadzorowi ułatwić kontrolę.
4. Nadzór będzie sprawowany w sposób poprawny i obiektywny przez zewnętrznych ekspertów. Nierzetelna diagnoza może przecież skutkować utratą uprawnień.
5. Szkoła będzie miała prawo wnioskować o poszerzenie diagnozy o sprawy dla niej wyjątkowo ważne: skala agresji i przemocy, poziom nauczania matematyki, zadowolenie rodziców z informacji udzielanych przez nauczycieli itp.
6. W wyniku tak prowadzonego nadzoru szkoła otrzyma raport z wypunktowaniem jej silnych i słabych stron. Raport będzie jawny, publikowany na stronach internetowych szkoły, dostępny dla wszystkich zainteresowanych.
7. Proponowane rozwiązanie jest znacznie tańsze. Nie trzeba utrzymywać tysięcy etatów, budynków, służbowych samochodów. Zlecanie nadzoru pozwoli uzyskać wyższą jakość za niższe środki.

Najczęstszym argumentem przeciwko proponowanemu rozwiązaniu jest przeświadczenie, że państwo nie może się pozbyć odpowiedzialności za oświatę. To fałszywe przekonanie. Samorządy terytorialne mają przecież konstytucyjne prawo sprawowania władzy publicznej. Zwykle też lepiej wiedzą, jakie są potrzeby i oczekiwania mieszkańców. A co ważniejsze, władze lokalne są wybierane w demokratycznych wyborach i to przed swoimi wyborcami muszą się wykazać.

W ostatnim dniu listopada, w czasie narady minister edukacji z kuratorami oświaty mówiono również o likwidacji kuratoriów. Zapowiedź była bardzo skromna. I słusznie. Zanim nie zostaną rozstrzygnięte wszystkie wątpliwości ostateczna decyzja nie może zapaść. Co więcej w budżecie 2008 roku nie ma żadnych pieniędzy na ewentualne zmiany. Wreszcie, poważną sprawą jest zapewnienie bezpieczeństwa obecnym pracownikom kuratoriów.

Likwidacja kuratoriów oświaty to trudne wyzwanie. Wymaga bardzo starannego opracowania całej koncepcji, odwagi podejmowania decyzji, dyplomacji w jej ogłaszaniu, konsekwencji w realizacji. Czy oświatowy pejzaż bez kuratorów jest możliwy? Będziemy to z uwagą monitorować.
Irena Dzierzgowska, 2 grudnia 2007

Twoja opinia


Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
Fundusze EOG Fundacja im. Stefana Batorego Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży