Za cztery tygodnie wybory parlamentarne. Nie zamierzamy agitować, nie kandydujemy z żadnej listy, nawet nie próbujemy przewidywać wyników. Zwracamy się natomiast z apelem do dyrektorów szkół, nauczycieli, pedagogów. Proponujemy ogólnopolską akcję „Idę głosować z mamą i tatą”.
Postanowiłam dziś napisać do Monitora tekst nieco inny, niż zwykle: postanowiłam mianowicie napisać coś, co nie będzie o Romanie Giertychu. Tym razem pomysły Giertycha zupełnie mnie nie obchodzą. Nawet ten z zamkniętymi szkołami dla trudnej młodzieży. Ba, nawet wizja, którą Gietych roztoczył wobec Moniki Olejnik, że dyrektorami w tych szkołach mogliby zostać weterani z Afganistanu, dziś mnie nie poruszy. Nie podejmę się analizy reklamówki LPR-u, tej, w której niegrzeczne dzieci zostają wyrzucone za bramę, a grzeczne zamknięte w szkole razem z Giertychem (choć nie mam wątpliwości, z kim sama wolałabym być). Nie będę się rozpisywać o CODN-ie – ani o jego nowej pani dyrektor, śmiertelnie przerażonej faktem, że odpowiada za około siedemdziesięciu międzynarodowych projektów, ani o pracownikach, zwalniających się z pracy. Powstrzymam się nawet od rozważań, od czego pochodzi Mirosław Orzechowski i czym różnią się teorie od faktów (zainteresowanych odsyłam do znakomitego eseju S.J. Goulda, „Ewolucja jako fakt i teoria”, z tomu pod znamiennym tytułem „Niewczesny pogrzeb Darwina”; może nie znajdziecie tam wiele o Orzechowskim, za to o Darwinie sporo). No dobrze, o czym więc będzie ten tekst? Ano, zbliżają się wybory samorządowe. Ktoś mnie niedawno zapytał, czego oczekiwałabym od samorządowców w dziedzinie edukacji. I o tym właśnie chcę dziś słów parę napisać.