Monitor nie jest, i nie stara się być, jeszcze jednym edukacyjnym portalem informacyjnym. Zebrane informacje służą przede wszystkim za punkt wyjścia do działania: staramy się opracowywać komentarze i analizy działań władz edukacyjnych a także w razie potrzeby wysyłamy listy i e-maile do odpowiednich przedstawicieli władz.
Na stronie Monitora znajduje się obecnie pełny tekst raportu "Edukacja - trudne lata. Maj 2006 - wrzesień 2007". Raport jest podsumowaniem monitoringu działań władz oświatowych, prowadzonego przez zespół Monitora Edukacji.
Raport „Edukacja – trudne lata” jest podsumowaniem prowadzonego przez kilkanaście miesięcy monitoringu działań władz oświatowych.
Dziś w siedzibie Fundacji im. Stefana Batorego odbyła się prezentacja raportu „Edukacja – trudne lata. Maj 2006 – wrzesień 2007”, przygotowanego przez zespól Monitora Edukacji.
Romana Giertycha już nie ma, jednak nie znaczy to, ze „Monitor Edukacji” zamierza zakończyć swoją działalność.
Inaugurujemy nowy, lepszy „Monitor Edukacji”. Na początek – informacja o dwóch organizowanych przez nas akcjach. 2 stycznia w Biurze Podawczym Kancelarii Premiera złożony został kolejny list, dotyczący listu otwartego w sprawie odwołania Romana Giertycha ze stanowiska Ministra Edukacji Narodowej. Sygnatariuszki listu piszą m.in.: "Szanowny Panie Premierze, jako były działacz opozycji demokratycznej, wie Pan z własnego doświadczenia, co to znaczy apelować do władz i być przez nie ignorowanym. Blisko sto czterdzieści tysięcy osób od pół roku czeka na odpowiedź Premiera. Prosimy, aby nie kazał im Pan czekać dłużej." 3 stycznia rusza plebiscyt „Giertychy Roku”, organizowany przez redakcję „Monitora” i „Gazetę Wyborczą”. Wychodzimy naprzeciw życzeniu Romana Giertycha, który zapragnął, by społeczeństwo oceniło jego pomysły i zapraszamy do wybrania najbardziej kuriozalnego wydarzenia edukacyjnego roku 2006. Głosować można na www.plebiscyt.monitor.edu.pl
Zobacz też:List do premiera - po raz trzeci Plebiscyt na "Giertychy Roku" Puchar dla Giertycha
Sto czterdzieści tysięcy osób podpisało list do premiera. Premier nic. Wkrótce zresztą przestał być premierem. Naturalną rzeczy koleją obowiązek udzielenia odpowiedzi spoczął na jego następcy. Następca nic. Zatem sto czterdzieści tysięcy osób nadal czeka na odpowiedź.
Kiedy 12 maja umieszczaliśmy w Internecie apel o odwołanie Romana Gierycha, liczyliśmy, że w najlepszym razie uda nam się zebrać jakieś dwa tysiące podpisów. Czterdzieści godzin później pod apelem było już podpisanych prawie sześćdziesiąty tysięcy osób. Dwa tygodnie później podpisów było już sto trzydzieści tysięcy. Internauci nie tylko podpisywali się pod listem – wiele osób oferowało pomoc, pisało maile, wskazując błędy, które warto poprawić. Kilkadziesiąt osób dołączyło do grupy moderatorów strony. Akcja, która zrodziła się jako spontaniczny odruch protestu grupy przyjaciół, osiągnęła skalę, której chyba nikt się nie spodziewał i stała się wspólną akcją dziesiątek tysięcy fantastycznych osób. Takiej akcji nie można tak po prostu zakończyć...