GUS w najnowszym raporcie o zatrudnieniu w sektorze publicznym wskazuje, że liczba nauczycieli i nauczycielek, w przeliczeniu na pełnozatrudnionych, w roku szkolnym 2009/2010 w porównaniu z 2010/2011 rokiem spadła o ponad 9 tys. (z 521,7 tys. do 512,5 tys.). Z kolei resort edukacji w tym samym czasie odnotował wzrost zatrudnienia o 4,3 tys. (z 537,5 tys. do 541,8 tys.) - pisze Gazeta Prawna.
Jak wyjaśnia GP Justyna Sadlak z MEN, GUS podaje tylko liczbę nauczycieli pracujących przy tablicy, a ministerstwo wszystkich zatrudnionych w szkołach, w tym pedagogów, logopedów czy nauczycieli świetlicowych. Przyznaje, że ogólna liczba nauczycieli zatrudnionych na podstawie karty wciąż rośnie. Pełnozatrudnionych jest już 543,3 tys. W przeliczeniu na osoby łącznie w przedszkolach i szkołach pracuje 668,5 tys.
Z danych wynika zatem, jak pisze Gazeta Prawna, że spada liczba nauczycieli pracujących przy tablicy, a rośnie tych, którzy zajmują się opieką i wspomaganiem uczniów i uczennic w nauce.
„Wiąże się to z indywidualizacją nauczania, a także z rozszerzoną opieką świetlicową, o którą proszą rodzice. Nauczyciela trzeba też zatrudnić przy dowożeniu dzieci do szkół” – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich RP. Jednak w ciągu trzech lat liczba etatów nauczycieli nietablicowych się zmniejszy, jako, że samorządy po ostatnich orzeczeniach sądów zwiększają im wymiar pracy z 18 godzin do nawet 35 godzin tygodniowo.
„Nie zależy nam tak bardzo na nauczycielach tablicowych jak na specjalistach, którzy pomagają uczniom. Na przykład w szkołach gimnazjalnych bardzo jest przydatne tworzenie etatów dla doradców zawodowych” – mówi Tadeusz Sławecki, sekretarz stanu w MEN.
Tymczasem ZNP szacuje, że w tym roku w całym kraju może stracić pracę nawet 18 tys. nauczycieli. Według Głosu Nauczycielskiego jest to efekt likwidacji wielu placówek i reformy programowej w oświacie.
W Poznaniu związki zawodowe twierdzą, że pracę może stracić nawet jedna dziesiąta nauczycieli. Redukcje w szkołach szykują inne miasta. Powód? Likwidacja szkół i reforma programowa w liceach.
W marcu, kiedy skończyło się pierwsze planowanie sieci szkół na następny rok szkolny, samorządy podały dane, z których wynikało, że do likwidacji przeznaczono 1500 szkół, przedszkoli, burs i młodzieżowych schronisk. Najczęściej podawana przyczyna - niż demograficzny. Liczba uczniów i uczennic w ciągu ostatnich kilku lat zmniejszyła się o milion: w 2005 roku było 5,9 mln uczniów i uczennic, w 2011 roku - tylko 4,8 mln.
Do oddziałów ZNP w całym kraju napływają wnioski o zaopiniowanie zamiaru zwolnienia nauczycieli. Dotyczą na ogół tylko członków związku, jednak skala zjawiska w porównaniu z latami ubiegłymi jest o wiele większa. To prawdopodobnie efekt likwidacji placówek, niżu demograficznego oraz zmian w szkolnictwie ponadgimnazjalnym, ale także wypadkowa sytuacji ekonomicznej samorządów, które tną wydatki, bo są na granicy wprowadzonego przez rząd limitu zadłużania się.
Jak pisze Gazeta Wyborcza, MEN na razie nie jest w stanie oszacować, ilu nauczycieli może stracić pracę w całym kraju. Pełny obraz sytuacji ministerstwo będzie miało dopiero w październiku, kiedy spłyną wszystkie dane o zatrudnieniu. Przy czym, jeśli chodzi o szkoły ponadgimnazjalne, to jeszcze nie zakończył się do nich nabór, samorządy i dyrektorzy nie wiedzą, ilu będą miały w nich uczniów.
„Z uwagi na rekordową liczbę uchwał intencyjnych o zamiarze likwidacji szkół spodziewamy się, że w tym roku liczba nauczycieli zagrożonych utratą pracy może być rekordowa” - mówi Gazecie Magda Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
Pod koniec roku szkolnego samorządy zwykle wycofują się z części likwidacji. Na razie zgodnie z przepisami, nauczycielki i nauczyciele czekają na koniec maja, bo wtedy mija termin, w którym muszą dostać informację o zwolnieniach. W szkołach ponadgimnazjalnych problemem jest nie tylko "wycinający" szkoły i etaty niż demograficzny. Od 1 września wchodzi w tych szkołach reforma programowa, zgodnie z którą uczniowie od drugiej klasy będą wybierać, w czym chcą się specjalizować. Przedmioty, które w dotychczasowym systemie były rozszerzone od pierwszego roku nauki, teraz będą nauczane w zakresie podstawowym. W pierwszej klasie więcej godzin szkoła będzie mogła przeznaczyć tylko na polski, matematykę i język obcy – przypomina Gazeta Wyborcza.
Może to spowodować np., że nauczyciel czy nauczycielka fizyki, chemii czy biologii który ostatnio miał kilka godzin zajęć w tygodniu, będzie miał tylko jedną.
Była poznańska kurator oświaty Elżbieta Leszczyńska (dziś na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza) mówi, że część nauczycielek i nauczycieli będzie "zbierała" cały etat w ramach pracy w kilku szkołach. Zwolnienia wymuszą na nich pracę w dwóch, a nawet trzech szkołach. A to może powodować problemy wychowawcze.
Nauczyciele mają trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Ich odprawy są zależne od posiadanego tytułu i formy zatrudnienia.
Gazeta Wyborcza 09.05.2012, Dziennik Gazeta Prawna, 14.05.2012, Głos Nauczycielski 23.05.2012
Jak wyjaśnia GP Justyna Sadlak z MEN, GUS podaje tylko liczbę nauczycieli pracujących przy tablicy, a ministerstwo wszystkich zatrudnionych w szkołach, w tym pedagogów, logopedów czy nauczycieli świetlicowych. Przyznaje, że ogólna liczba nauczycieli zatrudnionych na podstawie karty wciąż rośnie. Pełnozatrudnionych jest już 543,3 tys. W przeliczeniu na osoby łącznie w przedszkolach i szkołach pracuje 668,5 tys.
Z danych wynika zatem, jak pisze Gazeta Prawna, że spada liczba nauczycieli pracujących przy tablicy, a rośnie tych, którzy zajmują się opieką i wspomaganiem uczniów i uczennic w nauce.
„Wiąże się to z indywidualizacją nauczania, a także z rozszerzoną opieką świetlicową, o którą proszą rodzice. Nauczyciela trzeba też zatrudnić przy dowożeniu dzieci do szkół” – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich RP. Jednak w ciągu trzech lat liczba etatów nauczycieli nietablicowych się zmniejszy, jako, że samorządy po ostatnich orzeczeniach sądów zwiększają im wymiar pracy z 18 godzin do nawet 35 godzin tygodniowo.
„Nie zależy nam tak bardzo na nauczycielach tablicowych jak na specjalistach, którzy pomagają uczniom. Na przykład w szkołach gimnazjalnych bardzo jest przydatne tworzenie etatów dla doradców zawodowych” – mówi Tadeusz Sławecki, sekretarz stanu w MEN.
Tymczasem ZNP szacuje, że w tym roku w całym kraju może stracić pracę nawet 18 tys. nauczycieli. Według Głosu Nauczycielskiego jest to efekt likwidacji wielu placówek i reformy programowej w oświacie.
W Poznaniu związki zawodowe twierdzą, że pracę może stracić nawet jedna dziesiąta nauczycieli. Redukcje w szkołach szykują inne miasta. Powód? Likwidacja szkół i reforma programowa w liceach.
W marcu, kiedy skończyło się pierwsze planowanie sieci szkół na następny rok szkolny, samorządy podały dane, z których wynikało, że do likwidacji przeznaczono 1500 szkół, przedszkoli, burs i młodzieżowych schronisk. Najczęściej podawana przyczyna - niż demograficzny. Liczba uczniów i uczennic w ciągu ostatnich kilku lat zmniejszyła się o milion: w 2005 roku było 5,9 mln uczniów i uczennic, w 2011 roku - tylko 4,8 mln.
Do oddziałów ZNP w całym kraju napływają wnioski o zaopiniowanie zamiaru zwolnienia nauczycieli. Dotyczą na ogół tylko członków związku, jednak skala zjawiska w porównaniu z latami ubiegłymi jest o wiele większa. To prawdopodobnie efekt likwidacji placówek, niżu demograficznego oraz zmian w szkolnictwie ponadgimnazjalnym, ale także wypadkowa sytuacji ekonomicznej samorządów, które tną wydatki, bo są na granicy wprowadzonego przez rząd limitu zadłużania się.
Jak pisze Gazeta Wyborcza, MEN na razie nie jest w stanie oszacować, ilu nauczycieli może stracić pracę w całym kraju. Pełny obraz sytuacji ministerstwo będzie miało dopiero w październiku, kiedy spłyną wszystkie dane o zatrudnieniu. Przy czym, jeśli chodzi o szkoły ponadgimnazjalne, to jeszcze nie zakończył się do nich nabór, samorządy i dyrektorzy nie wiedzą, ilu będą miały w nich uczniów.
„Z uwagi na rekordową liczbę uchwał intencyjnych o zamiarze likwidacji szkół spodziewamy się, że w tym roku liczba nauczycieli zagrożonych utratą pracy może być rekordowa” - mówi Gazecie Magda Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
Pod koniec roku szkolnego samorządy zwykle wycofują się z części likwidacji. Na razie zgodnie z przepisami, nauczycielki i nauczyciele czekają na koniec maja, bo wtedy mija termin, w którym muszą dostać informację o zwolnieniach. W szkołach ponadgimnazjalnych problemem jest nie tylko "wycinający" szkoły i etaty niż demograficzny. Od 1 września wchodzi w tych szkołach reforma programowa, zgodnie z którą uczniowie od drugiej klasy będą wybierać, w czym chcą się specjalizować. Przedmioty, które w dotychczasowym systemie były rozszerzone od pierwszego roku nauki, teraz będą nauczane w zakresie podstawowym. W pierwszej klasie więcej godzin szkoła będzie mogła przeznaczyć tylko na polski, matematykę i język obcy – przypomina Gazeta Wyborcza.
Może to spowodować np., że nauczyciel czy nauczycielka fizyki, chemii czy biologii który ostatnio miał kilka godzin zajęć w tygodniu, będzie miał tylko jedną.
Była poznańska kurator oświaty Elżbieta Leszczyńska (dziś na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza) mówi, że część nauczycielek i nauczycieli będzie "zbierała" cały etat w ramach pracy w kilku szkołach. Zwolnienia wymuszą na nich pracę w dwóch, a nawet trzech szkołach. A to może powodować problemy wychowawcze.
Nauczyciele mają trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Ich odprawy są zależne od posiadanego tytułu i formy zatrudnienia.
Gazeta Wyborcza 09.05.2012, Dziennik Gazeta Prawna, 14.05.2012, Głos Nauczycielski 23.05.2012
A.D., 23 maja 2012