Jak pisze Gazeta Prawna, przedstawiciele gmin, powiatów i województw, zasiadający w zespole opiniodawczo-doradczym do spraw statusu zawodowego nauczycieli powołanym przez ministra edukacji, wypracowali pakiet propozycji zmian w Karcie Nauczyciela. Jedna z nich to 52 dni robocze urlopu w roku dla nauczycieli zamiast 78, a, a dla przedszkolanek tylko 35 dni. Kolejna zmiana zakłada, że podwyżki i awans mają być zależne od faktycznego wzrostu jakości nauczania. Poza tym Karta ma obejmować wyłącznie osoby bezpośrednio zaangażowane w proces dydaktyczny i realizujący z dziećmi podstawę programową – więc już np. dyrektorów szkół nie, chyba że także uczą dzieci.
Nauczycieli ma obowiązywać 40-godzinny tydzień pracy, w tym 20-22 godziny przy tablicy. Skróceniu ulegną też nauczycielskie urlopy na podreperowanie zdrowia – 36 miesięcy, jakie może wziąć nauczyciel podczas całej swojej kariery zawodowej, będzie liczone wraz z wakacjami, a na dodatek przyznawane przez lekarzy orzeczników ZUS i przez ZUS opłacane. Zniknąć ma też część dodatków do pensji, np. mieszkaniowy i wiejski.
Jednak ci nauczyciele, którzy nabyli już pewne prawa, już ich nie stracą – zmiany dotyczyłyby tylko nowych. Przedstawiciele samorządów chcą także, aby Karta obowiązywała zarówno w publicznych, jak i prywatnych placówkach, choć w nieco okrojonej formie. Dziś to, w jaki sposób traktowany jest nauczyciel w szkole niepublicznej, zależy zarówno od jej właścicieli, jak i – głównie – od praw rynkowych.
Placówki niepubliczne objęciu dzisiejszą Kartą mówią kategorycznie „nie”. „Gdyby jednak ją uelastyczniono, m.in. tak aby dyrektor miał swobodę w zatrudnianiu i wynagradzaniu, bylibyśmy gotowi do rozmów” – mówi Krystyna Starczewska, szefowa Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej.
Różnice występują też w przypadku publicznych i niepublicznych przedszkoli, choć tu są jeszcze większe. Zdaniem ekspertów w tych prywatnych nauczyciele najczęściej pracują po 40 godzin tygodniowo, a więc dwa razy dłużej niż w publicznych, a wynagrodzenia są porównywalne.
Jan Wróbel, dyrektor I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego (tzw. „Bednarska”) w Warszawie napisał w Gazecie Prawnej, że minister Hall próbuje znieść Kartę nauczyciela. Hall zastosowała manewr oskrzydlający – to nie ministerstwo, ale samorządy będą stroną w sporze ze związkami zawodowymi. Ministerstwo tylko poprze projekt samorządów, dziwnym trafem niezwykle zgodny z założeniami rządowymi.
Jan Wróbel przypomina, że szkoła publiczna w Polsce nie ma tradycyjnie rozumianego właściciela. Gdyby jednak wskazywać na podmiot najbliższy właścicielowi, byłby to właśnie samorząd, a nie MEN czy kuratorium.
Nowa polityka oddawania przez MEN pola samorządom wiedzie, zdaniem Jana Wróbla, i ku dobremu, i ku niedobremu. Dobremu, bo rozsądniejsze jest zarządzanie szkołami przez tych, którzy są bliżej. Złemu, bo szkoła nawet znakomicie zarządzana wcale nie musi być szkołą dobrą. Byłoby dobrze, aby w każdej szkole pojawił się gospodarz; najlepiej, jak twierdzi Jan Wróbel, by tym gospodarzem stało się grono podstawowych nauczycieli widzących w samorządzie partnera finansowego, w rodzicach partnera strukturalnego, a w kuratorium „odległego krewniaka z rodziny naczelnych”. Zniesienie Karty Nauczyciela ułatwiłoby regulowanie warunków pracy i płacy nauczycielskiej przez organ prowadzący. Urzędnik samorządowy jest jednak niewiele lepszym kandydatem do roli gospodarza niż urzędnik kuratorium – uważa Jan Wróbel.
Gazeta Prawna, 31.01.2011, Gazeta Prawna, 2.02.2011
Nauczycieli ma obowiązywać 40-godzinny tydzień pracy, w tym 20-22 godziny przy tablicy. Skróceniu ulegną też nauczycielskie urlopy na podreperowanie zdrowia – 36 miesięcy, jakie może wziąć nauczyciel podczas całej swojej kariery zawodowej, będzie liczone wraz z wakacjami, a na dodatek przyznawane przez lekarzy orzeczników ZUS i przez ZUS opłacane. Zniknąć ma też część dodatków do pensji, np. mieszkaniowy i wiejski.
Jednak ci nauczyciele, którzy nabyli już pewne prawa, już ich nie stracą – zmiany dotyczyłyby tylko nowych. Przedstawiciele samorządów chcą także, aby Karta obowiązywała zarówno w publicznych, jak i prywatnych placówkach, choć w nieco okrojonej formie. Dziś to, w jaki sposób traktowany jest nauczyciel w szkole niepublicznej, zależy zarówno od jej właścicieli, jak i – głównie – od praw rynkowych.
Placówki niepubliczne objęciu dzisiejszą Kartą mówią kategorycznie „nie”. „Gdyby jednak ją uelastyczniono, m.in. tak aby dyrektor miał swobodę w zatrudnianiu i wynagradzaniu, bylibyśmy gotowi do rozmów” – mówi Krystyna Starczewska, szefowa Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej.
Różnice występują też w przypadku publicznych i niepublicznych przedszkoli, choć tu są jeszcze większe. Zdaniem ekspertów w tych prywatnych nauczyciele najczęściej pracują po 40 godzin tygodniowo, a więc dwa razy dłużej niż w publicznych, a wynagrodzenia są porównywalne.
Jan Wróbel, dyrektor I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego (tzw. „Bednarska”) w Warszawie napisał w Gazecie Prawnej, że minister Hall próbuje znieść Kartę nauczyciela. Hall zastosowała manewr oskrzydlający – to nie ministerstwo, ale samorządy będą stroną w sporze ze związkami zawodowymi. Ministerstwo tylko poprze projekt samorządów, dziwnym trafem niezwykle zgodny z założeniami rządowymi.
Jan Wróbel przypomina, że szkoła publiczna w Polsce nie ma tradycyjnie rozumianego właściciela. Gdyby jednak wskazywać na podmiot najbliższy właścicielowi, byłby to właśnie samorząd, a nie MEN czy kuratorium.
Nowa polityka oddawania przez MEN pola samorządom wiedzie, zdaniem Jana Wróbla, i ku dobremu, i ku niedobremu. Dobremu, bo rozsądniejsze jest zarządzanie szkołami przez tych, którzy są bliżej. Złemu, bo szkoła nawet znakomicie zarządzana wcale nie musi być szkołą dobrą. Byłoby dobrze, aby w każdej szkole pojawił się gospodarz; najlepiej, jak twierdzi Jan Wróbel, by tym gospodarzem stało się grono podstawowych nauczycieli widzących w samorządzie partnera finansowego, w rodzicach partnera strukturalnego, a w kuratorium „odległego krewniaka z rodziny naczelnych”. Zniesienie Karty Nauczyciela ułatwiłoby regulowanie warunków pracy i płacy nauczycielskiej przez organ prowadzący. Urzędnik samorządowy jest jednak niewiele lepszym kandydatem do roli gospodarza niż urzędnik kuratorium – uważa Jan Wróbel.
Gazeta Prawna, 31.01.2011, Gazeta Prawna, 2.02.2011
A.B./A.D., 2 lutego 2011
Zobacz też:
Biuletyn Monitora: Nowa odsłona propozycji zmian w Karcie Nauczyciela