Dla dzieci z niepełnosprawnościami szkoły integracyjne to szansa na – no właśnie – integrację. Potwierdzają to badania naukowe. Tymczasem władze Krakowa chcą takie szkoły i klasy likwidować i przekonują rodziców, że szkoła specjalna to wcale nie wyrok – pisze Gazeta Wyborcza.
Ministerstwo Edukacji i stowarzyszenia działające na rzecz osób z niepełnosprawnościami propagują ideę edukacji włączającej. We wrześniu prezydent Bronisław Komorowski podpisze Konwencję o Prawach Osób Niepełnosprawnych, która gwarantuje możliwość integracji. W tym dokumencie edukacja włączająca jest wymieniana jako priorytetowa i przeciwdziałająca wykluczeniu społecznemu. Potwierdzają to badania prof. Anny Izabeli Brzezińskiej ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, które wykazały, że osoby niepełnosprawne, które korzystały z nauczania integracyjnego, lepiej odnajdują się na rynku pracy, bez względu na rodzaj i stopień dysfunkcji.
Tymczasem władze Krakowa przekonują rodziców, że dzieci z niepełnosprawnościami są w klasach integracyjnych odrzucane i traktowane jak kozły ofiarne. Prezydent Okońska-Walkowicz twierdzi, że w latach 90. była moda na szkolnictwo integracyjne. Zmieniły się też przepisy i dzieci, które kwalifikują się do klas integracyjnych, będzie mniej. Zdaniem władz Krakowa, trzeba zatem takie klasy wygaszać.
„Mamy miejsca w dobrych szkołach specjalnych, które gwarantują takiemu uczniowi przygotowanie do życia. Tymczasem wiele dzieci z powodu próżności rodziców trafia do szkół, w których sobie nie radzą” - mówi prezydent Krakowa Gazecie Wyborczej.
„Problem w tym, że w Polsce cały system rozjeżdża się na finansach. Wiele samorządów dostosowuje politykę edukacyjną do bazy oświatowej, jaką gmina dysponuje. Wszędzie trzeba oszczędzać, a najłatwiej robi się to w szkołach integracyjnych. W szkołach specjalnych obowiązuje sztywny limit etatów. I jeśli tam są wolne miejsca, to ekonomicznej będzie zapełnić tę szkołę, niż utrzymywać szkoły integracyjne” - mówi Gazecie Paweł Kubicki, społeczny rzecznik osób niepełnosprawnych (prowadzi projekt "Wszystko jasne").
Kubicki zastrzega, że nie jest przeciwnikiem szkół specjalnych, bo w wielu przypadkach dzieci z poważnymi zaburzeniami taki sposób edukacji się sprawdza. Jednak to nie problemy ekonomiczne gmin powinny decydować o tym, jaki rodzaj edukacji będzie promowany.
Gazeta Wyborcza, 30.08.2012
Ministerstwo Edukacji i stowarzyszenia działające na rzecz osób z niepełnosprawnościami propagują ideę edukacji włączającej. We wrześniu prezydent Bronisław Komorowski podpisze Konwencję o Prawach Osób Niepełnosprawnych, która gwarantuje możliwość integracji. W tym dokumencie edukacja włączająca jest wymieniana jako priorytetowa i przeciwdziałająca wykluczeniu społecznemu. Potwierdzają to badania prof. Anny Izabeli Brzezińskiej ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, które wykazały, że osoby niepełnosprawne, które korzystały z nauczania integracyjnego, lepiej odnajdują się na rynku pracy, bez względu na rodzaj i stopień dysfunkcji.
Tymczasem władze Krakowa przekonują rodziców, że dzieci z niepełnosprawnościami są w klasach integracyjnych odrzucane i traktowane jak kozły ofiarne. Prezydent Okońska-Walkowicz twierdzi, że w latach 90. była moda na szkolnictwo integracyjne. Zmieniły się też przepisy i dzieci, które kwalifikują się do klas integracyjnych, będzie mniej. Zdaniem władz Krakowa, trzeba zatem takie klasy wygaszać.
„Mamy miejsca w dobrych szkołach specjalnych, które gwarantują takiemu uczniowi przygotowanie do życia. Tymczasem wiele dzieci z powodu próżności rodziców trafia do szkół, w których sobie nie radzą” - mówi prezydent Krakowa Gazecie Wyborczej.
„Problem w tym, że w Polsce cały system rozjeżdża się na finansach. Wiele samorządów dostosowuje politykę edukacyjną do bazy oświatowej, jaką gmina dysponuje. Wszędzie trzeba oszczędzać, a najłatwiej robi się to w szkołach integracyjnych. W szkołach specjalnych obowiązuje sztywny limit etatów. I jeśli tam są wolne miejsca, to ekonomicznej będzie zapełnić tę szkołę, niż utrzymywać szkoły integracyjne” - mówi Gazecie Paweł Kubicki, społeczny rzecznik osób niepełnosprawnych (prowadzi projekt "Wszystko jasne").
Kubicki zastrzega, że nie jest przeciwnikiem szkół specjalnych, bo w wielu przypadkach dzieci z poważnymi zaburzeniami taki sposób edukacji się sprawdza. Jednak to nie problemy ekonomiczne gmin powinny decydować o tym, jaki rodzaj edukacji będzie promowany.
Gazeta Wyborcza, 30.08.2012
A.D., 30 sierpnia 2012
Zobacz też:
Konferencja "Finansowanie edukacji osób z niepełnosprawnością" (styczeń 2012)
Dotacje nie dla niepełnosprawnych uczniów (sierpień 2011)
Samotność niepełnosprawnych dzieci: łódzkie badania (kwiecień 2011)