„Gazeta Wyborcza” zamieściła artykuł przedstawiający problemy, z którymi borykają się uczniowie i uczennice po przekroczeniu progu edukacyjnego między klasą trzecią i czwartą szkoły podstawowej. Przy czym problem progu istnieje niezależnie od wieku, w jakim dziecko rozpoczęło naukę, uważa Michał Federowicz, dyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych.
Gazeta wymienia pięć podstawowych problemów:
- pierwszy z nich to emocjonalne nieprzystosowanie dziecka do nauki w czwartej klasie. Zdaniem Michała Federowicz, dyrektora IBE nauczyciele na pierwszym etapie edukacji lepiej są przygotowani do troski o emocje dziecka. Ci od czwartej klasy w górę są na to nastawieni nieco mniej.
- drugi: wielogodzinne odrabianie zadań domowych, na co uskarżają się także rodzice.
Z jednej strony często rodzice przyzwyczajają dzieci, że lekcje robią razem - tak jest szybciej i bez błędów. Z drugiej - nauczyciele zadają dużo, nie zawsze wiedząc, po co właściwie to robią – mówi Maria Zambrowska z Pracowni Matematyki IBE. Badania IBE pokazują, że nauczyciele często prac domowych nie sprawdzają. Nawet nie pytają dzieci, czy miały z nimi problem. Zadają, bo wiedzą, że dziecko trzeba przyzwyczajać do pracy w domu, ale nie zastanawiają się, co to wnosi do procesu dydaktycznego.
- problem trzeci to zbyt wiele sprawdzianów. Dyrektor Federowicz uważa, że nie da się tego ocenić bez kontekstu. - Nie każdy sprawdzian jest na ocenę - podkreśla. - W pierwszych tygodniach szkoły nauczyciele często przeprowadzają testy diagnostyczne, które mają im pomóc w poznaniu ucznia. I znów - problem byłby mniejszy, gdyby rodzice zostali poinformowani, czemu klasówki służą.
- kolejnym problemem są oceny, często jest to kilka lub kilkanaście jedynek w ciągu miesiąca. W szkołach, niestety, pokutuje formuła "potrząśnięcia uczniami na dzień dobry", a potem wszystko ma się już jakoś ułożyć - krytykuje Federowicz. Tymczasem po ocenie opisowej z klas I-III dzieci mogą być zaskoczone prawdziwymi ocenami.
- ostatni omawiany problem to brak rozmowy między nauczycielami a rodzicami. Z badań IBE wynika, że komunikacja z innymi nauczycielami i rodzicami zajmuje nauczycielom tylko kilka procent ich czasu pracy. W wielu przypadkach właściwie nie istnieje. W efekcie brakuje wymiany choćby podstawowych informacji, jak te, kto i kiedy chce przeprowadzić większą klasówkę.
- Rodzice powinni oczekiwać od nauczycieli, że pomogą rozwiązać problemy dziecka tu i teraz, a nie przez powtarzanie klasy. Wszystko dzieje się w jednej szkole. Zacznijmy od tego, że będziemy rozmawiać - mówi dyrektor Federowicz.
Gazeta Wyborcza, 4.11.2014
Gazeta wymienia pięć podstawowych problemów:
- pierwszy z nich to emocjonalne nieprzystosowanie dziecka do nauki w czwartej klasie. Zdaniem Michała Federowicz, dyrektora IBE nauczyciele na pierwszym etapie edukacji lepiej są przygotowani do troski o emocje dziecka. Ci od czwartej klasy w górę są na to nastawieni nieco mniej.
- drugi: wielogodzinne odrabianie zadań domowych, na co uskarżają się także rodzice.
Z jednej strony często rodzice przyzwyczajają dzieci, że lekcje robią razem - tak jest szybciej i bez błędów. Z drugiej - nauczyciele zadają dużo, nie zawsze wiedząc, po co właściwie to robią – mówi Maria Zambrowska z Pracowni Matematyki IBE. Badania IBE pokazują, że nauczyciele często prac domowych nie sprawdzają. Nawet nie pytają dzieci, czy miały z nimi problem. Zadają, bo wiedzą, że dziecko trzeba przyzwyczajać do pracy w domu, ale nie zastanawiają się, co to wnosi do procesu dydaktycznego.
- problem trzeci to zbyt wiele sprawdzianów. Dyrektor Federowicz uważa, że nie da się tego ocenić bez kontekstu. - Nie każdy sprawdzian jest na ocenę - podkreśla. - W pierwszych tygodniach szkoły nauczyciele często przeprowadzają testy diagnostyczne, które mają im pomóc w poznaniu ucznia. I znów - problem byłby mniejszy, gdyby rodzice zostali poinformowani, czemu klasówki służą.
- kolejnym problemem są oceny, często jest to kilka lub kilkanaście jedynek w ciągu miesiąca. W szkołach, niestety, pokutuje formuła "potrząśnięcia uczniami na dzień dobry", a potem wszystko ma się już jakoś ułożyć - krytykuje Federowicz. Tymczasem po ocenie opisowej z klas I-III dzieci mogą być zaskoczone prawdziwymi ocenami.
- ostatni omawiany problem to brak rozmowy między nauczycielami a rodzicami. Z badań IBE wynika, że komunikacja z innymi nauczycielami i rodzicami zajmuje nauczycielom tylko kilka procent ich czasu pracy. W wielu przypadkach właściwie nie istnieje. W efekcie brakuje wymiany choćby podstawowych informacji, jak te, kto i kiedy chce przeprowadzić większą klasówkę.
- Rodzice powinni oczekiwać od nauczycieli, że pomogą rozwiązać problemy dziecka tu i teraz, a nie przez powtarzanie klasy. Wszystko dzieje się w jednej szkole. Zacznijmy od tego, że będziemy rozmawiać - mówi dyrektor Federowicz.
Gazeta Wyborcza, 4.11.2014
A.B., 4 listopada 2014