W Łodzi jest 14 szkół z klasami integracyjnymi, w których zdrowi uczniowie i uczennice uczą się razem z chorymi. Z dziećmi na wózkach, cierpiącymi na astmę, cukrzycę, epilepsję, choroby nerek, serca i układu pokarmowego, z wadami kręgosłupa, nowotworami, upośledzeniem intelektualnym czy nadpobudliwością psychoruchową. W klasie integracyjnej może być maksymalnie 20 uczniów, w tym od trzy do pięciu osób niepełnosprawnych. To mało, dlatego chore dzieci uczą się też w zwykłych klasach, również w szkołach prywatnych, gdzie trzeba płacić czesne.
W zeszłym roku na zlecenie urzędu miasta socjolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego opracowali i przeanalizowali 883 ankiety wypełnione przez rodziców zarówno dzieci chorych, jak i zdrowych z klas integracyjnych.
Dr Grażyna Mikołajczyk-Lerman z Instytutu Socjologii UŁ uważa, ze klasy integracyjne to dobry pomysł. Równocześnie jednak zwraca uwagę, że 35 proc. dzieci niepełnosprawnych nie bierze udziału w przygotowaniach szkolnych akademii czy wigilii. Prawie co drugie z nich nie bywa na urodzinach u zdrowych kolegów i koleżanek, nie towarzyszy zdrowym rówieśnikom i rówieśniczkom w wypadzie do kina czy teatru, nie chodzi z nimi na spacery. Zdrowi koledzy i koleżanki nie odwiedzają chorych w ich domach, a jeśli już, to od święta – mówi.
Zdaniem dr Mikołajczyk-Lerman klasy integracyjne są etapem przejściowym. Jak najszybciej powinno się dostosowywać wszystkie szkoły do potrzeb chorych uczniów.
Gazeta Wyborcza, 3.01.2011
W zeszłym roku na zlecenie urzędu miasta socjolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego opracowali i przeanalizowali 883 ankiety wypełnione przez rodziców zarówno dzieci chorych, jak i zdrowych z klas integracyjnych.
Dr Grażyna Mikołajczyk-Lerman z Instytutu Socjologii UŁ uważa, ze klasy integracyjne to dobry pomysł. Równocześnie jednak zwraca uwagę, że 35 proc. dzieci niepełnosprawnych nie bierze udziału w przygotowaniach szkolnych akademii czy wigilii. Prawie co drugie z nich nie bywa na urodzinach u zdrowych kolegów i koleżanek, nie towarzyszy zdrowym rówieśnikom i rówieśniczkom w wypadzie do kina czy teatru, nie chodzi z nimi na spacery. Zdrowi koledzy i koleżanki nie odwiedzają chorych w ich domach, a jeśli już, to od święta – mówi.
Zdaniem dr Mikołajczyk-Lerman klasy integracyjne są etapem przejściowym. Jak najszybciej powinno się dostosowywać wszystkie szkoły do potrzeb chorych uczniów.
Gazeta Wyborcza, 3.01.2011
A.B./A.D., 3 stycznia 2011