Jak informuje „Rzeczpospolita”, społeczny doradca rzecznika praw obywatelskich Maciej Osuch zainteresował Janusza Kochanowskiego problemem zbyt licznych klas.
– Jeśli się uczy ponad 30 osób naraz, trudno mówić o budowaniu relacji uczeń – nauczyciel – mówi Maciej Osuch. – Szczególnie w gimnazjach i liceach często są tworzone tak liczne klasy. Dlatego MEN powinien ustalić górną granicę liczby dzieci w klasach.
Maciej Osuch wskazuje, że przepisy oświatowe są niekonsekwentne. Ustalają liczbę dzieci w przedszkolach na 25 w grupie oraz liczbę uczniów na zajęciach, na których dzieli się ich na grupy, np. na lekcjach języków obcych. Milczą natomiast na temat liczby uczniów w klasach.
– Skoro więcej niż ok. 20 uczniów to za dużo, by skutecznie uczyć języków, to dobrze by było ustalić, żeby wszystkie klasy nie przekraczały tej liczby – postuluje. W lipcu do resortu edukacji z wnioskiem o ustalenie maksymalnej liczby uczniów w klasach zwrócił się rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski odpowiedział wówczas, że takie centralne ustalenie liczby dzieci w klasie jest trudne ze względu na różne warunki „demograficzne i finansowe” samorządów. Poza tym dane, jakimi dysponuje MEN, wskazują, że problem „nie jest powszechny”. Odsetek klas powyżej 30 uczniów wynosi średnio 9,86 proc. Również według raportu OECD „Edukacja w zarysie 2009” średnia liczba uczniów w polskiej klasie w szkole publicznej nie odbiega od średniej europejskiej. W podstawówkach wynosi bowiem 19,9 ucznia (w 19 badanych krajach europejskich średnia to 20,2), a w gimnazjach i liceach – 24,6 ucznia (średnia europejska – 22,1). Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN, mówi: – Nasze stanowisko się nie zmienia. Chcemy, żeby to gmina mogła decydować, jak zorganizować edukację. Czy zatrudnić więcej nauczycieli i stworzyć mniejsze klasy czy też mniej, a klasy pozostawić 30-osobowe.
Rzecznicy pracują nad kolejnymi działaniami w tej sprawie.
Rzeczpospolita, 23 września 2009
– Jeśli się uczy ponad 30 osób naraz, trudno mówić o budowaniu relacji uczeń – nauczyciel – mówi Maciej Osuch. – Szczególnie w gimnazjach i liceach często są tworzone tak liczne klasy. Dlatego MEN powinien ustalić górną granicę liczby dzieci w klasach.
Maciej Osuch wskazuje, że przepisy oświatowe są niekonsekwentne. Ustalają liczbę dzieci w przedszkolach na 25 w grupie oraz liczbę uczniów na zajęciach, na których dzieli się ich na grupy, np. na lekcjach języków obcych. Milczą natomiast na temat liczby uczniów w klasach.
– Skoro więcej niż ok. 20 uczniów to za dużo, by skutecznie uczyć języków, to dobrze by było ustalić, żeby wszystkie klasy nie przekraczały tej liczby – postuluje. W lipcu do resortu edukacji z wnioskiem o ustalenie maksymalnej liczby uczniów w klasach zwrócił się rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski odpowiedział wówczas, że takie centralne ustalenie liczby dzieci w klasie jest trudne ze względu na różne warunki „demograficzne i finansowe” samorządów. Poza tym dane, jakimi dysponuje MEN, wskazują, że problem „nie jest powszechny”. Odsetek klas powyżej 30 uczniów wynosi średnio 9,86 proc. Również według raportu OECD „Edukacja w zarysie 2009” średnia liczba uczniów w polskiej klasie w szkole publicznej nie odbiega od średniej europejskiej. W podstawówkach wynosi bowiem 19,9 ucznia (w 19 badanych krajach europejskich średnia to 20,2), a w gimnazjach i liceach – 24,6 ucznia (średnia europejska – 22,1). Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN, mówi: – Nasze stanowisko się nie zmienia. Chcemy, żeby to gmina mogła decydować, jak zorganizować edukację. Czy zatrudnić więcej nauczycieli i stworzyć mniejsze klasy czy też mniej, a klasy pozostawić 30-osobowe.
Rzecznicy pracują nad kolejnymi działaniami w tej sprawie.
Rzeczpospolita, 23 września 2009
A.R./A.D., 23 września 2009
Zobacz też:
MEN nie będzie ustalał liczby uczniów w klasie