Zgodnie z projektem minister Hall licealiści na pierwszej klasie mieliby kończyć wykształcenie ogólne a w dalszych latach mieliby zgłębiać wybrane przez siebie przedmioty rozszerzone. Ci, którzy wybiorą przedmioty ścisłe, dodatkowo uzupełnią wykształcenie wybranymi tematami z bloku historia i społeczeństwo a humaniści – z bloku przyroda. Zmiana, która ma wejść w życie w 2012 r., ma lepiej przygotować ich do studiów.
Wg „Rzeczpospolitej”, nauczyciele i samorządowcy już alarmują, że trudno będzie zapewnić uczniom swobodę w wyborze przedmiotów. I apelują, by MEN zmienił plany. Samorządy wyliczają, dla jakiej grupy uczniów nauczyciel może prowadzić zajęcia. W Krakowie musi być minimum 15 – 16 uczniów. Jeśli więc w 2012 r. w liceum znajdzie się tylko pięciu chętnych na naukę rozszerzonej filozofii, to szkoła nie będzie mogła takich zajęć prowadzić. MEN nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak ma wyglądać nauka w zreformowanych liceach i twierdzi, że sprawy te zostaną określone w noweli rozporządzenia w sprawie ramowych statutów w szkołach publicznych.
Zdaniem niektórych dyrektorów liceów niezbędne będzie zrezygnowanie z pełnej dowolności wyboru przedmiotów przez uczniów i np. określenie oferty przedmiotów rozszerzonych, których licealista lub licealistka w danej szkole mógłby się uczyć od drugiej klasy.
Bardziej rewolucyjny pomysł ma Wiesław Kosakowski dyrektor III LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni, który uważa, że należy pozwolić uczniom wybierać przedmioty nawet między szkołami. Wtedy nie byłoby problemów z zebraniem odpowiedniej grupy uczniów. Wymagałoby to zerwania z tradycyjnym uczeniem według planu lekcji w klasach i wprowadzenia okienek w planach uczniów, by mogli dojść na zajęcia. Jednak wtedy można by rzeczywiście powiedzieć, że założenia reformy, która ma na celu przygotować do studiowania i rozwijać zainteresowania uczniów, są spełnione.
Rzeczpospolita, 17.11.2009
Wg „Rzeczpospolitej”, nauczyciele i samorządowcy już alarmują, że trudno będzie zapewnić uczniom swobodę w wyborze przedmiotów. I apelują, by MEN zmienił plany. Samorządy wyliczają, dla jakiej grupy uczniów nauczyciel może prowadzić zajęcia. W Krakowie musi być minimum 15 – 16 uczniów. Jeśli więc w 2012 r. w liceum znajdzie się tylko pięciu chętnych na naukę rozszerzonej filozofii, to szkoła nie będzie mogła takich zajęć prowadzić. MEN nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak ma wyglądać nauka w zreformowanych liceach i twierdzi, że sprawy te zostaną określone w noweli rozporządzenia w sprawie ramowych statutów w szkołach publicznych.
Zdaniem niektórych dyrektorów liceów niezbędne będzie zrezygnowanie z pełnej dowolności wyboru przedmiotów przez uczniów i np. określenie oferty przedmiotów rozszerzonych, których licealista lub licealistka w danej szkole mógłby się uczyć od drugiej klasy.
Bardziej rewolucyjny pomysł ma Wiesław Kosakowski dyrektor III LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni, który uważa, że należy pozwolić uczniom wybierać przedmioty nawet między szkołami. Wtedy nie byłoby problemów z zebraniem odpowiedniej grupy uczniów. Wymagałoby to zerwania z tradycyjnym uczeniem według planu lekcji w klasach i wprowadzenia okienek w planach uczniów, by mogli dojść na zajęcia. Jednak wtedy można by rzeczywiście powiedzieć, że założenia reformy, która ma na celu przygotować do studiowania i rozwijać zainteresowania uczniów, są spełnione.
Rzeczpospolita, 17.11.2009
A.B./A.D., 17 listopada 2009