Eksperci ze środowisk informatyków krytykują projekt rozporządzenia MEN, zgodnie z którym już za kilka tygodni ma ruszyć pilotażowy program „Cyfrowa szkoła”- pisze Gazeta Prawna. Wskazują, że rozporządzenie jest tak nieprecyzyjne, że szkoły w ramach tego programu zamiast np. laptopów mogą zakupić aparat fotograficzny czy odtwarzacz multimedialny.
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji ostrzega, że zaproponowane przez MEN definicje pomocy dydaktycznych są zbyt enigmatyczne i ogólne oraz bardzo ostro ocenia braki dotyczące kwestii ochrony sprzętu i jego połączenia z Internetem. W projekcie zabrakło przepisów, które wskazywałyby, że sprzęt zakupiony przez szkoły będzie umożliwiał korzystanie z dotychczasowego dorobku edukacyjnego, czyli np. pozwoli łączyć się z portalem Scholaris lub korzystać z multimedialnych treści edukacyjnych np. Centrum Nauki Kopernik czy Narodowego Instytutu Audiowizualnego.
Roman Lorens, trener e-learningu i dyrektor jasielskiego liceum ogólnokształcącego powiedział Gazecie Prawnej, że słabością projektu jest to, że uczniowie otrzymują urządzenia mobilne z dostępem do internetu, ale nie otrzymują treści, do których wykorzystania te urządzenia mogą być pomocne. Nie mając e-podręczników, ograniczą się do korzystania z tego, co niesie im sieć.
Kolejnym problemem będą finanse, m.in. na zatrudnienie e-koordynatorów, którzy mają wspierać szkoły w realizacji programu.
Gazeta Prawna przypomniała także, że w 2006 roku i 2007 roku NIK informowała o nieprawidłowościach i problemach związanych z programami dotyczącymi wyposażania szkolnych pracowni komputerowych i informatyzacją szkół. Zaś już w 2008 roku Donald Tusk zapowiadał, że od września 2009 roku do każdego gimnazjalisty trafi spersonalizowany komputer – co jak dotąd nie nastąpiło.
Dziennik Gazeta Prawna, 6.02.2012
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji ostrzega, że zaproponowane przez MEN definicje pomocy dydaktycznych są zbyt enigmatyczne i ogólne oraz bardzo ostro ocenia braki dotyczące kwestii ochrony sprzętu i jego połączenia z Internetem. W projekcie zabrakło przepisów, które wskazywałyby, że sprzęt zakupiony przez szkoły będzie umożliwiał korzystanie z dotychczasowego dorobku edukacyjnego, czyli np. pozwoli łączyć się z portalem Scholaris lub korzystać z multimedialnych treści edukacyjnych np. Centrum Nauki Kopernik czy Narodowego Instytutu Audiowizualnego.
Roman Lorens, trener e-learningu i dyrektor jasielskiego liceum ogólnokształcącego powiedział Gazecie Prawnej, że słabością projektu jest to, że uczniowie otrzymują urządzenia mobilne z dostępem do internetu, ale nie otrzymują treści, do których wykorzystania te urządzenia mogą być pomocne. Nie mając e-podręczników, ograniczą się do korzystania z tego, co niesie im sieć.
Kolejnym problemem będą finanse, m.in. na zatrudnienie e-koordynatorów, którzy mają wspierać szkoły w realizacji programu.
Gazeta Prawna przypomniała także, że w 2006 roku i 2007 roku NIK informowała o nieprawidłowościach i problemach związanych z programami dotyczącymi wyposażania szkolnych pracowni komputerowych i informatyzacją szkół. Zaś już w 2008 roku Donald Tusk zapowiadał, że od września 2009 roku do każdego gimnazjalisty trafi spersonalizowany komputer – co jak dotąd nie nastąpiło.
Dziennik Gazeta Prawna, 6.02.2012
A.B./A.D., 6 lutego 2012