Gazeta Wyborcza cytuje dane z raportu UNICEF: w Polsce 1,3 miliona dzieci nie ma tego, co im jest niezbędne do prawidłowego rozwoju. Najuboższe są dzieci rodziców gorzej wykształconych i samotnych.
Dziecko powinno mieć: trzy posiłki dziennie, z których przynajmniej jeden zawiera mięso lub rybę. Codziennie świeże warzywa i owoce. Książki i przynajmniej jedną grę edukacyjną odpowiednie dla swojego wieku. Sprzęt do zabaw na podwórku, jak rower czy hulajnoga. Pieniądze na wycieczki szkolne. Spokojne miejsce do odrabiania lekcji i internet. Chociaż kilka nowych ubrań i dwie pary pasujących butów. Możliwość zapraszania przyjaciół i świętowania urodzin. Zdaniem ekspertów, są to podstawowe dobra niezbędne do prawidłowego rozwoju – pisze Gazeta Wyborcza. Według UNICEF co piąte polskie dziecko jest pozbawione przynajmniej dwóch z tych rzeczy.
„U nas dzieci nie umierają z głodu - mówi Gazecie Ewa Falkowska z UNICEF Polska. - Ale co piąte nie ma dostępu do rzeczy i dóbr, które zapewniają im właściwe funkcjonowanie w grupie rówieśników i pozwalają zbudować poczucie własnej wartości”.
Dzieci, które nie mają dostępu do podstawowych dóbr, mają słabsze wyniki w nauce i gorszą sytuację zdrowotną - twierdzą autorzy raportu. A w przyszłości są dużo bardziej narażeni na bezrobocie i na uzależnienia od pomocy społecznej.
Takich dzieci jest wg UNICEF ponad 13 mln w Unii Europejskiej (wraz z Norwegią i Islandią). W Polsce - prawie 1,3 mln. W rankingu państw UE jesteśmy na 24. miejscu z 29 badanych krajów. Gorzej mają tylko dzieci z Węgier, Bułgarii i Rumunii. W najlepszej sytuacji są dzieci w krajach skandynawskich i Islandii.
Jednak popularne wyjaśnienie, że bogatszym państwom jest łatwiej dbać o biedne dzieci, w tym wypadku się nie sprawdza. Według raportu PKB na mieszkańca Polski wynosi prawie 19 tys. dolarów. Podobnie jest w Estonii (19,6 tys.), ale odsetek ubogich dzieci wynosi tam zaledwie 12,4 proc. (w Polsce - 21 proc.).
„Ten i inne przykłady dowodzą, że to polityka państwa ma wpływ na zmniejszenie ubóstwa dzieci - tłumaczy Falkowska. - Nie wystarczą same świadczenia, powinno się zadbać o to, żeby były kierowane do najbardziej potrzebujących.”
Trzeba też zapobiegać przyczynom ubóstwa dzieci, z których najważniejszą jest bezrobocie. Z raportu wynika też, że w ubóstwie żyje aż 42,6 proc. dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców, najczęściej matki. Bieda wynika też z braku wykształcenia - aż 61 proc. dzieci wychowywanych przez rodziców o niskim wykształceniu żyje w ubóstwie.
W Polsce badaniem i definiowaniem ubóstwa zajmuje się m.in. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, który do tego celu wykorzystuje dane GUS mówiące o cenach dóbr i usług. Mianem ubogich określa się osoby, których budżet miesięczny oscyluje w granicach minimum egzystencji zwanym też minimum biologicznym – przypomina Gazeta Wyborcza. Obydwa określenia opisują poziom, który gwarantuje jedynie przetrwanie, bez szans na rozwój czy jakąkolwiek przyjemność z życia. W 2011 roku kwota minimum egzystencji wynosiła zaledwie 425,74 zł na członka czteroosobowej rodziny i 500zł 68 gr dla osoby samotnej.
Minimum socjalne, które gwarantuje środki niezbędne do przeżycia i nie znalezienia się na marginesie społecznym wynosiło prawie dwa razy tyle, bo 805,37zł i 983,46 zł dla singla.
W 2011 roku skrajnie uboga, czteroosobowa rodzina potrzebowała na miesięczne utrzymanie 1,7 tys. zł., rodzina "mama, tata plus dziecko" - 1,3 tys. zł. To więcej niż wynosi w Polsce pensja minimalna (1,1 tys. zł). Przy założeniu, że za takie wynagrodzenie w rodzinie pracuje tylko jedna osoba – pisze Gazeta – rodzina nie jest w stanie się utrzymać. Nie wiadomo, ile jest takich rodzin; wiadomo natomiast, że za pensję minimalną pracuje 650 tys. osób.
Gazeta Wyborcza, 30.05.2012
Dziecko powinno mieć: trzy posiłki dziennie, z których przynajmniej jeden zawiera mięso lub rybę. Codziennie świeże warzywa i owoce. Książki i przynajmniej jedną grę edukacyjną odpowiednie dla swojego wieku. Sprzęt do zabaw na podwórku, jak rower czy hulajnoga. Pieniądze na wycieczki szkolne. Spokojne miejsce do odrabiania lekcji i internet. Chociaż kilka nowych ubrań i dwie pary pasujących butów. Możliwość zapraszania przyjaciół i świętowania urodzin. Zdaniem ekspertów, są to podstawowe dobra niezbędne do prawidłowego rozwoju – pisze Gazeta Wyborcza. Według UNICEF co piąte polskie dziecko jest pozbawione przynajmniej dwóch z tych rzeczy.
„U nas dzieci nie umierają z głodu - mówi Gazecie Ewa Falkowska z UNICEF Polska. - Ale co piąte nie ma dostępu do rzeczy i dóbr, które zapewniają im właściwe funkcjonowanie w grupie rówieśników i pozwalają zbudować poczucie własnej wartości”.
Dzieci, które nie mają dostępu do podstawowych dóbr, mają słabsze wyniki w nauce i gorszą sytuację zdrowotną - twierdzą autorzy raportu. A w przyszłości są dużo bardziej narażeni na bezrobocie i na uzależnienia od pomocy społecznej.
Takich dzieci jest wg UNICEF ponad 13 mln w Unii Europejskiej (wraz z Norwegią i Islandią). W Polsce - prawie 1,3 mln. W rankingu państw UE jesteśmy na 24. miejscu z 29 badanych krajów. Gorzej mają tylko dzieci z Węgier, Bułgarii i Rumunii. W najlepszej sytuacji są dzieci w krajach skandynawskich i Islandii.
Jednak popularne wyjaśnienie, że bogatszym państwom jest łatwiej dbać o biedne dzieci, w tym wypadku się nie sprawdza. Według raportu PKB na mieszkańca Polski wynosi prawie 19 tys. dolarów. Podobnie jest w Estonii (19,6 tys.), ale odsetek ubogich dzieci wynosi tam zaledwie 12,4 proc. (w Polsce - 21 proc.).
„Ten i inne przykłady dowodzą, że to polityka państwa ma wpływ na zmniejszenie ubóstwa dzieci - tłumaczy Falkowska. - Nie wystarczą same świadczenia, powinno się zadbać o to, żeby były kierowane do najbardziej potrzebujących.”
Trzeba też zapobiegać przyczynom ubóstwa dzieci, z których najważniejszą jest bezrobocie. Z raportu wynika też, że w ubóstwie żyje aż 42,6 proc. dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców, najczęściej matki. Bieda wynika też z braku wykształcenia - aż 61 proc. dzieci wychowywanych przez rodziców o niskim wykształceniu żyje w ubóstwie.
W Polsce badaniem i definiowaniem ubóstwa zajmuje się m.in. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, który do tego celu wykorzystuje dane GUS mówiące o cenach dóbr i usług. Mianem ubogich określa się osoby, których budżet miesięczny oscyluje w granicach minimum egzystencji zwanym też minimum biologicznym – przypomina Gazeta Wyborcza. Obydwa określenia opisują poziom, który gwarantuje jedynie przetrwanie, bez szans na rozwój czy jakąkolwiek przyjemność z życia. W 2011 roku kwota minimum egzystencji wynosiła zaledwie 425,74 zł na członka czteroosobowej rodziny i 500zł 68 gr dla osoby samotnej.
Minimum socjalne, które gwarantuje środki niezbędne do przeżycia i nie znalezienia się na marginesie społecznym wynosiło prawie dwa razy tyle, bo 805,37zł i 983,46 zł dla singla.
W 2011 roku skrajnie uboga, czteroosobowa rodzina potrzebowała na miesięczne utrzymanie 1,7 tys. zł., rodzina "mama, tata plus dziecko" - 1,3 tys. zł. To więcej niż wynosi w Polsce pensja minimalna (1,1 tys. zł). Przy założeniu, że za takie wynagrodzenie w rodzinie pracuje tylko jedna osoba – pisze Gazeta – rodzina nie jest w stanie się utrzymać. Nie wiadomo, ile jest takich rodzin; wiadomo natomiast, że za pensję minimalną pracuje 650 tys. osób.
Gazeta Wyborcza, 30.05.2012
A.D., 30 maja 2012
Zobacz też:
Ubóstwo i bieda polskich dzieci (luty 2008)
Raport o kapitale intelektualnym Polski – skrót i komentarz (lipiec 2008)
Ponad 750 tys. dzieci żyje poniżej minimum egzystencji (lipiec 2009)
Status ekonomiczny rodziny wpływa na wyniki dziecka w nauce (październik 2009)
Za biedni na obiad (sierpień 2011)