BBC opublikowała artykuł o polskiej edukacji, którego autor, Bill Hick, podkreśla dobre wyniki, jakie Polska osiąga w „lidze edukacyjnej” i wiąże edukacyjny skok ostatnich lat z wprowadzeniem gimnazjów. Eksperci OECD także chwalą polską edukację, ale podkreślają, że pogłębia się rozziew między wynikami uczniów i uczennic z dużych miast a tymi osiąganymi przez uczniów i uczennice w małych miejscowościach i na wsi.
Wg BBC, Polsce udało się edukację pchnąć na tory nowoczesności najlepiej wśród krajów byłego bloku komunistycznego. Plusy naszego systemu: zmniejszanie różnic w wynikach uczniów zdolnych i słabszych, równy dostęp do edukacji, niezależny od statusu materialnego rodziców.
Artykuł opiera się na wynikach badań PISA (międzynarodowe badanie kompetencji 15-latków), w których wśród 34 krajów OECD Polska zajmuje 14. pozycję w czytaniu ze zrozumieniem - przed USA, Szwajcarią, Francją i Niemcami. Wielka Brytania jest na 25. pozycji.
Autor podkreśla, że wyniki PISA lokują polski system na poziomie USA czy Norwegii, przy ponad dwa razy niższych nakładach finansowych. Cytuje polskich ekspertów, opowiadających, jakie są źródła sukcesu. W artykule głos zabierają prof. Michał Federowicz, dyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych i prof. Zbigniew Marciniak, były wiceminister edukacji.
Jednym z punktów wyjścia dla polskiej reformy edukacji były wyniki pierwszego przeprowadzonego w Polsce badania PISA. Badanie pokazało dramatyczne różnice między uczniami i uczennicami liceów a uczniami i uczennicami szkół zawodowych. Gimnazja powstały po to, żeby zapewnić uczniom dłuższy dostęp do powszechnej, jednolitej edukacji. Zanim wybiorą pomiędzy liceami a szkołami zawodowymi - bo te różnicują uczniów oraz ich wyniki. To właśnie dzięki gimnazjom polskie nastolatki zaczęły poprawiać wyniki w PISA, uważają edukacyjni eksperci. Przy czym badania pokazują, że od czasu wprowadzenia gimnazjów, wzrósł poziom zarówno lepszych, jak i słabszych uczniów i uczennic.
Zbigniew Marciniak podkreślał także w swoim komentarzu, że do zmiany w systemie edukacji przyczyniła się także reforma administracji, która dała samorządom większą swobodę działania.
Marciniak wymienił też jako osiągnięcie nową maturę oraz wprowadzaną obecnie nową podstawę pogramową, której jest zresztą współautorem, a która ma w założeniach, żeby uczniowie i uczennice na kolejnych etapach edukacyjnych nie musieli powtarzać przerobionego wcześniej materiału.
Artykuł w BBC podkreśla wzrost liczby studiujących w Polsce. Nie pomija jednak także problemów z przystosowaniem nauczania do rynku pracy. Prof. Marciniak mówi w BBC, że środowisko akademickie łudziło się przez lata, że nadal ma do czynienie z sytuacją, kiedy kształci 10 proc. społeczeństwa i wychowuje sobie następców, którzy przejmą prace badawcze. Teraz studentów jest ponad pięć razy więcej niż dziesięć lat temu i trzeba zmienić podejście - przyznaje. I zapowiada zmiany w programach studiów naszych uczelni.
Tymczasem, jak pisze Rzeczpospolita, eksperci OECD chwalą osiągnięcia polskich uczniów i uczennic, podkreślając, że w dużych ośrodkach są one na najwyższym światowym poziomie. Na terenach wiejskich i małomiasteczkowych poziom edukacji jest już jednak sporo niższy.
Eksperci PISA wzięli pod lupę badania dotyczące umiejętności czytania wśród 15-latków. Polscy uczniowie i uczennice z dużych aglomeracji (powyżej miliona mieszkańców; warszawskiej, górnośląskiej, łódzkiej, gdańskiej, wrocławskiej i krakowskiej) otrzymali wyniki porównywalne z rówieśnikami kształcącymi się w najlepiej ocenionych systemach edukacji: nieco lepsze niż uczniów z Hongkongu, identyczne z tymi, jakie otrzymali uczniowie Korei Południowej i dużych aglomeracji japońskich czy kanadyjskich.
Jednak gdy zestawi się średnie wyniki uczniów niezależnie od miejsca kształcenia, polscy uczniowie plasują się w średniej stawce dla krajów OECD. Takiego rozdźwięku nie dostrzeżono w Korei, a w Kanadzie czy Japonii różnice nie są aż tak duże jak w Polsce.
PISA wskazuje, że o wynikach uczniów i uczennic decyduje też ich status ekonomiczny. Ci, którzy wychowują się w lepiej sytuowanych domach, otrzymywali lepsze noty od rówieśników pochodzących z biedniejszych rodzin. Ta różnica po raz kolejny była o wiele bardziej dostrzegalna w Polsce niż w Korei, Japonii czy Kanadzie, gdzie wręcz była niezauważalna.
„Niestety, w Polsce cały czas mamy sytuację, w której szkoła, a nawet przedszkola, zamiast wyrównywać szanse edukacyjne, są elementem wtórnej selekcji. Ma to przede wszystkim związek z zasobnością samorządów” - powiedziała Rzeczpospolitej Krystyna Łybacka, była szefowa MEN. Wskazuje, że biedne gminy nie mają pieniędzy na organizację zajęć dodatkowych, czego nie brakuje w ofercie szkół wielkomiejskich.
Eksperci PISA twierdzą, że polityka edukacyjna państwa powinna dążyć do tego, by te nierówności niwelować. Podpowiadają, że słabsze rejony powinno się objąć dedykowanymi im formami wsparcia.
Problem polaryzacji jakości pracy szkół nie dotyczy jedynie terenów wiejskich i miejskich. Rzeczpospolita w jednym z artykułów omawiała także analizę naukowców, którzy zwracają uwagę na coraz silniejszy podział gimnazjów w dużych miastach: szkoły dobre stają się coraz lepsze, a słabsze z czasem jeszcze bardziej tracą na jakości.
MEN po publikacji Rzeczpospolitej odpowiedziało, że zamierza stworzyć system wspomagania szkół. Miałby się opierać na współpracy przedstawiciela szkoły z zewnętrznym ekspertem, który pomagałby diagnozować problem, a potem przygotowywać i wprowadzać program naprawczy.
Równolegle ministerstwo chce stworzyć platformę współpracy między nauczycielami, dzięki której wymienialiby się doświadczeniami. Program ma być jednak dopiero zorganizowany i mieć formę konkursową, a więc na pewno nie obejmie wszystkich szkół.
Gazeta Wyborcza, 16.06.2012, Rzeczpospolita 21.06.2012
Wg BBC, Polsce udało się edukację pchnąć na tory nowoczesności najlepiej wśród krajów byłego bloku komunistycznego. Plusy naszego systemu: zmniejszanie różnic w wynikach uczniów zdolnych i słabszych, równy dostęp do edukacji, niezależny od statusu materialnego rodziców.
Artykuł opiera się na wynikach badań PISA (międzynarodowe badanie kompetencji 15-latków), w których wśród 34 krajów OECD Polska zajmuje 14. pozycję w czytaniu ze zrozumieniem - przed USA, Szwajcarią, Francją i Niemcami. Wielka Brytania jest na 25. pozycji.
Autor podkreśla, że wyniki PISA lokują polski system na poziomie USA czy Norwegii, przy ponad dwa razy niższych nakładach finansowych. Cytuje polskich ekspertów, opowiadających, jakie są źródła sukcesu. W artykule głos zabierają prof. Michał Federowicz, dyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych i prof. Zbigniew Marciniak, były wiceminister edukacji.
Jednym z punktów wyjścia dla polskiej reformy edukacji były wyniki pierwszego przeprowadzonego w Polsce badania PISA. Badanie pokazało dramatyczne różnice między uczniami i uczennicami liceów a uczniami i uczennicami szkół zawodowych. Gimnazja powstały po to, żeby zapewnić uczniom dłuższy dostęp do powszechnej, jednolitej edukacji. Zanim wybiorą pomiędzy liceami a szkołami zawodowymi - bo te różnicują uczniów oraz ich wyniki. To właśnie dzięki gimnazjom polskie nastolatki zaczęły poprawiać wyniki w PISA, uważają edukacyjni eksperci. Przy czym badania pokazują, że od czasu wprowadzenia gimnazjów, wzrósł poziom zarówno lepszych, jak i słabszych uczniów i uczennic.
Zbigniew Marciniak podkreślał także w swoim komentarzu, że do zmiany w systemie edukacji przyczyniła się także reforma administracji, która dała samorządom większą swobodę działania.
Marciniak wymienił też jako osiągnięcie nową maturę oraz wprowadzaną obecnie nową podstawę pogramową, której jest zresztą współautorem, a która ma w założeniach, żeby uczniowie i uczennice na kolejnych etapach edukacyjnych nie musieli powtarzać przerobionego wcześniej materiału.
Artykuł w BBC podkreśla wzrost liczby studiujących w Polsce. Nie pomija jednak także problemów z przystosowaniem nauczania do rynku pracy. Prof. Marciniak mówi w BBC, że środowisko akademickie łudziło się przez lata, że nadal ma do czynienie z sytuacją, kiedy kształci 10 proc. społeczeństwa i wychowuje sobie następców, którzy przejmą prace badawcze. Teraz studentów jest ponad pięć razy więcej niż dziesięć lat temu i trzeba zmienić podejście - przyznaje. I zapowiada zmiany w programach studiów naszych uczelni.
Tymczasem, jak pisze Rzeczpospolita, eksperci OECD chwalą osiągnięcia polskich uczniów i uczennic, podkreślając, że w dużych ośrodkach są one na najwyższym światowym poziomie. Na terenach wiejskich i małomiasteczkowych poziom edukacji jest już jednak sporo niższy.
Eksperci PISA wzięli pod lupę badania dotyczące umiejętności czytania wśród 15-latków. Polscy uczniowie i uczennice z dużych aglomeracji (powyżej miliona mieszkańców; warszawskiej, górnośląskiej, łódzkiej, gdańskiej, wrocławskiej i krakowskiej) otrzymali wyniki porównywalne z rówieśnikami kształcącymi się w najlepiej ocenionych systemach edukacji: nieco lepsze niż uczniów z Hongkongu, identyczne z tymi, jakie otrzymali uczniowie Korei Południowej i dużych aglomeracji japońskich czy kanadyjskich.
Jednak gdy zestawi się średnie wyniki uczniów niezależnie od miejsca kształcenia, polscy uczniowie plasują się w średniej stawce dla krajów OECD. Takiego rozdźwięku nie dostrzeżono w Korei, a w Kanadzie czy Japonii różnice nie są aż tak duże jak w Polsce.
PISA wskazuje, że o wynikach uczniów i uczennic decyduje też ich status ekonomiczny. Ci, którzy wychowują się w lepiej sytuowanych domach, otrzymywali lepsze noty od rówieśników pochodzących z biedniejszych rodzin. Ta różnica po raz kolejny była o wiele bardziej dostrzegalna w Polsce niż w Korei, Japonii czy Kanadzie, gdzie wręcz była niezauważalna.
„Niestety, w Polsce cały czas mamy sytuację, w której szkoła, a nawet przedszkola, zamiast wyrównywać szanse edukacyjne, są elementem wtórnej selekcji. Ma to przede wszystkim związek z zasobnością samorządów” - powiedziała Rzeczpospolitej Krystyna Łybacka, była szefowa MEN. Wskazuje, że biedne gminy nie mają pieniędzy na organizację zajęć dodatkowych, czego nie brakuje w ofercie szkół wielkomiejskich.
Eksperci PISA twierdzą, że polityka edukacyjna państwa powinna dążyć do tego, by te nierówności niwelować. Podpowiadają, że słabsze rejony powinno się objąć dedykowanymi im formami wsparcia.
Problem polaryzacji jakości pracy szkół nie dotyczy jedynie terenów wiejskich i miejskich. Rzeczpospolita w jednym z artykułów omawiała także analizę naukowców, którzy zwracają uwagę na coraz silniejszy podział gimnazjów w dużych miastach: szkoły dobre stają się coraz lepsze, a słabsze z czasem jeszcze bardziej tracą na jakości.
MEN po publikacji Rzeczpospolitej odpowiedziało, że zamierza stworzyć system wspomagania szkół. Miałby się opierać na współpracy przedstawiciela szkoły z zewnętrznym ekspertem, który pomagałby diagnozować problem, a potem przygotowywać i wprowadzać program naprawczy.
Równolegle ministerstwo chce stworzyć platformę współpracy między nauczycielami, dzięki której wymienialiby się doświadczeniami. Program ma być jednak dopiero zorganizowany i mieć formę konkursową, a więc na pewno nie obejmie wszystkich szkół.
Gazeta Wyborcza, 16.06.2012, Rzeczpospolita 21.06.2012
A.D., 21 czerwca 2012
Zobacz też:
Wiwat gimnazja! (Irena Dzierzgowska, grudzień 2007)
Potrzeba nam nowej utopii (Przemysław Sadura, maj 2012)