W niektórych przedszkolach sześciolatki uczą się czytać i pisać (wbrew przepisom), w innych z obawy przed złamaniem przepisów dyrektorzy się na to nie godzą. Zdecydowana większość placówek nie zgadza się na wprowadzenie podręczników. Kuratoria będą sprawdzać, czy przedszkola realizują nową podstawę programową.
Sześciolatki uczęszczające do zerówek nie mogą się uczyć czytania i pisania, bo nie zezwala na to nowa podstawa programowa. Została ona przygotowana przez MEN przy założeniu, że wszystkie dzieci sześcioletnie od tego roku szkolnego będą uczęszczać do pierwszej klasy, a w zerówkach znajdą się pięciolatki. Po wprowadzeniu możliwości wyboru szkoły lub przedszkola około 95 proc. sześciolatków zostało w zerówkach, w których obowiązuje podstawa programowa tworzona z myślą o 5-letnich dzieciach.
Zgodnie z przepisami nauka w przedszkolu ma trwać tylko 1/5 czasu przebywania w placówce, czyli tyle samo, ile zabawa. Dzieci mogą uczyć się czytać i pisać, ale tylko gdy wykazują takie zainteresowanie. Kilka roczników sześciolatków może więc stracić rok nauki, bo będą realizować dwukrotnie program pięciolatków. Rząd nie zapowiada jednak zmian.
Nowa podstawa programowa umożliwia nauczycielom dostosowanie poziomu nauki do umiejętności i zainteresowań dziecka. Przedszkola mogą prowadzić indywidualne zajęcia z wszystkimi ale jest to w praktyce bardzo trudne. Wyjściem z sytuacji jest opracowanie autorskiego programu nauczania.
Kuratoria oświaty będą sprawdzać, jak przedszkola i szkoły realizują nową podstawę programową. Jeżeli okaże się, że łamią przepisy, kuratorium może wydać polecenie usunięcia naruszeń. Ma też prawo powiadomić o tym organ prowadzący daną placówkę.
Na razie np. w jednym z przedszkoli w powiecie wołomińskim odbywają się tajne zajęcia z czytania i pisania dla sześciolatków. Na zebraniu dla rodziców nauczycielka podkreśliła, że dzieci są gotowe do nauki i za zgodą opiekunów może ją rozpocząć. Rodzice zakupili podręczniki, które trzeba ukrywać na wypadek kontroli kuratorium oświaty, i sześciolatki poznają już pierwsze literki. Z tego samego względu na zajęciach nie używa się też tablicy.
Podobnie w wielu poznańskich przedszkolach, zarówno publicznych, jak i niepublicznych, sześciolatki uczą się czytać i pisać. Nauczyciele proszą jednak rodziców aby o tym nie mówili. Dyrektorka jednego z przedszkoli na wszelki wypadek zdjęła ze ściany alfabet.
W wielu przedszkolach nauka odbywa się na prośbę rodziców, którzy zaoferowali pomoc w organizacji zajęć, zakupili podręczniki i pomoce naukowe. W żadnym z nich dzieci nie mają jednak zeszytów. W przypadku kontroli byłby to ewidentny dowód na prowadzenie niezgodnych z prawem zajęć.
– Przypominam jednak, że nie będziemy zabraniać np. indywidualnej nauki czytania i pisania, jeśli sześciolatek przejawia takie zainteresowanie. Byłoby to niepedagogiczne – mówi Adam Pacek z Małopolskiego Kuratorium Oświaty. Podkreśla jednak, że przedszkola nie mogą łamać przepisów. W przypadku edukacji sześciolatków niezgodne z prawem będzie np. korzystanie z podręczników, prowadzenie obowiązkowych zajęć z czytania i pisania dla wszystkich dzieci oraz egzekwowanie od nich uzyskanej w ten sposób wiedzy. Dyrektorzy nie mogą też dopuszczać do realizacji tych programów nauki, które są niezgodne z nową podstawą programową.
Wielkopolskie kuratorium oświaty uspokaja. - Wizytatorzy nie będą jak strażnicy wchodzić do przedszkoli i sprawdzać, czy czasami dzieci nie są tam uczone czytania - mówi Elżbieta Smagała, wizytator z wydziału kształcenia podstawowego i gimnazjalnego. - Podstawa programowa nie zabrania tego, przeciwnie: mówi, że należy wspomagać rozwój dziecka. Nauczyciel ma podchodzić do każdego dziecka indywidualnie.
A to oznacza, że zakazane są tylko takie lekcje, podczas których wszystkie dzieci będą poznawały literki z podręczników. - Mają uczyć się przez zabawę - tłumaczy Elżbieta Smagała. - Dlatego w zerówkach dzieci powinny mieć książki, a nie podręczniki. Ale nawet jeśli zdarzy się tak, że dziecko znajdzie na półce stary podręcznik i zechce sobie go poczytać, a nauczycielka mu pozwoli, nie będzie to zbrodnią.
Zdaniem MEN, rodzice, którzy uważają, że ich 6-letnie dzieci są gotowe do nauki czytania i pisania w trybie szkolnym, nie powinni wymuszać tego na przedszkolach, lecz zapisać swoje dzieci do szkoły.
Jak poinformował rzecznik MEN Grzegorz Żurawski, z informacji zebranych przez resort od samorządów wynika, że szkoły podstawowe nadal są gotowe na przyjęcie 6-latków do I klas.
"Przedszkole jest miejscem zdobywania przez dzieci umiejętności, które później przydadzą się im w szkole, a nie miejscem zdobywania wiedzy. Nie można wymagać od przedszkola, by pełniło rolę szkoły" - mówił Żurawski. "Ważne jest, by uświadomić rodzicom, że miejsce dziecka, które jest gotowe do nauki czytania i pisania, jest w szkole" - zaznaczył. Rzecznik przypomniał, że zgodnie z nową podstawą programową nauczania, dzieci w przedszkolu mają zdobyć umiejętności, które pomogą im w nauce w szkole i w całym dalszym życiu. Według Żurawskiego, nie chodzi tu o umiejętność czytania i pisania, ale o umiejętności interpersonalne - nawiązywania kontaktu z rówieśnikami, zabawy i pracy w grupie, umiejętność dostosowania się dzieci do przyszłych wymagań szkoły, umiejętność znoszenia czy współpraca z osobami, których nie lubią.
Rzecznik potwierdził, że kuratoria będą przeprowadzać w przedszkolach kontrole, czy realizowana jest w nich nowa podstawa programowa nauczania. "Nie jest jednak tak, że przedszkole nie może nauczyć dziecka więcej niż zapisano w podstawie" - powiedział.
Przypomniał, że nauczyciele w przedszkolach mają obowiązek podchodzenia do każdego dziecka i jego potrzeb indywidualnie. Służą temu m.in. tzw. diagnozy przedszkolne, z których wynikać będzie m.in., czy dane dziecko jest gotowe do rozpoczęcia nauki, czy jeszcze nie, jakie umiejętności już opanowało, a jakich jeszcze nie.
Żurawski powiedział także, że zgodnie z nową podstawą programową nie ma podręczników do nauki w przedszkolach, gdyż nie są one potrzebne.
Gazeta Prawna, 6.10.2009, Gazeta Prawna, 6.10.2009, Gazeta Wyborcza Poznań, 7.10.2009
Sześciolatki uczęszczające do zerówek nie mogą się uczyć czytania i pisania, bo nie zezwala na to nowa podstawa programowa. Została ona przygotowana przez MEN przy założeniu, że wszystkie dzieci sześcioletnie od tego roku szkolnego będą uczęszczać do pierwszej klasy, a w zerówkach znajdą się pięciolatki. Po wprowadzeniu możliwości wyboru szkoły lub przedszkola około 95 proc. sześciolatków zostało w zerówkach, w których obowiązuje podstawa programowa tworzona z myślą o 5-letnich dzieciach.
Zgodnie z przepisami nauka w przedszkolu ma trwać tylko 1/5 czasu przebywania w placówce, czyli tyle samo, ile zabawa. Dzieci mogą uczyć się czytać i pisać, ale tylko gdy wykazują takie zainteresowanie. Kilka roczników sześciolatków może więc stracić rok nauki, bo będą realizować dwukrotnie program pięciolatków. Rząd nie zapowiada jednak zmian.
Nowa podstawa programowa umożliwia nauczycielom dostosowanie poziomu nauki do umiejętności i zainteresowań dziecka. Przedszkola mogą prowadzić indywidualne zajęcia z wszystkimi ale jest to w praktyce bardzo trudne. Wyjściem z sytuacji jest opracowanie autorskiego programu nauczania.
Kuratoria oświaty będą sprawdzać, jak przedszkola i szkoły realizują nową podstawę programową. Jeżeli okaże się, że łamią przepisy, kuratorium może wydać polecenie usunięcia naruszeń. Ma też prawo powiadomić o tym organ prowadzący daną placówkę.
Na razie np. w jednym z przedszkoli w powiecie wołomińskim odbywają się tajne zajęcia z czytania i pisania dla sześciolatków. Na zebraniu dla rodziców nauczycielka podkreśliła, że dzieci są gotowe do nauki i za zgodą opiekunów może ją rozpocząć. Rodzice zakupili podręczniki, które trzeba ukrywać na wypadek kontroli kuratorium oświaty, i sześciolatki poznają już pierwsze literki. Z tego samego względu na zajęciach nie używa się też tablicy.
Podobnie w wielu poznańskich przedszkolach, zarówno publicznych, jak i niepublicznych, sześciolatki uczą się czytać i pisać. Nauczyciele proszą jednak rodziców aby o tym nie mówili. Dyrektorka jednego z przedszkoli na wszelki wypadek zdjęła ze ściany alfabet.
W wielu przedszkolach nauka odbywa się na prośbę rodziców, którzy zaoferowali pomoc w organizacji zajęć, zakupili podręczniki i pomoce naukowe. W żadnym z nich dzieci nie mają jednak zeszytów. W przypadku kontroli byłby to ewidentny dowód na prowadzenie niezgodnych z prawem zajęć.
– Przypominam jednak, że nie będziemy zabraniać np. indywidualnej nauki czytania i pisania, jeśli sześciolatek przejawia takie zainteresowanie. Byłoby to niepedagogiczne – mówi Adam Pacek z Małopolskiego Kuratorium Oświaty. Podkreśla jednak, że przedszkola nie mogą łamać przepisów. W przypadku edukacji sześciolatków niezgodne z prawem będzie np. korzystanie z podręczników, prowadzenie obowiązkowych zajęć z czytania i pisania dla wszystkich dzieci oraz egzekwowanie od nich uzyskanej w ten sposób wiedzy. Dyrektorzy nie mogą też dopuszczać do realizacji tych programów nauki, które są niezgodne z nową podstawą programową.
Wielkopolskie kuratorium oświaty uspokaja. - Wizytatorzy nie będą jak strażnicy wchodzić do przedszkoli i sprawdzać, czy czasami dzieci nie są tam uczone czytania - mówi Elżbieta Smagała, wizytator z wydziału kształcenia podstawowego i gimnazjalnego. - Podstawa programowa nie zabrania tego, przeciwnie: mówi, że należy wspomagać rozwój dziecka. Nauczyciel ma podchodzić do każdego dziecka indywidualnie.
A to oznacza, że zakazane są tylko takie lekcje, podczas których wszystkie dzieci będą poznawały literki z podręczników. - Mają uczyć się przez zabawę - tłumaczy Elżbieta Smagała. - Dlatego w zerówkach dzieci powinny mieć książki, a nie podręczniki. Ale nawet jeśli zdarzy się tak, że dziecko znajdzie na półce stary podręcznik i zechce sobie go poczytać, a nauczycielka mu pozwoli, nie będzie to zbrodnią.
Zdaniem MEN, rodzice, którzy uważają, że ich 6-letnie dzieci są gotowe do nauki czytania i pisania w trybie szkolnym, nie powinni wymuszać tego na przedszkolach, lecz zapisać swoje dzieci do szkoły.
Jak poinformował rzecznik MEN Grzegorz Żurawski, z informacji zebranych przez resort od samorządów wynika, że szkoły podstawowe nadal są gotowe na przyjęcie 6-latków do I klas.
"Przedszkole jest miejscem zdobywania przez dzieci umiejętności, które później przydadzą się im w szkole, a nie miejscem zdobywania wiedzy. Nie można wymagać od przedszkola, by pełniło rolę szkoły" - mówił Żurawski. "Ważne jest, by uświadomić rodzicom, że miejsce dziecka, które jest gotowe do nauki czytania i pisania, jest w szkole" - zaznaczył. Rzecznik przypomniał, że zgodnie z nową podstawą programową nauczania, dzieci w przedszkolu mają zdobyć umiejętności, które pomogą im w nauce w szkole i w całym dalszym życiu. Według Żurawskiego, nie chodzi tu o umiejętność czytania i pisania, ale o umiejętności interpersonalne - nawiązywania kontaktu z rówieśnikami, zabawy i pracy w grupie, umiejętność dostosowania się dzieci do przyszłych wymagań szkoły, umiejętność znoszenia czy współpraca z osobami, których nie lubią.
Rzecznik potwierdził, że kuratoria będą przeprowadzać w przedszkolach kontrole, czy realizowana jest w nich nowa podstawa programowa nauczania. "Nie jest jednak tak, że przedszkole nie może nauczyć dziecka więcej niż zapisano w podstawie" - powiedział.
Przypomniał, że nauczyciele w przedszkolach mają obowiązek podchodzenia do każdego dziecka i jego potrzeb indywidualnie. Służą temu m.in. tzw. diagnozy przedszkolne, z których wynikać będzie m.in., czy dane dziecko jest gotowe do rozpoczęcia nauki, czy jeszcze nie, jakie umiejętności już opanowało, a jakich jeszcze nie.
Żurawski powiedział także, że zgodnie z nową podstawą programową nie ma podręczników do nauki w przedszkolach, gdyż nie są one potrzebne.
Gazeta Prawna, 6.10.2009, Gazeta Prawna, 6.10.2009, Gazeta Wyborcza Poznań, 7.10.2009
A.B./A.D., 6 października 2009
Zobacz też:
W zerówce nie będzie nauki pisania i czytania