Monitor.edu.pl / Felietony Kanał RSS: Monitor Edukacji

Za co to wszystko? I kto to zrobi?

Kanał RSS: Newsy edukacyjne
Po co wszystkim rozdawać podręczniki? Po co się tak śpieszyć z sześciolatkami do szkół? Skąd miejsca w przedszkolach? Gdzie ci nauczyciele, nie tylko angielskiego? Jaka właściwie jest ogólna myśl reformy?

Strategia, ogólne kierunki zmian - słuszne. Byłoby wspaniale, gdyby udało się to zrealizować. Ale... ale po kolei.

• Podoba mi się próba konsekwentnego tworzenia spójnej podstawy programowej od przedszkola do matury. To dobre założenie, by uczeń szedł jak po sznurku, zdobywając wiedzę.

• Podstawa programowa pisana jest, jak mówi pani minister, językiem wymagań. To mi się podoba. Dobrze, że kładzie się nacisk nie na to, co robi nauczyciel, ale na to, jaki jest efekt uczenia. Wydaje się, że wymagania odnoszą się do umiejętności ucznia (a nie do zapamiętanych faktów). Ale nie znalazłam (może jeszcze poszukam) odniesienia do tzw. kompetencji kluczowych zalecanych przez Parlament i Radę UE, takich jak np. umiejętność uczenia się.

Nie wiem również, i to mnie niepokoi, w jaki sposób uczeń nabędzie najważniejszą umiejętność - uczenia się przez całe życie?

• Nie potrafię jednak rozpoznać, jaka jest ogólna myśl nowej podstawy? Czym poza strukturą różni się od poprzedniej? To utrudnia ocenę. Wyraźnie to widać po dyskusji o lekturach. Gdybyśmy wiedzieli, jaka jest filozofia uczenia w szkole podstawowej (i następnych), to może łatwiej byłoby ocenić, czy pasuje do niej Sienkiewicz, czy Brzechwa.

Tworząc podstawę, trzeba zdecydować, na co położyć nacisk - bo wszystkiego szkoła nie nauczy. Czy ważniejsze jest dziedzictwo cywilizacyjne? Kształtowanie umiejętności? Wyrabianie postaw? A jeśli to wszystko, to w jakich proporcjach i na jakim poziomie?

Zawsze najważniejsze jest pytanie: czy i w jaki sposób podstawa programowa wpłynie na to, co się dzieje w klasie szkolnej? Czy lekcje będą mądrzejsze, bardziej interesujące, czy uczniowie będą pracowali aktywnie i samodzielnie, a nie tylko "łykali" podaną przez nauczycieli papkę? Bez pozytywnej odpowiedzi na te pytania zmiana programów może się skończyć na papierze.

• Podręczniki za darmo? Nie jestem zwolenniczką rozdawnictwa. Państwo ma pomagać tym, którzy pomocy potrzebują. Wielu rodziców stać na kupno podręczników. Poza tym obietnica darmowych podręczników dla pierwszego rocznika wzbudza kilka wątpliwości:

- Czy darmowe podręczniki tylko dla jednego rocznika nie prowadzą do nierównego traktowania następnych?

- Jeśli podręczniki będą własnością szkoły, to czy w następnych latach dostaną je następne roczniki? Do kiedy będzie trwał taki łańcuszek?

- A jak uczeń zniszczy podręcznik? Czy szkoła dostanie pieniądze na uzupełnienie? Co z zeszytami ćwiczeń, które są jednorazowe?

- Czy takie darmowe przekazywanie książek nie spowoduje "zabetonowania" podręczników? To mechanizm, który utrudnia zmiany w edukacji.

- Czy w ogóle nie jest za mało czasu? Czy MEN, autorzy, wydawnictwa zdążą do przyszłego roku? Nawet nie ma jeszcze projektu ustawy z obniżeniem wieku szkolnego.

• Koniec zerówki? A co z dziećmi sześcioletnimi, których rodzice nie zechcą jeszcze posłać do szkoły? Gdzie się podzieją w przyszłym roku?

• W jaki sposób MEN zapewni - jak obiecuje - miejsca w przedszkolach dla wszystkich pięciolatków? Czy są na to pieniądze i jaki jest tryb przekazywania ich do gmin? We wrześniu 2008 r. liczba dzieci w przedszkolach prawdopodobnie nie zmieni się w stosunku do lat poprzednich. Rekrutacja już się skończyła. Czy MEN ma dane, jaki procent pięciolatków nie trafi w tym roku do przedszkoli - w poprzednich latach poza przedszkolami pozostawało ponad 60 proc. polskich dzieci, a na wsiach ponad 80 proc.! Co się stanie z tymi dziećmi bez edukacji przedszkolnej we wrześniu 2009? Pójdą do szkoły? To nie zwiększy ich szans edukacyjnych.

• Jestem gorącą zwolenniczką obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Ale czy wrzesień 2009 to dobra data? Moim zdaniem rok później byłoby znacznie bezpieczniej!

• Niepokoją obietnice przygotowania szkół podstawowych do pobytu sześciolatków. Brzmią dobrze, ale jak ma wyglądać ich realizacja? Czy gminy dostaną pieniądze? Kiedy? Oddzielna świetlica dla maluchów - świetnie - ale czy na pewno jest na nią miejsce w każdej szkole? Wyposażenie to również kwestia pieniędzy.

• Język obcy od samego początku, słusznie. Ale czy jest dosyć nauczycieli angielskiego? Czy są to nauczyciele, którzy potrafią pracować z małymi dziećmi? Czy szkoły na wsi będą miały wykwalifikowaną kadrę? Bo jak nie, to różnice się pogłębią, a dzieci wiejskie będą miały jeszcze gorsze niż obecnie szanse edukacyjne.

• Przebudowa nauczania w gimnazjach i liceach - ogólna idea słuszna. Nadal jednak martwi ogólnikowość i brak odpowiedzi na zasadnicze pytania: W jaki sposób będą wcielane w życie zamierzenia MEN? Jaki mechanizm spowoduje, że szkoła będzie „rozwijała zainteresowania, budziła pasję itd.”? Czy jedynie na zajęciach dodatkowych? Mam nadzieję, że nie, bo obraz szkoły - nudne lekcje rano i wspaniałe zajęcia po południu, najczęściej prowadzone przez tych samych nauczycieli - nie budzi mojego entuzjazmu.

Być może wszystkie te uwagi wynikają z ogólnego opisu reformy. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się więcej szczegółów. Na niektóre, np. obniżenie wieku szkolnego, jest jednak już teraz mało czasu.

Twórcom reformy gorąco życzę sukcesów. Ale tym bardziej krytycznie staram się ocenić ich propozycje.

Za: www.wyborcza.pl, 16.04
Irena Dzierzgowska, 28 kwietnia 2008

Zobacz też:
Dyskusje wokół reformy programowej

Twoja opinia


Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
Fundusze EOG Fundacja im. Stefana Batorego Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży