Monitor.edu.pl / Felietony Kanał RSS: Monitor Edukacji

Uczniowie zakładnikami polityków? List otwarty

Kanał RSS: Newsy edukacyjne

Kiedy zdecydowałem napisać się ten tekst miałem już świadomość, że mój wniosek złożony przed miesiącem na ręce Rzecznika Praw Obywatelskich jest nieskuteczny. Wniosek dotyczył skierowania zmian w ustawie o systemie oświaty, w zakresie obowiązkowego, jednolitego stroju uczniów („mundurków”), pod obrady Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek starałem się argumentować jedynie prawnie, z trudem powstrzymując emocje, wskazując moje podejrzenia w zakresie sprzeczności proponowanej zmiany w ustawie z zapisami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Według mnie taki sposób narzucania jednolitego stroju, narusza artykuły 47 i 48 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, które to gwarantują prawo do prywatności oraz prawo rodziców do wychowania swoich dzieci. Ostatnie z wymienionych praw tj. prawo rodziców do wychowania swoich dzieci powinno do tego uwzględniać stopień dojrzałości dziecka… Niestety, w całej procedurze stanowienia prawa, nikt młodych ludzi o zdanie nie pytał i pytać nie zamierza… Kolejne z zagrożonych według mnie praw - prawo do prywatności - nie jest z całą pewnością prawem bezwzględnym, nie podlegającym ograniczeniom. Jednak tutaj zastosowanie powinna mieć zasada proporcjonalności zawarta w art. 31 Konstytucji, która sprowadza się do tego, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Uważam, że wprowadzenie ustawą obowiązku noszenia jednolitych strojów uczniowskich narusza tę zasadę. Do tego nie istnieje ŻADNA KONIECZNOŚĆ wprowadzania takich ograniczeń w korzystaniu z wolności, poza doraźnym politycznym interesem.

Ponieważ powstało już całkiem sporo opracowań, barwnych, emocjonalnych (trudno, żeby nie), w tym i moje, dotyczących „mundurków”, poniżej skupię się raczej na merytorycznych problemach związanych z ujednolicaniem stroju w polskich szkołach. Przyjmuje taka konwencję także, dlatego, że naprawdę liczę, że wreszcie jakaś uprawniona do tego instytucja skieruje te słynne zapisy do Trybunału. Sam skargi konstytucyjnej skierować niestety nie mam prawa, przynajmniej na tym etapie.

Jak doszło do tego? Przypomnijmy sobie. Już sam sposób wprowadzania zmian w ustawie o systemie oświaty budzi wątpliwości. Najpierw Posłowie, wierzę, że kierując się dobrą wolą i mądrością odrzucają nieszczęsną propozycję obligatoryjnego „umundurowania” uczniów. Wywołuje to konsternację i oburzenie wnioskodawców. Padają słowa, przywoływane przez media, że odrzucenie tej poprawki spowoduje „stały brak większości…” Szybko z mądrości robi się „klasyczna pomyłka” i na kolejnym etapie procesu legislacyjnego poprawka zostaje przyjęta… Jasno widać, że uczniowie zostali zakładnikami polityków, kartą przetargową. Czy po raz pierwszy? Na pewno nie ostatni. 23 kwietnia 2007 roku poprawki zostają podpisane przez Prezydenta… Kolejny „sukces”… Kolejna „kwestia smaku’…

Na mocy zmian wprowadzonych w ustawie o systemie oświaty do dnia 1 września 2007 roku, w całym kraju, jak okiem sięgnąć, w szkołach podstawowych i gimnazjach rozpocznie się szukanie tych, którzy z takich czy innych powodów, nie założyli „jednolitego stroju”. Z całą pewnością spotkają ich za to nieprzyjemności. Jakie? Tego jak na razie nie wie nikt, ale z pewnością trzeba będzie określić je w statutach szkół. Czy będzie można takiego ucznia nie wpuścić do szkoły, na zajęcia? Z kolejną całą pewnością - nie! A przecież wystarczyło zobligować dyrekcje szkół do dbania o adekwatny ubiór uczniów i to nie poziomie ustawy, a zwyczajnego, bieżącego nadzoru…

Konia z rzędem temu, kto zdefiniuje pojęcie „jednolitego stroju”. Albo jest to kompletny strój ucznia od butów po ewentualną czapkę lub jego część, element. W przypadku, kiedy dopuścimy możliwość definiowania „stroju” jako jego części (a nie wyobrażam sobie ortodoksyjnej definicji „totalnej” – koszty!!!), zawsze istnieje możliwość wybrania – przez nie-do-konca zgadzających się z pomysłami ustawodawców dyrektorów (a takich całkiem sporo) – najmniej kosztownej i uciążliwej wersji, np. skarpetki lub zegarek (przepraszam za ekstremalne przykłady) – sznurówki, już jakiś czas temu, skutecznie wprowadzono w jednej ze szkół. Jestem przekonany, że w tej drugiej, lżejszej wersji koniecznym będzie sprawdzenia stopnia „ustrojenia” ucznia, bo o stopniu „ujednolicenia” świadczyć będzie liczba uczniów karnie podporządkowanych zarządzeniu dyrektora szkoły. O ile z „ujednoliceniem” będzie sobie można radzić przy pomocy sankcji nakładanych na uczniów, o tyle z „ustrojeniem” znacznie gorzej… Skoro nie ma ścisłych norm jak w przypadku służb mundurowych, groteskowych sytuacji nie zabraknie. A ustawa w żadnym miejscu nie daje delegacji komukolwiek do opracowywania jakichkolwiek uszczegółowień! Po co więc na siłę tworzyć takie niechciane prawo? Bo chyba w to, że mundurki będą panaceum na kłopoty szkół z agresją uczniów niewielu wierzy? Czy ukrócą rewię mody? Śmiem wątpić! O ile nie zostanie wprowadzona wersja munduru „totalnego” istnieje cały wachlarz sposobów, aby mimo częściowego umundurowania „pokazy mody” kontynuować. Czy mniej lub bardziej siermiężny mundurek ukryje różnice w majętności uczniów? Z pewnością nie, tak jak i najdroższy i najbardziej elegancki garnitur nie zmieni pana X w James’a Bonda. A tak w ogóle, to próba ukrywania różnic majątkowych w szkole jest chybiona, poza tym, że niemożliwa – dzieci powinny funkcjonować w normalnych warunkach nie sztucznie stwarzanych, zafałszowujących rzeczywistość.

Ale jeszcze powróćmy na sam początek… Dyrektorzy szkół w lekkiej panice i z pewnym niedowierzaniem zaczynają poważnie myśleć o najbliższej, „mundurkowej” przyszłości. Niektórzy już nawiązują kontakty z firmami odzieżowymi, które słusznie zresztą, wchodzą na rynek ze swoją ofertą, nie bacząc na definicję „jednolitego stroju”. Trochę to ryzykowne ale prymusów nigdy nie brakowało, a swoją drogą czasu niewiele. Jakie ta zmiana stawia zadania przed dyrektorem szkoły? Jak dla mnie – żadne poza egzekucją przepisu. Szkoły nie mają obowiązku ani prawnej możliwości zamawiania takich mundurków. Nie mają na nie pieniędzy! To nie z funduszy budżetu szkoły takie „stroje” mają być pokrywane, a z pieniędzy rodziców! Szkoła nie ma prawa ot tak po prostu zebrać pieniążki od rodziców i dokonać zamówienia – jako jednostka budżetowa porusza się w bardzo wąskich i ściśle określonych ramach prawnych! A jeśli już w desperacji zacznie koordynować taką akcję to, co zrobić z rodzicami, którzy nie wpłacą pieniążków? W zasadzie dyrektor szkoły powinien w widocznym miejscu wywiesić model, ustalonych w porozumieniu z radą rodziców, obowiązujących na terenie szkoły jednolitych strojów, a potem konsekwentnie je egzekwować, spełniając oczekiwania ustawodawców. Jeśli tego nie zrobi – złamie prawo, a organy nadzoru na pewno pilnie przypomną mu o jego obowiązkach. To nie jest sytuacja taka jak przed dziesiątkami lat, kiedy i wielu z nas ubrano w granatowe mundurki z białym kołnierzykiem. Wtedy w każdym sklepie, mundurków było w bród, a ich cena była symboliczna! Swoją drogą, ustroje totalitarne uwielbiają mundury… W „tamtych czasach”, ewidentnie totalitarnych było to zrozumiałe, a dzisiaj? Znamienne… Kiedyś ktoś ku przestrodze powiedział: wolności nie otrzymuje się na zawsze – więc jej brońmy! Tak drodzy Państwo – brońmy wolności przed każdym przejawem totalitarnego myślenia!

Tak więc dyrektorzy – spokojnie. Ustawodawcy nie upoważnili Was, tak jak zrobili to w przypadku umożliwienia obrotu i to tyko używanymi podręcznikami, do jakichkolwiek ruchów w sprawie mundurków (ile to było zarzutów i podejrzeń o korupcję w przypadku ułatwiania zakupów podręczników przez szkoły!). Poza uzgodnieniem w porozumieniu z radą rodziców szczegółów dotyczących ich wyglądu i ewentualnej „amnestii mundurkowej” w konkretnym dniu lub dniach – jedynie ze względu na enigmatyczną „szczególną organizację zajęć dydaktyczno-wychowawczych” – o opiekuńczych się nie wspomina, a wydaje się, że to w takich sytuacjach „amnestia mundurkowa” byłaby najchętniej widziana. Dyrektorzy – śpijcie spokojnie. Ciężar problemu przejmują rodzice – myślę, że gdyby o tym wiedzieli, mieli pełną świadomość co się zbliża, wyniki sondaży w zakresie powszechnej sympatii do mundurków dramatycznie by się zmieniły już teraz, a nie dopiero za kilka miesięcy, co niechybnie nastąpi!

Zastanawia mnie, dlaczego w tym pragnieniu umundurowania uczniów, „zlitowano” się nad licealistami? Czyżby w tych szkołach nie było problemów, które są podstawą umundurowania młodszych? A może słusznie uznano, że po prostu opór młodzieży byłby tak silny, że odpuszczono? Wszak ci najmłodsi nadal jako te ryby głosu nie mają. A jeśli nieliczni się wyłamią, ich głos będzie słabiutki. Pominięcie w procesie „umundurawiania” głosu uczniów, po raz kolejny pokazuje jak my dorośli (oni!) liczą się ze zdaniem dzieci. Kto by ich o to pytał! A przecież dyscyplina szkolna, a jednolity strój, to jej element musi być wprowadzania z poszanowaniem godności ucznia – do tego zobowiązuje nas nie tylko przyzwoitość, którą wielu z dorosłych ma w głębokim poważaniu a Konwencja o prawach dziecka! Ograniczanie wolności młodych ludzi w tak delikatnym dla nich obszarze jak ubranie, wygląd zewnętrzny, bez spytania ich o zdanie, bez możliwości udziału w tej przymusowej akcji, narusza ich godność bez wątpienia. A jak to ważny dla młodego człowieka obszar, niech prawodawcy spytają jakiegokolwiek psychologa lub pedagoga!

Mundurki mają podnieść poziom bezpieczeństwa uczniów w szkole, z prostego powodu: łatwa identyfikacja obcych. Ale Szanowni Prawodawcy! To nie obcy są źródłem przemocy w szkole i agresji, ale uczniowie tej samej szkoły! To nie czas kiedy pod szkoły podjeżdżały „wypasione beemki” z ciemnymi szybami a z nich rozpełzali się dilerzy… teraz dilerka trwa pomiędzy uczniami szkoły! Kiedy ubierzemy wszystkich w te same „ciuszki” a jaki sposób Franek czy Zosia z pierwszej gimnazjalnej opisze swojego ewentualnego oprawcę ze starszej klasy? Jak szybko go zidentyfikować? Do tej pory wystarczyło powiedzieć: „to ten w czerwonej bluzie” lub coś w tym stylu. Teraz jak? A kamery słynnego monitoringu o i tak dużo pozostawiającej do życzenia jakości w jaki sposób utrwalą rozpoznawalny wizerunek ewentualnego sprawcy, skoro wszyscy będą do siebie w tych obiektywach podobni?! Pomyślcie proszę! Nawet jeśli za późno…

A co z dziewczynkami, na które ambitni dyrektorzy wespół z rodzicami narzucą obowiązek noszenia spódniczek? Przecież tak wiele spośród nich nie chce z różnych powodów chodzić w takich ubraniach preferując spodnie. Czy także w imię prawa będą do tego zmuszane?

Na koniec argument bardzo delikatny… Uczniowie szkół specjalnych. Nie tak dawno, z wielkim hukiem ale i troską usuwaliśmy w majestacie prawa wszelkie znaki mogące identyfikować ich jako uczniów szkół specjalnych. Z tablic, pieczęci znikały nazwy „specjalna”. A teraz? Z wielką ochotą, ukrywając na pieczątce drobny napis „specjalna”, wbijemy ich w charakterystyczny mundur, stygmatyzując bezlitośnie, narażając na szykany ze strony głownie rówieśników. Nawet jeśli nie napiszemy im na plecach: „jestem upośledzony”, młodzież doskonale zidentyfikuje w jakich mundurkach chodzą uczniowie ze szkoły specjalnej. Ktoś powie, że to przecież tylko na terenie szkoły będzie obowiązek chodzenia w mundurkach, ale przecież zostawianie rzeczy osobistych w szkole, nie tylko ze względu na warunki, nie jest powszechnością w naszym kraju. Ponadto skoro już jesteśmy przy uczniach szkół specjalnych… Wielu z nich pochodzi ze środowisk niewydolnych wychowawczo, gdzie zasady higieny już nawet nie stoją pod znakiem zapytania. Utrzymanie w czystości takiego jednego egzemplarza mundurka będzie nie lada problemem (tym bardziej, że podejrzewam, ze względów praktycznych – bieda - będzie on także stanowił element ubiory codziennego, „prywatnego”). A uczniowie poruszający się na wózkach, upośledzeni głęboko, z różnych powodów nie będący w stanie kontrolować czynności fizjologicznych, odruchów, mający problemy ze sprawnym spożywaniem pokarmów itp.? Co z nimi!? Ustawa dopuszcza możliwość „amnestii” tylko w konkretne dni z powodów szczególnej organizacji zajęć. Nie bierze pod uwagę w ogóle potrzeb i możliwości dzieci! To skandaliczne!

I tylko uwzględniając powyższe, a powody można mnożyć (tych oczywistych o zabijaniu indywidualności dzieci, o wpływie monotonnej kolorystyki na psychikę młodych ludzi nawet nie przytoczę), jestem przeciwny odgórnemu wprowadzaniu mundurków do szkół. Na pewno nie podniesie to prestiżu szkoły jak i nie wzmocni to identyfikacji uczniów ze swoją szkołą! Obawiam się, że wprost przeciwnie. No chyba, że paradoksalnie, wspólny opór przed realizacją takiej koncepcji zintegruje środowisko szkolne. To możliwe!

Nie ma co liczyć na szybką zmianę ustawy o systemie oświaty w tym zakresie. Wydane na jej podstawie rozporządzenia nie poprawią błędów ustawy, bo ta nie zawiera delegacji w tym obszarze (o ile ktokolwiek miałby zamiar jakiekolwiek błędy korygować!). Pozostaje jedynie Trybunał Konstytucyjny… Jak na razie moje starania aby Instytucje upoważnione do tego zaskarżyły te przepisy ustawy o systemie oświaty, są nieskuteczne. To przykre. Teraz pozostaje prosić Posłów… Drodzy Państwo! Czy znajdzie się pośród Was 50-ciu, którzy podejmą tę próbę? 50-ciu potrzeba aby wnieść skargę do Trybunału Konstytucyjnego. To już chyba jedyna droga. Proszę Was o to we własnym imieniu. Może uda się jeszcze uniknąć tych wszystkich, sygnalizowanych przez mnie problemów. A szkoły, po prostu, powinny zacząć wymagać ubiorów adekwatnych a nie „jednolitych”. Gdyby ktoś z Państwa Posłów się zdecydował, z całą odpowiedzialnością, przepraszając za nieskromność i naiwność, podaję swój adres mailowy: [email protected]

Maciej Osuch jest Społecznym Recznikiem Praw Ucznia
Maciej Osuch, 13 maja 2007

Zobacz też:
Strona Macieja Osucha, Społecznego Recznika Praw Ucznia

Twoja opinia


Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
Fundusze EOG Fundacja im. Stefana Batorego Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży