Monitor.edu.pl / Felietony Kanał RSS: Monitor Edukacji

Szkolny cenzor Beniamin

Kanał RSS: Newsy edukacyjne
Każda szkoła na wszystkich komputerach będzie musiała mieć zainstalowany program ograniczający treści dostępne w Internecie. Tak przynajmniej zapowiedział minister Roman Giertych. Od razu też ministerstwo rozpoczęło intensywną promocję jednego z tego typu programów o nazwie Beniamin.

Sam pomysł takiego programu, blokującego strony na podstawie znajdujących się na nich słów, nie może być skuteczny. Prawdziwym zagrożeniem dla dzieci nie są same strony, lecz elementy zupełnie pomijane przez takie oprogramowanie - zdjęcia i przede wszystkim czaty, gdzie spotkać można niebezpiecznych dorosłych. Dlatego rozmowa z dzieckiem oraz mądry nadzór rodziców i nauczycieli nadal pozostają najskuteczniejszą metodą zabezpieczającą. Zainstalowanie programu blokującego nie powinno usypiać czujności. W rzeczywistości analizując występowanie poszczególnych słów będzie on częściej blokował teksty poświęcone omówieniu jakiegoś problemu niż te będące realnym zagrożeniem.

Nie jest jeszcze jasne czy Beniamin to właśnie ten program, który będą miały obowiązek zainstalować szkoły. Miejmy nadzieję, że ostatecznie przyjęte rozwiązanie, inaczej niż Beniamin, będzie działać nie tylko w tych szkołach, które wykorzystują na swoich komputerach oprogramowanie firmy Microsoft. Pewne jest natomiast, że MEN "zweryfikował program oceniając go jako bardzo pozytywny" i na podstawie umowy z Katolickim Centrum Kultury, rozpoczął intensywną kampanię promocyjną Beniamina - na swoich stronach internetowych, specjalnej konferencji prasowej oraz w piśmie wystosowanym do kuratoriów oświaty, "a za ich pośrednictwem do szkół, rodziców i uczniów".

Producent programu odmawia udostępniania listy słów kluczowych, na podstawie której blokowane są strony. Jednak dzięki pomocy informatycznej PorneLa i GDRa "Monitorowi" udało się do niej dotrzeć.

Pierwszy zaskoczeniem była jej ubóstwo. Na liście nie znalazła się większość sprawdzonych przez nas słów słów związanych z pornografią i praktykami seksualnymi. Na tym tle rzuca się w oczy ilość miejsca poświęconego odmiennym orientacjom seksualnym. Podczas gdy spośród "kurw" program blokuje jedynie "kurwy jebane" oraz "kurwy pierdolone", w całości blokowane są takie słowa jak "gej", "lesbijka", "homoseksualizm" czy "queer", wraz z ich wszystkimi wariantami i odmianami. Trudno powiedzieć dlaczego "kurwa" uznana została za groźną tylko w tych dwóch połączeniach, podczas gdy homoseksualista jest groźny już niezależnie od kontekstu. Przy czym zablokowane zostaną tylko te strony, które posługują się wyrażeniami poprawnymi politycznie. Serwisy używające wersji "pedał", "ciota" czy "lesba" są już dopuszczane. Na wszelki wypadek dodatkowo zablokowane zostały nazwy większości polskich serwisów informacyjnych o tematyce homoseksualnej (takich jak homiki czy gejowo.pl), a nawet sam podpis redaktora naczelnego jednego z nich - Kasssa. Jednocześnie nie zablokowano nazwy ani jednej strona pornograficznej o tej tematyce.

Na konferencji prasowej poświęconej Beniaminowi minister Giertych "wyraził nadzieję, że program będzie dobrze służył polskim szkołom oraz polskiej młodzieży i skutecznie zabezpieczy przed treściami przestępczymi, pedofilskimi, pornograficznymi". Nie jest to niestety możliwe. Jeśli podczas "weryfikacji" programu Katolickie Centrum Kultury udostępniło ministerstwu listę blokowanych słów, do której dotarł "Monitor", ministerstwo musi wiedzieć, że program nie próbuje nawet blokować stron pedofilskich. Na całej liście nie znalazło się ani jedno słowo powiązane z pedofilią lub wykorzystywane przez pedofilii (sic!). Podobnie rzecz ma się z przemocą. Lista nie zawiera ani jednego słowa związanego lub wykorzystywanego przez grupy nawołujące do przemocy czy faszyzmu.

Zablokowano natomiast wszystkie strony posiadające w nazwie "blog" lub "blox", choć trudno powiązać to z którąkolwiek z grup o których mówił Minister. Zablokowana została również nazwa serwisu towarzyskiego należącego do koncernu Agora. Tego typu uciążliwe blokady doprowadzą oczywiście do tego, że dziecko zacznie obchodzić zabezpieczenia programu, co jak sprawdziliśmy, i jak przyznają sami twórcy, jest możliwe.

Program utrudnia normalną, codzienną pracę, bo wiele z pośród zablokowanych słów występuje w normalnych tekstach. Nie tylko blokowane są teksty i strony na których pojawiają się wyrażenia takie jak "wychowanie seksualne", "dojrzewanie seksualne" czy mówiące o gejach i lesbijkach, ale także wymienione wcześniej blogi i inne serwisy na których przypadkowo znalazło się któreś z zaskakującej trochę listy blokowanych wyrażeń. Regularnie zamiast niewinnych z pozoru stron wyświetla się komunikat z beniaminowym zakazem dostępu. W ten sposób nie zyskując praktycznie żadnego zabezpieczenia, dajemy dzieciom sygnał o braku naszego zaufania. Mimo rozwoju techniki to właśnie wzajemne zaufania nadal długo pozostanie jedyną skuteczną metodą obrony dzieci przed zagrożeniami w sieci.

Aktualizacja: Po naszej publikacji wyszła nowa wersja programu Beniamin z zupełnie inną listą blokowanych słów. Zniknęła z niej większość opisywanych w tym tekście haseł. Zmienił się również sposób szyfrowania listy, abyśmy nie byli w stanie do niej dotrzeć.
Ludwik Trammer, 29 czerwca 2006

Twoja opinia


Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
Fundusze EOG Fundacja im. Stefana Batorego Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży