A może raczej brak informacji. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie podaje praktycznie żadnych szczegółów na temat planowanych działań. Z lęku przed opinią publiczną? Z niekompetencji? A może – cóż za odkrywcza myśl – z obawy przed ośmieszeniem?
Niezależnie od przyczyny, dostęp do informacji nie jest łatwy:
1. Sprawozdania z debat i konferencji prasowych poświęconych edukacji (29.05 i 30.05) są bardziej niż skromne w treści, za to bogate w zdjęcia. Niestety z notatek zamieszczanych na stronie MEN nie można dowiedzieć się niczego. Owszem, jest wykaz zagadnień uznanych za najważniejsze, takich np. jak „powrót harcerzy do szkół”, ale dokąd i kiedy harcerze wyszli i w takt jakiej melodii będą powracali - nie wiadomo.
2. W rejestrze problemów ważnych znajdują się same hasła. O żadnym rozwiązaniu nie ma ani słowa. Nie ma również pewnych zagadnień, o których na konferencji była mowa, a nawet padły istotne decyzje. Ani słowa o rezygnacji z obniżenia wieku szkolnego. Ani słowa o pracach nad wprowadzeniem religii na maturze. W tym ostatnim przypadku być może ktoś nareszcie poinformował ministra, że jego zapowiedzi dotyczące przyszłorocznej matury z religii były po prostu nierealne.
3. Sama strona internetowa MEN jest mocno nieaktualna. Mimo iż od zmian kadrowych i powołania nowych wiceministrów upłynęło trochę czasu, ciągle jeszcze nie ma notatki o Sekretarzu Stanu Mirosławie Orzechowskim. Regulamin organizacyjny dotyczy nieistniejącego już Ministerstwa Edukacji i Nauki - podobnie jak wykaz departamentów, z których część wyprowadziła się ze szkolnictwem wyższym, a część uległa likwidacji. Historyczne już tylko znaczenie ma, ciągle jeszcze widoczny na internetowej stronie, zakres czynności odwołanego jakiś czas temu sekretarza stanu Jarosława Zielińskiego.
4. O tym, czego nie ma, można pisać długo. Nie wiadomo, co się dzieje z wprowadzeniem języka angielskiego w pierwszych klasach szkoły podstawowej, chociaż pilotaż miał się rozpocząć we wrześniu 2006. Nie ma decyzji w sprawie matury z matematyki. Nie wiadomo, czy trwają prace nad rozporządzeniem w sprawie kwalifikacji nauczycieli. Żadnych sygnałów na temat podstawy programowej. Może to i lepiej, bo im mniejsza aktywność ministerstwa, tym więcej wolności!
Niezależnie od przyczyny, dostęp do informacji nie jest łatwy:
1. Sprawozdania z debat i konferencji prasowych poświęconych edukacji (29.05 i 30.05) są bardziej niż skromne w treści, za to bogate w zdjęcia. Niestety z notatek zamieszczanych na stronie MEN nie można dowiedzieć się niczego. Owszem, jest wykaz zagadnień uznanych za najważniejsze, takich np. jak „powrót harcerzy do szkół”, ale dokąd i kiedy harcerze wyszli i w takt jakiej melodii będą powracali - nie wiadomo.
2. W rejestrze problemów ważnych znajdują się same hasła. O żadnym rozwiązaniu nie ma ani słowa. Nie ma również pewnych zagadnień, o których na konferencji była mowa, a nawet padły istotne decyzje. Ani słowa o rezygnacji z obniżenia wieku szkolnego. Ani słowa o pracach nad wprowadzeniem religii na maturze. W tym ostatnim przypadku być może ktoś nareszcie poinformował ministra, że jego zapowiedzi dotyczące przyszłorocznej matury z religii były po prostu nierealne.
3. Sama strona internetowa MEN jest mocno nieaktualna. Mimo iż od zmian kadrowych i powołania nowych wiceministrów upłynęło trochę czasu, ciągle jeszcze nie ma notatki o Sekretarzu Stanu Mirosławie Orzechowskim. Regulamin organizacyjny dotyczy nieistniejącego już Ministerstwa Edukacji i Nauki - podobnie jak wykaz departamentów, z których część wyprowadziła się ze szkolnictwem wyższym, a część uległa likwidacji. Historyczne już tylko znaczenie ma, ciągle jeszcze widoczny na internetowej stronie, zakres czynności odwołanego jakiś czas temu sekretarza stanu Jarosława Zielińskiego.
4. O tym, czego nie ma, można pisać długo. Nie wiadomo, co się dzieje z wprowadzeniem języka angielskiego w pierwszych klasach szkoły podstawowej, chociaż pilotaż miał się rozpocząć we wrześniu 2006. Nie ma decyzji w sprawie matury z matematyki. Nie wiadomo, czy trwają prace nad rozporządzeniem w sprawie kwalifikacji nauczycieli. Żadnych sygnałów na temat podstawy programowej. Może to i lepiej, bo im mniejsza aktywność ministerstwa, tym więcej wolności!
Irena Dzierzgowska, 1 czerwca 2006