Hasztag #historianietakajakzawsze...
...chociaż dziś akurat trochę taka ;) Atlas historyczny. Mnie samej zajęło to zawstydzająco dużo czasu, ale w końcu nie tylko zrozumiałam, ale też zaczęłam namiętnie stosować zasadę, że historia zaczyna się od mapy.
I nie chodzi mi tylko o rzeczy dość oczywiste, jak to, że morza i rzeki mogą być doskonałymi szlakami komunikacyjnymi, a góry i pustynie - naturalnymi granicami, że inaczej się buduje domy i zupełnie inaczej tworzy przestrzeń publiczną w zależności od klimatu, czy też że der Mensch ist was er ist. To wszystko prawda i to są mega ważne rzeczy (dlatego min zaczęłam tę serię wpisów od "Jedwabnych szlaków"). Ale jest jeszcze coś: mapa wpływa na wyobraźnię historyczną. Mój ulubiony przykład: zajrzy do podręcznika do historii starożytnej (dowolnego) i zobacz, jak wygląda mapa wojen grecko-perskich, jak - mapa imperium perskiego a jak - mapa podbojów Aleksandra Wielkiego. Podpowiedź: z reguły z mapy wojen grecko-perskich da się wyczytać ruchy wojsk i miejsca bitew (i to oczywiście dobrze!), ale ta mapa nie pokaże rzeczywistego stosunku sił, bo będzie pokazywała wojnę z perspektywy Morza Egejskiego. Mapa Persji zwykle (choć to nie jest regułą) będzie mniejsza. Mapa podbojów Aleksandra - znów raczej spora. Innymi słowy: choć niechcący (bo, jak mówię, to wynika po części z konieczności pokazania detali kampanii wojennych) mapy będą zrobione tak, że będą relatywnie większe tam, gdzie będzie chodziło o Greków, mniejsze tam, gdzie tematem mapy będą "inni". W połączeniu z generalnym rozkładem akcentów w podręczniku, przekażą nam informację, że Grecy to "nasi" i że byli "duzi i ważni" (podczas gdy przez znaczną część swoich dziejów Grecy byli mieszkańcami malutkich i dość biednych mieścin rozsianych gdzieś na zad*piu Azji i skądinąd może właśnie dlatego mogą być interesujący, że jak na takich biedaków z zad*pia udało im się narobić dużego zamieszania w kilku cywilizacjach) a reszta to "obcy" mieszkający gdzieś, gdzie żyją lwy i psiogłowcy... Albo zastanów się, kiedy w podręczniku do historii widujesz mapy Afryki, które nie są mapami pokazującymi XIX-wieczne podziały kolonialne lub stan po dekolonizacji. I tak dalej i tym podobne...
PS. a w ogóle lekcje z mapami można zacząć od najprostszej sztuczki: wziąć mapę świata i pokazać ją, obróconą do góry nogami...
...chociaż dziś akurat trochę taka ;) Atlas historyczny. Mnie samej zajęło to zawstydzająco dużo czasu, ale w końcu nie tylko zrozumiałam, ale też zaczęłam namiętnie stosować zasadę, że historia zaczyna się od mapy.
I nie chodzi mi tylko o rzeczy dość oczywiste, jak to, że morza i rzeki mogą być doskonałymi szlakami komunikacyjnymi, a góry i pustynie - naturalnymi granicami, że inaczej się buduje domy i zupełnie inaczej tworzy przestrzeń publiczną w zależności od klimatu, czy też że der Mensch ist was er ist. To wszystko prawda i to są mega ważne rzeczy (dlatego min zaczęłam tę serię wpisów od "Jedwabnych szlaków"). Ale jest jeszcze coś: mapa wpływa na wyobraźnię historyczną. Mój ulubiony przykład: zajrzy do podręcznika do historii starożytnej (dowolnego) i zobacz, jak wygląda mapa wojen grecko-perskich, jak - mapa imperium perskiego a jak - mapa podbojów Aleksandra Wielkiego. Podpowiedź: z reguły z mapy wojen grecko-perskich da się wyczytać ruchy wojsk i miejsca bitew (i to oczywiście dobrze!), ale ta mapa nie pokaże rzeczywistego stosunku sił, bo będzie pokazywała wojnę z perspektywy Morza Egejskiego. Mapa Persji zwykle (choć to nie jest regułą) będzie mniejsza. Mapa podbojów Aleksandra - znów raczej spora. Innymi słowy: choć niechcący (bo, jak mówię, to wynika po części z konieczności pokazania detali kampanii wojennych) mapy będą zrobione tak, że będą relatywnie większe tam, gdzie będzie chodziło o Greków, mniejsze tam, gdzie tematem mapy będą "inni". W połączeniu z generalnym rozkładem akcentów w podręczniku, przekażą nam informację, że Grecy to "nasi" i że byli "duzi i ważni" (podczas gdy przez znaczną część swoich dziejów Grecy byli mieszkańcami malutkich i dość biednych mieścin rozsianych gdzieś na zad*piu Azji i skądinąd może właśnie dlatego mogą być interesujący, że jak na takich biedaków z zad*pia udało im się narobić dużego zamieszania w kilku cywilizacjach) a reszta to "obcy" mieszkający gdzieś, gdzie żyją lwy i psiogłowcy... Albo zastanów się, kiedy w podręczniku do historii widujesz mapy Afryki, które nie są mapami pokazującymi XIX-wieczne podziały kolonialne lub stan po dekolonizacji. I tak dalej i tym podobne...
PS. a w ogóle lekcje z mapami można zacząć od najprostszej sztuczki: wziąć mapę świata i pokazać ją, obróconą do góry nogami...
Anna Dzierzgowska, 17 marca 2020