Zgodnie z założeniami Strategii Lizbońskiej do końca 2010 roku kraje członkowskie powinny zapewnić miejsca w przedszkolach dla 90 proc. swoich najmłodszych obywateli.
Według danych MEN w 2010 roku do przedszkoli uczęszczało ogółem 60 proc dzieci w wieku 3-5 lat, w tym 76 proc. w mieście i 38 na wsi.
Jeśli te wskaźniki porównać z danymi sprzed kilku lat to możemy mówić o znaczącej poprawie. W 2005 roku do przedszkoli w mieście chodziło 58 proc., zaś na wsi 14 proc. dzieci 3-5. letnich. W ciągu ostatnich dwóch lat przybyło 500 nowych przedszkoli i 800 punktów i zespołów przedszkolnych.
Jeśli jednak te na te wskaźniki popatrzeć przez pryzmat założeń Strategii Lizbońskiej – sytuacja edukacyjna naszych dzieci nadal nie wygląda dobrze, zwłaszcza na terenach wiejskich - tam nadal ponad połowa 3-5-latków nie ma dostępu do żadnej formy przedszkolnej.
Rząd obiecuje, że do 2020, a może nawet do 2015 roku, wszystkie dzieci będą miały zapewnione miejsca w przedszkolu - nie podaje jednak szczegółowych rozwiązań. A tu potrzebne są rozwiązania systemowe. Występowanie o kolejne środki unijne na wyrównywanie szans dzieci mieszkających na wsi jest rozwiązaniem doraźnym. Dodatkowo, jeśli nie zostaną zmienione zasady przyznawania dotacji będzie pogłębiała się przepaść między sprawnymi władzami samorządowymi, które nauczyły się jak korzystać ze środków unijnych i tymi gminami, które nie radzą sobie z unijną biurokracją.
Pilnie potrzebna jest wielostronna analiza sytuacji edukacyjnej małych dzieci, która pozwoliłaby na opracowanie skutecznej wieloletniej „strategii przedszkolnej”. Strategii, która nie tylko pozwoliłaby na upowszechnienie wychowania przedszkolnego ale także zapewniłaby wysoką jakość tego wychowania. Warto powtórzyć, że jedynie dobra edukacja przedszkolna zapewnia dzieciom dobry szkolny start. Wzrost wskaźnika upowszechnienia bez jednoczesnego zadbania o dobre przygotowanie kadry to inwestowanie w opiekuńcze, a nie edukacyjne placówki dla dzieci.
Co powinna zawierać diagnoza sytuacji edukacyjnej małych dzieci, jakie informacje mamy, jakie trzeba zebrać? Szczególnie cenne wydają mi się opisy dobrych praktyk – znam gminy, które znalazły własne rozwiązania warte upowszechnienia. Konieczna jest współpraca wszystkich zainteresowanych podmiotów: przedstawicieli samorządów, rodziców, organizacji pozarządowych, nauczycielskich związków zawodowych, MEN i MPiPS.
Poniżej moje propozycje najważniejszych tematów – jako materiał do rozpoczęcia dyskusji.
Po pierwsze - potrzebna jest dokładna mapa, która zwizualizuje nam stopień „uprzedszkolnienia” w poszczególnych gminach i województwach – w podziale na przedszkola i inne formy wychowania przedszkolnego. Dotąd opieramy się najczęściej na statystykach uśrednianych dla województw. To zaciemnia obraz – nie widzimy gmin, w których sytuacja wygląda najgorzej, i które w pierwszej kolejności potrzebują wsparcia.
Przydałaby się także mapa pokazująca, w których gminach edukacja przedszkolna jest/była upowszechniana dzięki unijnym funduszom, żeby dowiedzieć się jaki jest wpływ tych środków na rzeczywisty wskaźnik „uprzedszkolnienia”.
Chciałabym także popatrzeć na mapę ilustrująca rodzaje podmiotów, które prowadzą przedszkola, żeby zobaczyć ile przedszkoli prowadzi samorząd, ile organizacje społeczne, ile, prywatne firmy.
Po drugie – już czas, po trzech latach funkcjonowania - przeanalizować efektywność wdrażania przez gminy innych form wychowania przedszkolnego.
Inne formy wychowania przedszkolnego (zwane potocznie: małymi przedszkolami, ośrodkami przedszkolnymi klubami przedszkolaka lub formami alternatywnymi) weszły do ustawy o systemie oświaty w 2007 roku. Zakładano, że będą to formy organizacyjnie bardziej dopasowane do potrzeb środowisk wiejskich, aniżeli klasyczne przedszkola. Mniejsza liczba dzieci, wyłącznie funkcja edukacyjna, bliska współpraca z rodzicami i mniej wyśrubowane wymogi organizacyjne miały pozwolić gminom wiejskim na tworzenie elastycznych rozwiązań dopasowanych do ich potrzeb i możliwości.
Wprowadzenie innych form do ustawy zostały poprzedzone ogólnopolskim pilotażem, który był ewenementem w polskiej polityce edukacyjnej. W latach 2005-2007 kilkanaście podmiotów (organizacje pozarządowe, samorządy terytorialne, uczelnie) uzyskało dofinansowanie ze środków EFS i stworzyło na obszarach wiejskich ponad 800 ośrodków przedszkolnych dla ponad 10000 dzieci. Ośrodki zostały wyposażone w podstawowe meble i pomoce dydaktyczne, a prowadzący je nauczyciele przeszli intensywne szkolenia. Ewaluacja projektów potwierdziła niewątpliwa przydatność nowej formy przedszkolnej. Wyglądało na to, że jesteśmy krok od rewolucji przedszkolnej na wsi. Jednak już pierwsze, a potem kolejne rozporządzenia (pisała o nich w Monitorze Irena Dzierzgowska) wprowadzające wymogi organizacyjne niewiele niższe, niż te obowiązujące przedszkola sprawiły, że inne formy coraz mniej się różnią od klasycznych przedszkoli. Gminy wiejskie radzą sobie jak mogą – najczęściej tworzą punkty i zespoły przedszkolne przy szkołach. Czasem – zachowując podstawowe wymogi jakości – prowadzą je poza ustawą oświatową i finansują ze środków pomocy społecznej. W efekcie inne formy stanowią zaniedbywany procent nowoutworzonych miejsc przedszkolnych – na początku 2010 roku stanowiły niecałe 5% wszystkich placówek przedszkolnych.
Po trzecie - musimy uzyskać prawdziwe dane statystyczne dotyczące podmiotów prowadzących przedszkola. To ważne, bo wielu krajach UE udało się podwyższyć wskaźniki uprzedszkolnienia dzięki zielonemu światłu dla organizacji społecznych i firm. U nas zdecydowaną większość przedszkoli prowadzą samorządy. Nie mamy dokładnych danych ile placówek jest prowadzonych przez inne podmioty. Według danych z 2006 roku przedszkola prowadzone przez organizacje społeczne stanowiło niecałe 5%. Nie znam danych dotyczących przedszkoli prowadzonych przez prywatne firmy.
Po czwarte – potrzebna jest analiza wykorzystania środków unijnych przeznaczonych na upowszechnienie edukacji przedszkolnej. Środki na ten cel są w dyspozycji Urzędów Marszałkowskich. W każdym województwie na poddziałanie 9.1.1 – „Zmniejszanie nierówności w stopniu upowszechnienia edukacji przedszkolnej” przeznaczone są inne kwoty, inne też są zasady konkursów. Nie jestem zwolenniczką centralizacji środków, jednak uważam, że MEN powinien być merytorycznym zapleczem dla Urzędów Marszałkowskich w tym zakresie – wszak edukacja przedszkolna to nowe zadanie dla województw, z którym dotąd nie miały nic wspólnego. Przed nami kolejna edycja unijnych funduszy – tym bardziej warto się przyjrzeć efektywności dotychczasowych programów dotacyjnych. Monitoring funkcjonowania tych form po zakończeniu unijnego finansowania pomoże w lepiej wykorzystać nowe środki.
Po piąte – trzeba realnie oszacować koszty upowszechnienia edukacji przedszkolnej, z podziałem na przedszkola i inne formy wychowania przedszkolnego. I koniecznie z podziałem na miasto i wieś. Należy przy tym pamiętać, że w wielu gminach wiejskich nie ma infrastruktury odpowiedniej do prowadzenia w nich zajęć dla dzieci, a małe dzieci nie mogą dojeżdżać na zajęcia szkolnym autobusem. Dopiero po zebraniu tych informacji można zacząć szacować subwencję oświatową dla przedszkoli i zastanawiać się nad jej wysokością. Jedno jest pewne - bez subwencji gminy nie stworzą miejsc przedszkolnych dla 90 proc. 3-5-latków.
W II i III kwartale 2010 r. Naczelna Izba Kontroli – między innymi - na prośbę Rzecznika Praw Dziecka przeprowadził kontrolę pn. „Wychowanie przedszkolne”. Mam nadzieję, że wyniki tej kontroli zwrócą uwagę na kierunki koniecznych zmian i będą ważnym materiałem do dyskusji na temat sytuacji edukacji przedszkolnej w Polsce.
Według danych MEN w 2010 roku do przedszkoli uczęszczało ogółem 60 proc dzieci w wieku 3-5 lat, w tym 76 proc. w mieście i 38 na wsi.
Jeśli te wskaźniki porównać z danymi sprzed kilku lat to możemy mówić o znaczącej poprawie. W 2005 roku do przedszkoli w mieście chodziło 58 proc., zaś na wsi 14 proc. dzieci 3-5. letnich. W ciągu ostatnich dwóch lat przybyło 500 nowych przedszkoli i 800 punktów i zespołów przedszkolnych.
Jeśli jednak te na te wskaźniki popatrzeć przez pryzmat założeń Strategii Lizbońskiej – sytuacja edukacyjna naszych dzieci nadal nie wygląda dobrze, zwłaszcza na terenach wiejskich - tam nadal ponad połowa 3-5-latków nie ma dostępu do żadnej formy przedszkolnej.
Rząd obiecuje, że do 2020, a może nawet do 2015 roku, wszystkie dzieci będą miały zapewnione miejsca w przedszkolu - nie podaje jednak szczegółowych rozwiązań. A tu potrzebne są rozwiązania systemowe. Występowanie o kolejne środki unijne na wyrównywanie szans dzieci mieszkających na wsi jest rozwiązaniem doraźnym. Dodatkowo, jeśli nie zostaną zmienione zasady przyznawania dotacji będzie pogłębiała się przepaść między sprawnymi władzami samorządowymi, które nauczyły się jak korzystać ze środków unijnych i tymi gminami, które nie radzą sobie z unijną biurokracją.
Pilnie potrzebna jest wielostronna analiza sytuacji edukacyjnej małych dzieci, która pozwoliłaby na opracowanie skutecznej wieloletniej „strategii przedszkolnej”. Strategii, która nie tylko pozwoliłaby na upowszechnienie wychowania przedszkolnego ale także zapewniłaby wysoką jakość tego wychowania. Warto powtórzyć, że jedynie dobra edukacja przedszkolna zapewnia dzieciom dobry szkolny start. Wzrost wskaźnika upowszechnienia bez jednoczesnego zadbania o dobre przygotowanie kadry to inwestowanie w opiekuńcze, a nie edukacyjne placówki dla dzieci.
Co powinna zawierać diagnoza sytuacji edukacyjnej małych dzieci, jakie informacje mamy, jakie trzeba zebrać? Szczególnie cenne wydają mi się opisy dobrych praktyk – znam gminy, które znalazły własne rozwiązania warte upowszechnienia. Konieczna jest współpraca wszystkich zainteresowanych podmiotów: przedstawicieli samorządów, rodziców, organizacji pozarządowych, nauczycielskich związków zawodowych, MEN i MPiPS.
Poniżej moje propozycje najważniejszych tematów – jako materiał do rozpoczęcia dyskusji.
Po pierwsze - potrzebna jest dokładna mapa, która zwizualizuje nam stopień „uprzedszkolnienia” w poszczególnych gminach i województwach – w podziale na przedszkola i inne formy wychowania przedszkolnego. Dotąd opieramy się najczęściej na statystykach uśrednianych dla województw. To zaciemnia obraz – nie widzimy gmin, w których sytuacja wygląda najgorzej, i które w pierwszej kolejności potrzebują wsparcia.
Przydałaby się także mapa pokazująca, w których gminach edukacja przedszkolna jest/była upowszechniana dzięki unijnym funduszom, żeby dowiedzieć się jaki jest wpływ tych środków na rzeczywisty wskaźnik „uprzedszkolnienia”.
Chciałabym także popatrzeć na mapę ilustrująca rodzaje podmiotów, które prowadzą przedszkola, żeby zobaczyć ile przedszkoli prowadzi samorząd, ile organizacje społeczne, ile, prywatne firmy.
Po drugie – już czas, po trzech latach funkcjonowania - przeanalizować efektywność wdrażania przez gminy innych form wychowania przedszkolnego.
Inne formy wychowania przedszkolnego (zwane potocznie: małymi przedszkolami, ośrodkami przedszkolnymi klubami przedszkolaka lub formami alternatywnymi) weszły do ustawy o systemie oświaty w 2007 roku. Zakładano, że będą to formy organizacyjnie bardziej dopasowane do potrzeb środowisk wiejskich, aniżeli klasyczne przedszkola. Mniejsza liczba dzieci, wyłącznie funkcja edukacyjna, bliska współpraca z rodzicami i mniej wyśrubowane wymogi organizacyjne miały pozwolić gminom wiejskim na tworzenie elastycznych rozwiązań dopasowanych do ich potrzeb i możliwości.
Wprowadzenie innych form do ustawy zostały poprzedzone ogólnopolskim pilotażem, który był ewenementem w polskiej polityce edukacyjnej. W latach 2005-2007 kilkanaście podmiotów (organizacje pozarządowe, samorządy terytorialne, uczelnie) uzyskało dofinansowanie ze środków EFS i stworzyło na obszarach wiejskich ponad 800 ośrodków przedszkolnych dla ponad 10000 dzieci. Ośrodki zostały wyposażone w podstawowe meble i pomoce dydaktyczne, a prowadzący je nauczyciele przeszli intensywne szkolenia. Ewaluacja projektów potwierdziła niewątpliwa przydatność nowej formy przedszkolnej. Wyglądało na to, że jesteśmy krok od rewolucji przedszkolnej na wsi. Jednak już pierwsze, a potem kolejne rozporządzenia (pisała o nich w Monitorze Irena Dzierzgowska) wprowadzające wymogi organizacyjne niewiele niższe, niż te obowiązujące przedszkola sprawiły, że inne formy coraz mniej się różnią od klasycznych przedszkoli. Gminy wiejskie radzą sobie jak mogą – najczęściej tworzą punkty i zespoły przedszkolne przy szkołach. Czasem – zachowując podstawowe wymogi jakości – prowadzą je poza ustawą oświatową i finansują ze środków pomocy społecznej. W efekcie inne formy stanowią zaniedbywany procent nowoutworzonych miejsc przedszkolnych – na początku 2010 roku stanowiły niecałe 5% wszystkich placówek przedszkolnych.
Po trzecie - musimy uzyskać prawdziwe dane statystyczne dotyczące podmiotów prowadzących przedszkola. To ważne, bo wielu krajach UE udało się podwyższyć wskaźniki uprzedszkolnienia dzięki zielonemu światłu dla organizacji społecznych i firm. U nas zdecydowaną większość przedszkoli prowadzą samorządy. Nie mamy dokładnych danych ile placówek jest prowadzonych przez inne podmioty. Według danych z 2006 roku przedszkola prowadzone przez organizacje społeczne stanowiło niecałe 5%. Nie znam danych dotyczących przedszkoli prowadzonych przez prywatne firmy.
Po czwarte – potrzebna jest analiza wykorzystania środków unijnych przeznaczonych na upowszechnienie edukacji przedszkolnej. Środki na ten cel są w dyspozycji Urzędów Marszałkowskich. W każdym województwie na poddziałanie 9.1.1 – „Zmniejszanie nierówności w stopniu upowszechnienia edukacji przedszkolnej” przeznaczone są inne kwoty, inne też są zasady konkursów. Nie jestem zwolenniczką centralizacji środków, jednak uważam, że MEN powinien być merytorycznym zapleczem dla Urzędów Marszałkowskich w tym zakresie – wszak edukacja przedszkolna to nowe zadanie dla województw, z którym dotąd nie miały nic wspólnego. Przed nami kolejna edycja unijnych funduszy – tym bardziej warto się przyjrzeć efektywności dotychczasowych programów dotacyjnych. Monitoring funkcjonowania tych form po zakończeniu unijnego finansowania pomoże w lepiej wykorzystać nowe środki.
Po piąte – trzeba realnie oszacować koszty upowszechnienia edukacji przedszkolnej, z podziałem na przedszkola i inne formy wychowania przedszkolnego. I koniecznie z podziałem na miasto i wieś. Należy przy tym pamiętać, że w wielu gminach wiejskich nie ma infrastruktury odpowiedniej do prowadzenia w nich zajęć dla dzieci, a małe dzieci nie mogą dojeżdżać na zajęcia szkolnym autobusem. Dopiero po zebraniu tych informacji można zacząć szacować subwencję oświatową dla przedszkoli i zastanawiać się nad jej wysokością. Jedno jest pewne - bez subwencji gminy nie stworzą miejsc przedszkolnych dla 90 proc. 3-5-latków.
W II i III kwartale 2010 r. Naczelna Izba Kontroli – między innymi - na prośbę Rzecznika Praw Dziecka przeprowadził kontrolę pn. „Wychowanie przedszkolne”. Mam nadzieję, że wyniki tej kontroli zwrócą uwagę na kierunki koniecznych zmian i będą ważnym materiałem do dyskusji na temat sytuacji edukacji przedszkolnej w Polsce.
Teresa Ogrodzińska , 15 lutego 2011
Zobacz też:
Fundacja Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego