Monitor.edu.pl / Analizy Kanał RSS: Monitor Edukacji

Potrzeba nam nowej utopii

Kanał RSS: Newsy edukacyjne
A.D.: Zacznijmy od najprostszego pytania: to chyba dobrze, że w raporcie Instytutu Badań Edukacyjnych, dotyczącym stanu edukacji, pojawia się cały rozdział, dotyczący spójności społecznej, a więc także – problemu nierówności?

Przemysław Sadura: To bardzo potrzebny tekst. Szczerze mówiąc nawet się zdziwiłem, że powstał. Autorzy i autorki raportu piszą o nierównościach, o wykluczeniu edukacyjnym, o problemach jakie generuje w systemie edukacyjnym rosnące rozwarstwienie społeczne. Tego problemu się nie marginalizuje, nie wykpiwa, tylko się o nim mówi. Podaje się bardzo dobrze przygotowany merytorycznie materiał empiryczny, oparty na dużej liczbie danych, krajowych i międzynarodowych. Obraz, jaki wyłania się z raportu, nie jest kolorowy i radosny. Możemy przeczytać, że wzrosło zróżnicowanie dochodowe, zwiększył się zakres ubóstwa, a także, że aby polityka edukacyjna mogła stać się narzędziem wyrównania różnic społecznych, najpierw trzeba osłabić mechanizmy reprodukcji nierówności, wpisane w sam system edukacji. Pod tym względem trudno się tutaj z czymkolwiek nie zgodzić. Jednak im głębiej wczytywałem się w ten rozdział raportu, tym większe ogarniały mnie wątpliwości. Tak jest zawsze kiedy mamy do czynienia z opracowaniem ograniczającym się do tego, że mówi jak jest. Tak, jakbyśmy mieli się cieszyć z samego faktu, że się czegoś dowiadujemy. Może w świecie akademickim ma to swoje uzasadnienie ale w polityce już nie. Obraz przedstawiony w raporcie nie jest podkoloryzowany. Świetnie, ale czy fakt powstania raportu sam w sobie stanowi już jakąś zmianę, przełom? Mam wrażenie, że to jest mentalna pozostałość z PRL-u, z czasów, kiedy funkcjonowało się wśród utopijnych założeń i samo sporządzenie przez kogoś ze środowiska naukowego rzetelnego opisu rzeczywistości miało potencjał krytyczny. W systemie, w którym istniała oficjalna wersja rzeczywistości, raport, który ją podważał, miał swoją wagę. Takie myślenie ciągle w nas pokutuje. Tyle, że rzeczywistość się zmieniła, nikt teraz nie cenzuruje raportów. Odwrotnie: jesteśmy zalewani informacjami o tym, jak jest źle, do tego stopnia, że już nas to nie rusza. Zresztą aby pokazać błąd tkwiący w takiej logice przygotowania raportu nie trzeba wracać do PRL, wystarczy spojrzeć jak funkcjonują profesjonalne firmy badawcze pracujące dla administracji publicznej i podmiotów rynkowych. Od dobrych kilkunastu lat zleceniodawcy oczekują kompleksowej usługi. Badacz ma nie tylko powiedzieć jak jest ale również co z tym zrobić – wejść w rolę doradcy. Kluczowe znaczenie w raportach mają rekomendacje.

Mówiąc wprost tym, czego brakuje mi w raporcie IBE, jest wyciągnięcie wniosków z zawartego w nim opisu. Dostajemy diagnozę, ale tej diagnozie nie towarzyszy nawet próba zaproponowania rozwiązań. I w tym sensie ten raport mnie rozczarowuje.

A.D.: W jakich obszarach objętych raportem najbardziej brakuje ci rekomendacji? Masz jakieś konkretne przykłady?

P.S.: Jasne. Weźmy pierwszy z brzegu: w raporcie znajdują się bardzo trafne uwagi na temat tego, że najsłabszym elementem systemu edukacyjnego jest etap przedszkolny. Potencjalnie przedszkole jest najlepszym, najbardziej skutecznym narzędziem wyrównywania różnic, tymczasem u nas, przy tym poziomie uprzedszkolnienia, który mamy, dostęp do przedszkola różnicuje. Bardzo wyraźnie widać to w tabelkach, w których pokazana jest zależność między poziomem wykształcenia rodziców i uczęszczaniem dziecka do przedszkola – uderzające. Nie ma jednak w raporcie żadnej propozycji, mówiącej o tym, w jaki sposób szybko i skutecznie zwiększyć uprzedszkolnienie, tak naprawdę w raporcie nie ma nawet takiego postulatu. Inny przykład: autorzy stawiają tezę – słuszną i opartą na szczegółowej analizie danych – że reforma z 1999 roku miała generalnie korzystny wpływ na zmniejszenie nierówności edukacyjnej i barier w dostępie do wykształcenia. I jednocześnie pokazują, że od tej reformy minęło już ponad dziesięć i potencjał wyrównywania różnic i zmniejszania barier, który ta reforma zawierała, obecnie się wyczerpuje. System edukacyjny przeżył ożywczy wstrząs, nastąpiła zmiana – ale czas zmian się skończył, system okrzepł i przeszedł do fazy utrwalania się i reprodukowania. Znowu: możemy sobie z tego wyciągnąć wnioski, że może potrzebny jest jakiś kolejny szok dla systemu edukacyjnego, kolejna reforma, która w dobrze przemyślany sposób podtrzymałaby korzystne, z punktu widzenia zmniejszania nierówności, skutki poprzedniej reformy. Tyle, że to my musimy sobie te wnioski dopowiedzieć, autorzy raportu w ogóle ich nie sygnalizują. Po prostu opisują to co się dzieje, w taki sposób, że nawet nie wiemy, co właściwie myślą. Być może uważają, że to jest nieuniknione – co niespecjalnie mi się podoba.

A.D.: Reasumując – w raporcie brakuje konkretnych propozycji dotyczących zmiany stanu rzeczy ale samą diagnozę spójności społecznej i problemu nierówności w edukacji oceniasz wysoko.

P.S.: W zasadzie tak. Brakuje mi w raporcie uporządkowania, czy nadania odpowiedniej rangi problemom nierówności i wykluczenia doświadczanego przez poszczególne grupy uczniów. W opracowaniu mamy mniej więcej po dwie strony poświęcone sytuacji osób niepełnosprawnych, nierównościom edukacyjnym związanym z płcią, z miejscem zamieszkania i z pochodzeniem etnicznym. Ten sposób przedstawienia danych jest kopią standardów odnoszących się do sytuacji w krajach zachodnich. U nas kwestie nierówności edukacyjnych związanych z pochodzeniem etnicznym stanowią, rzecz jasna problem – ale co do skali nieporównywalny z kwestiami, na przykład, nierówności ze względu na niepełnosprawność lub ubóstwo. Rzecz jasna, należy pokazać jak najszersze spektrum problemów, ale jednocześnie warto pamiętać, że kwestia osób niepełnosprawnych dotyczy pewnie 1/6 populacji, a nierówności związanych z płcią dotyczą 50% populacji, więc skala jest dużo, dużo większa.

A.D.: Wymowa całego raportu jest, jak się wydaje, optymistyczna. Brakuje mi przełożenia między danymi, zawartymi w rozdziale o spójności społecznej, a tym o czym jest mowa w pozostałych częściach raportu. Byłam na konferencji, podczas której ogłaszano raport, która była już nie tyle optymistyczna, ile wręcz triumfalistyczna – świetnie jest, aspiracje edukacyjne rosną…

P.S. … a władze robią co mogą. Mnie to uderzyło, kiedy czytałem ocenę programów przeciwko wykluczeniu dzieci w szkole, wyrównania szans edukacyjnych, realizowanych przez administrację publiczną. Owszem, w tym też zawarta jest jakaś krytyka. Przegląd wszystkich funkcjonujących w Polsce programów prowadzi do konkluzji, że w Polsce środki są niezwykle rozproszone, co powoduje, że ta pomoc jest nieefektywna. Istnieje ponadto problem jej dużego zróżnicowania regionalnego. Mamy województwa w których problemy nie są duże, a środki na pomoc ogromne, i mamy województwa w których problemy są poważne, a środki akurat bardzo niewielkie. W tej akurat części raportu wnioski opierają się wyłącznie na danych krajowych, nie ma próby porównania nakładów na działania przeciw nierównościom w ujęciu międzynarodowym. Niezależnie od tego, że dostępne środki są często wydawane nieefektywnie, Polska, jak się zdaje, w ogóle daje relatywnie mało na działania przeciw nierównościom – ale tego się nie da pokazać bez porównania.

Jednak, jak już mówiłem, uchybienia w warstwie diagnostycznej są niewielkie. Problem tkwi w czym innym.

Dostaliśmy w raporcie IBE dość rzetelny opis stanu systemu edukacji, brakuje jednak propozycji, w jakim kierunku i w jaki sposób należałoby ten system zmieniać. Brakuje wizji tego, jaka ma być rola edukacji w zmniejszaniu nierówności. W dzisiejszych czasach trzeba odwrócić dawne zasady: kiedyś wystarczyło adekwatnie opisać rzeczywistość, aby tym samym rozliczyć system z obietnic, które składał. Dzisiaj przeciwnie: skoro nie ma już utopii, wpisanej w system, prawdziwe znaczenie miałby raport, który potrafiłby nową utopię zaproponować.
Przemysław Sadura , 13 maja 2012

Zobacz też:
Wacław Zawadowski Komentarz do raportu IBE – matematyka w systemie edukacji (styczeń 2012)
Piotr Laskowski Trudności z historią – uwagi do raportu IBE (październik 2011)

Twoja opinia


Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
Fundusze EOG Fundacja im. Stefana Batorego Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży