Monitor.edu.pl / Analizy Kanał RSS: Monitor Edukacji

Kilka słów o tak zwanej reformie...

Kanał RSS: Newsy edukacyjne
Kilka słów o tak zwanej reformie …

Od kilkudziesięciu już lat uczestniczę biernie lub czynnie we wprowadzaniu różnych modyfikacji i zmian w systemie edukacji. Zdecydowana większość z nich nie dotyczyła jednak meritum pracy szkoły, jej misji oraz celów. Często poruszaliśmy się od ściany do ściany, w zależności od tego kto był u sterów w Ministerstwie. Wszystkie badania pokazują, że szkoła nie przygotowuje uczniów do dorosłego życia, w tym do radzenia sobie na rynku pracy. Polska szkoła nie realizuje zaleceń Parlamentu Europejskiego z 2006 roku w sprawie kompetencji kluczowych, w tym szczególności kompetencji związanych z rozwijaniem przedsiębiorczości i innowacyjności, a także kompetencji społeczno-obywatelskich.

Czy proponowane zmiany cokolwiek zmienią w tym zakresie?
Z raportu „Kompetencje Polaków a potrzeby rynku pracy” Jarosława Górniaka (PARP 2014), wynika, że rynek pracy potrzebuje absolwentów o wysokich kompetencjach samoorganizacyjnych (zarządzanie czasem, samodzielność, podejmowanie decyzji i przejawianie inicjatywy, odporność na stres i chęć do pracy) oraz interpersonalnych (umiejętność kontaktowania się z ludźmi, bycia komunikatywnym, współpracy w grupie, a także rozwiązywania konfliktów międzyludzkich).

Czy proponowane zmiany cokolwiek zmienią w tym zakresie?
Widać też wyraźnie, że autorzy zmian nie znają czynników wpływu na poprawę efektów uczenia się w świetle najnowszych badań naukowych. Czy zmiany doprowadzą do tego, że uczeń polskiej szkoły będzie miał większe poczucie swojej wartości? Czy ocenianie w naszych szkołach będzie ocenianiem kształtującym? Czy poprawią się relacje nauczyciel uczeń? Czy lepsze będzie doskonalenie nauczycieli? …

Nowy ustrój szkolny
Proponowany nowy ustrój szkolny nie wynika z żadnego przeprowadzonego rzetelnego badania. Wynika z „widzi mi się” pewnej grupy osób, dla których zmiana ta będzie spełnieniem ich oczekiwań. Spełnienie mimo wszystko i mimo ponoszonych kosztów z publicznego, czyli naszego budżetu.

Poprawa pracy szkoły nie zależy wprost od schematu organizacyjnego. Czy to będzie 6 (3+3) + 3 + 3, czy to będzie 4 + 4 + 4 nie ma większego znaczenia, jeżeli zgodzimy się z tym, że najważniejsze jest to, żeby szkoła spełniła swoje zadanie, o czym pisałem na początku tego materiału. W Europie i na świecie istnieją różne systemy edukacyjne. Są i takie, które przypominają nasz obecny schemat, są i takie, które bliższe są temu proponowanemu. W jednej i drugiej grupie znaleźć można dobrze i źle pracujące szkoły. To nie w schemacie organizacyjnym problem.

Nie odnoszę się zatem do konkretnych zapisów nowej ustawy – nie ma to najmniejszego sensu. Wskazać natomiast można, że zmiana organizacji szkół tylko dla zmiany spowoduje na pewno:
1. Ponoszenie dodatkowych kosztów, które można by przeznaczyć na realizację ważnych zadań szkoły. W tym liczeniu należy brać pod uwagę koszty związane z planowanymi przekształceniami, przygotowaniem zmian podstawy programowej, zwolnieniami nauczycieli i innych pracowników, utratą pewnego majątku oświatowego (nie wszystkie budynki będą zagospodarowane) itp. Nie można zapominać o tym, że na odpowiednie przygotowanie obecnego systemu edukacji samorządy i budżet centralny wydał również niemałe środki publiczne. Jeżeli ktoś mówi, że to nie będzie nas kosztowało, to chyba nie umie liczyć.

2. Niebywały chaos organizacyjny w pierwszym okresie. Oczywiście inaczej sprawa wyglądać będzie w miastach na prawach powiatu, które jednocześnie prowadzą przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazjalne i ponadgimnazjalne. Teoretycznie rzecz ujmując można by mówić o przesunięciach kadrowych między szkołami. Warto zdać sobie sprawę z tego, że zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, to dyrektor szkoły jest kierownikiem zakładu pracy i to on podejmuje decyzje kadrowe. Nie wszystkie założenia Ministra będzie można wprowadzić w życie. Zupełnie inaczej i dużo trudniej sytuacja wygląda w pozostałych gminach i powiatach. Trudno zakładać, że gminy dogadywać się będą z powiatami w sprawach kadrowych szkół (szczególnie w sytuacji, że to dyrektor szkoły jest kierownikiem zakładu pracy), dbać będą w pierwszej kolejności o „swoich” nauczycieli. Tutaj zwolnień z pracy oraz niewykorzystanych budynków szkolnych będzie dużo więcej.

3. Odnoszę wrażenie, że autorzy zmiany nie analizowali dobrze całego systemu edukacji, w tym wielkości szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. W Polsce mamy bardzo dużo małych szkół. Szkół podstawowych do 100 uczniów jest około 50%, a takich gimnazjów około 40%. Jak ta zmiana zmieni wielkość szkół? Czy ktoś to przeanalizował? W niektórych województwach (np. podkarpackie) jest jeszcze więcej, powyżej 60% takich małych szkół. Przy zmniejszeniu zadań gmin o jeden rocznik, okaże się w wielu gminach, że jedna szkoła w siedzibie gminy będzie wystarczająca dla wszystkich uczniów z gminy i pozostałe szkoły trzeba będzie zamykać. MEN nie ma żadnego pomysłu na małe szkoły. To będzie dramat dla wsi, które nie będą siedzibami gmin – również dramat społeczny!

4. Moim zdaniem szkolnictwo zawodowe przy tej propozycji nie wyjdzie z zapaści. Jakie jest uzasadnienie dla pięcioletniego technikum? Czy w systemie oświaty chcemy utrzymywać dorosłe osoby mające po 19 i 20 lat? Do tego proponuje się szkoły branżowe. Kto jest w stanie dobrze określić potrzeby rynku za kilka, czy nawet za kilkanaście lat? Czy na pewno kształcenie zawodowe powinno odbywać się w systemie branżowym? Odsyłam tutaj do różnych badań na temat potrzeb i oczekiwań rynku pracy. Szkolnictwo zawodowe powinno być elastyczne, kreatywne, by dostosowywać się szybko do potrzeb rynku i sprostać oczekiwaniom.

Gimnazja w polskim systemie
Wprowadzane przy okazji dużej reformy na przełomie wieków. Jak pamiętam, różne były obawy i niepokoje, jak zawsze przy zmianach. Zmiana systemu oświaty była całościowa, a zmiana organizacji szkół miała być również wzmocnieniem tych zmian. Głównym jednak celem było to, by jak najdłużej trzymać uczniów w jednolitym dla wszystkich systemie obowiązku szkolnego, a tym samym podnieść jakość kształcenia całych populacji. I to się udało. Dowodem są na to międzynarodowe badania.

Likwidacja gimnazjów spowoduje, że obowiązek nauki w jednolitym systemie będzie ograniczony o jeden rok. Po ósmej klasie część uczniów przejdzie do „branżowych” zawodówek. Dla tej części uczniów to jeden rok mniej jednolitego obowiązkowego systemu. Nie można tego zatem inaczej traktować niż obniżenie powszechnego poziomu nauczania. Nikt chyba nie wątpi, że nawet w branżowych zawodówkach poziom nauczania będzie niższy.

Problem z gimnazjami leży zupełnie gdzie indziej. I tu warto sięgnąć do statystyki. Blisko 30% gimnazjów jest bardzo dużych – powyżej 300 uczniów, w tym jest około 8% gimnazjów, gdzie liczba uczniów przekracza zdecydowanie 500. To są molochy. Trzeba zrobić wszystko, by te szkoły były mniejsze i nie przekraczały 300 uczniów. W małych gimnazjach uczy się bardzo dobrze i nie ma tylu problemów co w dużych miastach, gdzie mamy bardzo duże gimnazja.
Andrzej Pery , 18 października 2016

Twoja opinia


Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
Fundusze EOG Fundacja im. Stefana Batorego Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży