Monitor.edu.pl / Analizy Kanał RSS: Monitor Edukacji

EWD - wątpliwości

Kanał RSS: Newsy edukacyjne
Żeby wyliczyć edukacyjną wartość dodaną (EWD), trzeba zbadać i wyliczyć stan początkowy każdego ucznia. Toteż obliczanie jej jest możliwe dopiero po gimnazjum, bo wtedy mamy już stan początkowy obliczony po szkole podstawowej. EWD oblicza się w każdym roku po egzaminach po gimnazjum. Bierze się wszystkie wyniki końcowe uczniów i na ich podstawie przewiduje krzywą odzwierciedlającą prognozę, czyli liczbę punktów, którą powinien otrzymać uczeń charakteryzujący się danym stanem początkowym...

Po sprawdzianie po szkole podstawowej dysponujemy więc liczbą punktów ucznia XY, np. 20. Jest to liczba odzwierciedlająca wiedzę ucznia z działu humanistycznego i nauk ścisłych razem!

Mamy też dwie inne liczby: liczbę punktów z części humanistycznej po gimnazjum np. 17 i liczbę punktów z części matematyczno-przyrodniczej np. 30.

Pierwszy przekręt polega na porównywaniu stanu początkowego - określanego wspólnie dla dwóch dziedzin! - ze stanem końcowym podzielonym na dwie różne części. Zauważono tę nieścisłość i dlatego planowany jest podział sprawdzianu po szkole podstawowej na dwie części. Trzeba zauważyć, że z tych samych powodów nie da się liczyć EWD po maturze, bo egzamin maturalny jest rozbity na przedmioty, a gimnazjalny ma tylko dwie skomasowane części.

Aby można było uczciwie (tylko w tym zakresie) liczyć EWD na każdym etapie, trzeba by było zrobić uczniom testy ze wszystkich przedmiotów maturalnych na poziomie klasy trzeciej szkoły podstawowej, a potem porównywać z wynikami po szkole podstawowej, po gimnazjum, a na końcu - po maturze. Jest jeszcze inna możliwość: można na każdym poziomie, począwszy od klasy trzeciej, robić egzaminy w dwóch zakresach - humanistycznym i ścisłym. Ale wtedy matura też powinna tak samo wyglądać.

Naukowcy analizują wszystkie wyniki egzaminu gimnazjalnego w danym roku i tworzą krzywą regresji, z której możemy odczytać, jaki wynik powinien mieć nasz XY. Krzywa powstaje z analizy wyników wszystkich uczniów, którzy osiągnęli tę samą liczbę punktów. Siłą rzeczy wchodzi tu statystyka, która rządzi się swoimi prawami. Jednak mogłoby się przecież tak stać, że połowa uczniów, którzy otrzymali 20 punktów po szkole podstawowej, część humanistyczną egzaminu gimnazjalnego napisała bardzo dobrze, a druga połowa bardzo źle. Statystycznie wypadnie to średnio i do tej średniej będziemy XY porównywać. Liczenie opartej na odczłowieczonej statystyce krzywej regresji to jest przekręt drugi.

Teraz badacz EWD przystępuje do wyliczenia EWD dla swojej szkoły. Wprowadza dane całej szkoły i otrzymuje wynik. Jaką otrzymuje informację? Co można z tą informacją zrobić? NIC. I to jest przekręt trzeci. Na ten wynik składa się praca nauczycieli wszystkich przedmiotów. Więc na przykład nauczyciel biologii nie wie, czy to on zawinił, czy inni, nie wie też, co ma poprawić w swoim nauczaniu, co wypadło źle. I w dodatku dane dotyczą uczniów, którzy już odeszli… Koniec, nic nie da się zrobić!

A teraz samo liczenie, zawierające w sobie dwa przekręty. Przekręt czwarty polega na dodawaniu lub odejmowaniu punktów za… płeć ucznia. Ustalono, że dziewczynki są lepsze w humanistyce, a chłopcy w matematyce. Ciekawe, jak to ustalono? Pewnie statystycznie, moje jednostkowe doświadczenie, tego nie potwierdza. Aż się boję wyjawić ten przekręt feministkom. I dodajemy odpowiednio punkty, aby wyrównać zaobserwowane różnice.

Przekręt piąty to – dysleksja. Dodaje się punkty uczniowi za zaświadczenie o dysleksji po szkole podstawowej, po gimnazjum i jeszcze osobno za oba. W sumie można za papiery klasy dyslektycznej nieźle poprawić jej wynik. Tu mamy poważną sprawę. Bo jakie dziecko ma zaświadczenie? A no to, o które zadbają świadomi rodzice, mieszkający w mieście z dostępem do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Pomijam jakość tych zaświadczeń, która często jest wątpliwa.

Tu dochodzimy do największego szóstego przekrętu – nieuwzględniania czynnika społecznego. Otóż na wyniki nauczania nie ma tylko wpływu szkoła. Badania wykazują, że właśnie sytuacja społeczno-ekonomiczna rodziny ma największy wpływ na wyniki osiągane przez dziecko. Dziecko wychowywane w rodzinie z szerokim dostępem do wiedzy, w rodzinie, której zależy na jego wykształceniu, i którą stać na pomoc dziecku w nauce, ma znacznie większe szanse niż dziecko w trudnej sytuacji. Czynnik rodzinny jest bardzo istotny i stały. Wyobraźmy sobie szkołę w środowisku „dobrym”, gdzie dzieci otrzymują pomoc w domu rodzinnym. One szybciej się uczą, więc nawet jeśli mają wysokie wyniki po szkole podstawowej, to w gimnazjum też mają większe przyspieszenie niż dzieci z innych środowisk. Wtedy EWD trzeba wystawić rodzinom, a nie szkole! Czynników społecznych nie da się opisać zaświadczeniem o dysleksji, więc EWD nie może ich uwzględniać.

Ciekawe zresztą, że dysleksja jest brana w EWD pod uwagę, a już dyskalkulia nie, więc część przyrodniczo-matematyczna jest jakby upośledzona w EWD. Można to uznać za przekręt siódmy.

Uff, powoli wyczerpują mi się przekręty. Ale jest jeszcze jeden - ósmy. Ponieważ EWD jest liczona tylko w danym roku, więc uczniowie drugoroczni nie są brani pod uwagę, dla nich nie można liczyć EWD, gdyż egzamin gimnazjalny w każdym roku ma inny stopień trudności. Drodzy nauczyciele, wystarczy więc tylko oblać wszystkich słabych uczniów, przepuścić dobrych i oni zrobią wam EWD dodatnie…

Tym optymistycznym akcentem żegnam EWD, które liczone dla mnie na pewno jest ujemne.

Tekst został opublikowany na blogu Doroty Sterny (Moja Oś Świata, www.ceo.org.pl)
Danuta Sterna , 30 maja 2010

Zobacz też:
Moja Oś Swiata - blog Danuty Sterny
Edukacyjna Wartość Dodana
Niejawne średnie z egzaminów
(Dalsze) projekty zmian w egzaminach zewnętrznych
Analiza działań MEN finansowanych z EFS w 2008 roku (luty 2008)

Twoja opinia


Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG.
Fundusze EOG Fundacja im. Stefana Batorego Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży